WWII kontra Tesla Frankenstein

II Wojna Światowa odcisnęła piętno na losach każdego państwa na powierzchni trzeciej planety od Słońca. Odcisnęła też głębokie piętno na komiksach, głównie tych z nurtu superbohaterskiego. W Stanach Zjednoczonych w 1939 roku, tuż przed napadem Niemców na Polskę, raczkowały już giganty komiksowe. Pierwsze sukcesy świętowało DC, a nieśmiało pokazał się nowy zawodnik, Timely Comics, z uroczym tytułem Marvel Comics. Kim byłby dzisiaj Sub-mariner, gdyby nie musiał kontrolować bitew na oceanach, albo czy czytelnikom przedstawiony by został Kapitan Ameryka, gdyby w Europie nie wybuchła wojna? Komiksy, jako jedne z wielu świadków, uświadamiają mi, że ostatni konflikt światowy odbywał się całkiem niedawno. Sam temat nadal ma znaczenie w historiach obrazkowych. Gdy uczniowie szykują się do szkoły oraz gdy zbliża się kolejna rocznica, już 79, wybuchu II Wojny, umilamy sobie ostatnie chwile wakacji dwoma mocnymi pozycjami od Egmontu. Są nimi Trzy Duchy Tesli: Sztokawska Tajemnica oraz Scherlock Frankenstein i Legion Zła.

AC/DC

Nikola Tesla to serbskiego pochodzenia genialny wynalazca, który swoje marzenia spełniał nie gdzie indziej niż w USA. Za amerykański sen przyszło mu słono zapłacić, choć trzeba przyznać, że jego osiągnięcia nadal mają przeogromny wpływ na to, jak świat wygląda dzisiaj. Śmiałe poczynania młodego inżyniera na zawsze przysporzyły mu wroga, a sporem na zawsze był wybór między prądem zmiennym, a prądem stałym. To Edison robił pod górkę Tesli i przekonywał, że prąd zmienny jest szkodliwy. Gdyby tylko mogli odbyć podróż do czasów teraźniejszych, zobaczyliby, że oba rodzaje zasilania mają mnogie zastosowanie i nikt sobie nie wyobraża, że mogłoby być tylko jedno z nich. Niemniej w tamtych czasach była to bitwa na śmierć i życie, choć Tesla nigdy nie zaprzestał na jednym pomyśle. Aż strach pomyśleć, gdyby ten geniusz urodził się w dzisiejszych czasach, jakie cuda mógłby wynaleźć. Czy udałoby się doprowadzić do końca projekt zakładający darmową energię dla każdego? Czy może raczej energetyczne koncerny, wypisujące na fakturach nikomu nic nie mówiące opłaty, typu „za przesył”, powykupowały patenty wynalazcy, bądź pozbyły się naukowca.

Frankenstein

Na przełomie lat 1941/1942 Tesla powoli wygaszał swoje projekty, dożywając biednie swoje życie. Na kartkach komiksu Trzy duchy Tesli stajemy obok Travisa, który przeprowadza się z mamą do mniejszego mieszkania. Wynika to z konieczności, przeklęta wojna zabrała mu ojca. Śledząc chłopca, będziemy mogli podążyć śladami naukowca serbskiego pochodzenia. Sama postać przypomina nieco innego chłopaka z lat 40-tych, Terrego Vanca, który na łamach Marvel Mystery Comics rozwiązywał zagadki z lekkim zabarwieniem szpiegowskim. Travis poznaje łobuziaków z podwórka, a w intrygę zostaje wciągnięty ekscentryczny staruszek, który mieszka na jego piętrze. Sztokawska Tajemnica nie zostaje rozwiązana, ale dość schludnie narysowane strony oczarowały mnie na tyle, że sięgnę po drugi tom. Trzy duch Tesli to komiks, który prędzej wygląda, niż opowiada. Z takim nastawieniem czerpać można klimat zimy w czasach wojny, zimy, w której gaśnie geniusz Tesli, zimy, która jest początkiem historii, a potrwać ma jeszcze dwa tomy.

Tesla a Scherlock Frankenstein

Gdyby Tesla pojawił się w komiksie z gatunku superhero, przybrałby bez wątpienia alter-ego w stylu postaci jaką jest Scherlock Frankenstein. Schludny, wiktoriański charakter na łożu śmierci projektuje technologię przedłużającą mu życie. Mimo że jego ciało umiera, dla niego to dopiero początek. Jego cudowne wynalazki służą ludzkości i tylko nieszczęśliwy wypadek z jego ukochaną przerzuca go na boczny tor dla superprzestępców. Trzeba zaznaczyć, że jego pojawienie się, zwłaszcza w osobnym tomie, jest nieco niespodziewane. Scherlock Frankenstein z dużą dozą śmiałości przerywa cykl wydawniczy Czarnego Młota. Jeff Lemire zatrzymuje karuzelę, aby rozszerzyć uniwersum i przedstawić wydarzenia rozgrywające się obok głównego wątku, ale także prowadzą do paskudnego cliffhangera, występującym na końcu drugiego (póki co ostatniego) tomu głównej serii. W tym pobocznym tomie, podobnie jak i w głównej serii, znajdziemy pomysły nawiązujące do każdej ery komiksowej. Wystarczy lekko przymrużyć oczy, aby na okładce Sherlock Frankenstein i Legion Zła dostrzec Kapitana Amerykę. W wirze historii znajdującej się w środku, znajdziemy tego więcej, że wspomnę tylko drużynę superbohaterów, która niczym All Winners działała podczas wojny.

Frankenstein

Przykłady komiksów inspirowanych przez II Wojnę Światową można mnożyć, że dodam Hellboya, którego, nomen omen, Egmont też wydaje. Być może istnieje inne uniwersum, w którym II Wojna Światowa nie wybuchła, bądź Niemcy zostali powstrzymani przed opanowaniem Europy. Tego niestety prędko się nie dowiemy, no chyba że na świecie pojawi się kolejny geniusz pokroju Nikoli Tesli. Póki co cieszmy się tym co mamy. A jest z czego się cieszyć. Niech żyje Polska niepodległa!

Sylwester

Dziękuję Wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu Tesla Frankenstein do recenzji.

Share This: