Button Man. Cyngiel – najprawdziwszy, komiksowy KILLER!!!
O, przyszło się naczekać na ten komiks. Button Man. Cyngiel to jeden z tytułów zapowiedzianych przez niesławne Fantasmagorie. Z tego, co pamiętam, to chyba nawet zrobiłem przedpłatę, a gdy wydawnictwo wiło się w konwulsjach, wziąłem w ryczałcie Kota Krejzola, którego zresztą nigdy nie przeczytałem. Najpewniej z niesmaku po tych wszystkich fiaskach, zwłaszcza komunikacyjnych.
Co w artykule?
Nie było, nie było, ale w końcu jest (czy tam był)
No ale w końcu doczekaliśmy się, bo po tytuł sięgnęło Studio Lain, wydawnictwo, które najbardziej kojarzy mi się z komiksami ze stajni 2000 A.D., ale inni nasi wydawcy też przecież po nie sięgają. Jak się okazuje, jest to historia pełna zwrotów, bo rozgorzała kolejna dyskusja, tym razem związana z dość małym nakładem. Komiks wyprzedał się w dwa tygodnie, a wydawca zapowiedział, że dodruków nie będzie. Pozostaje polować po aukcjach i konwentach albo słono płacić w drugim obiegu.
Dobry ten Button Man?
Czy warto? Tu dla tych, którzy się zagapili mam złą wiadomość. Button Man to świetny komiks, napakowany akcją, zwrotami akcji, ale jeśli pozbawić fabułę kilku zgrabnych zabiegów to nie grzeszący przesadną złożonością. Ot, Harry to zabójca biorący udział we współczesnych walkach gladiatorów. Każdy z cyngli ma za swoimi plecami potężnego sponsora, często pozostającego w ukryciu. Duży chłopcy bawią się niebezpiecznymi zabawkami, zakładają się o duże pieniądze i chętnie wysłuchują szczegółów związanych z akcjami. Niekiedy wystarczy im, aby ich cyngle zdjęli marker (co oznacza odcięcie palca), ale są takie gry, gdzie stawką jest śmierć, a czasem dochodzi do walk w stylu wszyscy na jednego.
Trzy w jednym
Button Man. Cyngiel zawiera trzy serie z przygodami Harry’ego Extona, z których każda to w miarę zamknięty epizod. Zabójcza gra zawiera śliczną klamrę, przywodzącą na myśl spowiedź głównego bohatera. Zabójca opowiada swoją historię lekarzowi psychiatrii, zwierzając się, że słyszy głosy i że nie może przestać zabijać. W sumie nie z tego powodu, że nie chciałby innego życia, ale dlatego, że rezygnacja z udziału w grze oznacza śmierć.
Zeznania Harry’ego Extona przecinana jest listami głównego bohatera, które mają być zabezpieczeniem i biletem na emeryturę. Tylko w Killer Killer brak wyraźniejszego zabiegu fabularnego, nie licząc tła ze szmirowatego filmu o cynglach do wynajęcia, toczących bitwy na zlecenie.
Świetne grafiki Ransona
To, co Arthur Ranson pokazał w Button Manie, mocno kojarzy mi się za amerykańskimi komiksami z początku lat 90. Ten angielski rysownik spokojnie mógłby się pojawić w gronie rysowników Sandmana albo Hellblazera, świetnie czułby się też w Potworze z bagien. Plansze wyglądają świetnie w dużym, europejskim formacie, chętnie zobaczyłbym takie wydanie dzieła Neila Gaimana. Najbardziej podoba mi się scena we mgle, zobrazowanej pajęczynkami cienkich kresek tuszu. W pamięć wbija się też scena prowadząca do pocałunku z kadrami ułożonymi w upadające klocki domina, ale lot kruka (to jeden z cyngli), z makabrycznie dorobionymi skrzydłami też będzie długo siedział mi w głowie.
Antyczny showbiznes
Button Man to komiks zabójczo wciągający, budzący zainteresowanie i usidlający w swoim świecie niczym film sensacyjny. Wagner poleca, aby przeczytać całość jednym tchem, mi co prawda to się nie udało, ale wystarczyły mi tylko dwa podejścia. Zanim się obejrzałem, sam siedziałem na widowni i obserwowałem gladiatorów biegających z pistoletami, a chorą rozgrywkę śledziłem z zainteresowaniem. Czy chciałbym w świecie rzeczywistym obejrzeć coś takiego? Raczej nie, ale podskórnie odczuwam, że Rzymianie wiedzieli to i owo o showbiznesie, zwłaszcza o tym jak przyciągnąć widzów i zaoferować im prawdziwe emocje.
Zresztą popkulturowo pojawiają co jakiś czas nowe inkarnacje brutalnych gier, w których walczy się aż do śmierci, Co prawda obecnie wszystkie tego typu produkty oddzielone są od rzeczywistości, czy to ekranem telewizora, czy okładką książki i chyba nikt nie chciałby się przenieść do starożytności, aby wziąć udział w prawdziwych igrzyskach, ale popularność choćby takiego Squid Game daje wiele do myślenia.
Button Man. Cyngiel to bardzo mocna rzecz, którą chciałem mieć w swojej kolekcji od dawna, ale powstrzymałbym się od nazwania tego komiksu dziełem wybitnym. Bardzo dobry thriller ze świetnymi rysunkami. Ani mniej, ani więcej. Czy warte, aby płacić podwójność ceny okładkowej? To już musicie ocenić sami.
Scenarzysta: John Wagner
Ilustrator: Arthur Ranson
Wydawnictwo: Studio Lain
Seria: Button Man
Format: 210×297 mm
Liczba stron: 314
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor