Metal Hurlant. 6

Metal Hurlant. 6

Nigdy nie byłem zagorzałym fanem magazynów komiksowych. Przeleciał mi przez ręcę z jeden Relax i kilka zinów. Wychowałem się na zeszytówkach i albumach, w ten sposób najczęściej konsumuję historyjki obrazkowe, choć antologie czasem się gdzieś u mnie z rzadka pojawiają. Do Metal Hurlant. 6 podchodziłem z dużą rezerwą, jak się okazało całkiem niesłusznie. Obawa przed nieznanym szybko została wyparta przez degustację różnych stylów uzupełnioną przez wstępniaki, artykuły i wywiady. Uczta dla oka i duszy.

Przedruk starych komiksów

Metal Hurlant. 6 to przede wszystkim przedruk komiksów, które ukazywały się w tytułowym magazynie (czy tak na prawdę „Métal Hurlant” (dosłownie: „wyjący metal”)) wydawanym przez Francuzów w latach 70. i 80. Jean Giraud i Philippe Druillet chcieli rewolucjonizować medium. Wokół nich gromadziła się śmietanka twórców (że wymienię Moebiusa), ale zdarzali się też młodzi, gniewni strzelcy, jak Serg Clerc, zaczynający pracę dla magazynu w wieku siedemnastu lat!

Metal Hurlant. 6

Krótka forma komiksowa jak się okazuje, wcale nie musi ograniczać, przynajmniej od strony pokazania, na co danego artystę stać. Wręcz przeciwnie i scenarzysta, i rysownik muszą dać z siebie wszystko, włączyć tryb turbo, aby przekazać wszystko, co jest do opowiedzenia na temat. Nie ma rozwlekania, kucia wątków, które później się dokończy, albo nie. Jest tu i teraz. Zamieszczone opowiadania to taka degustacja najlepszych kąsków okraszona stosownym wprowadzeniem kelnera, opowiadającym co, skąd się wzięło, choć zdarza się zepsucie posiłku przedwczesnym zdradzeniem finału.

Science fiction i ROCK!

Metal Hurlant. 6 zbiera historyjki z dwóch głównych nurtów. Przede wszystkim jest science fiction w bardzo szerokim spektrum narracji. Tardi w czerni i bieli opowiada o zderzeniu dwóch światów, starożytnego i rozwiniętego technologicznie (przynajmniej w miarę). Moebius atakuje swoimi kreseczkami i kropeczkami. Eberoni ilustruje scenariusz Rodolphe’a realistycznymi grafikami, zestawianymi z kolumnami tekstu. Caza posługuje się pionowymi kadrami i stosuje specjalną technikę szczoteczką, aby dodać białych i czarnych kropeczek. Serge Clerc posługuje się czystą linią, a Druillet swoim fenomenalnym stylem, pulsującym między ciepłymi a zimnymi barwami.

Metal Hurlant. 6

Drugim, choć zajmującym nieco mniej miejsca jest tematyka muzyczna. Młodzi Francuzi zafascynowani byli rewolucjami przeprowadzanymi przez Brytyjczyków, wybuch punk rocka był tak mocny, że echo słychać było i w komiksach. Frank Margerin zabiera czytelnika na mocno improwizowaną próbę w piwnicy ojca jednego z chłopaków. Humorystycznie, ale i prawdziwie wypadają te wszystkie zmiany głośności wzmacniaczy, tak aby być bardziej słyszalnym, następuje burda na całego, choć zwieńczona mocno optymistycznym kadrem. Fascynację trendami z wysp podkreśla Kent Hutchinson, swoją London Girl dając ujście dla mało sensownego romansu francusko-angielskiego.

Historia science fiction

Czytając artykuły i wywiady, czułem się trochę jak przy lekturze egmontowej, komiksowej Historii science fiction (więcej tu – klik). Co prawda okres tu podejmowany oraz zakres nie jest tak szeroki, nie wychodzi się raczej poza dwie dekady, chyba żeby sobie trochę powspominać i podsumować coś z perspektywy czasu. Osobiście dowiedziałem się całkiem sporo interesujących informacji na temat redakcji, funkcjonowania czasopisma, autorzy pozwalają sobie wyobrazić niecodzienną atmosferę panującą w biurze, a same artykuły nie skupiają się tylko na redaktorach, scenarzystach i rysownikach, a można posłuchać także grafików odpowiedzialnych za skład.

Metal Hurlant. 6

Wspomnienie o przedrukach i próbach o swoich siłach na rynku amerykańskim pod szyldem Heavy Metal sprawia, że ta tu historia science fiction ma jeszcze jeden punkt podparcia, a wiadomo, że aby zrobić stolik, wystarczą trzy nogi, aby się nie przewrócił. Ani po komiksie od Egmontu, ani po Metal Hurlant. 6 nie czuję, że wiem wszystko o SF, ale mam wrażenie, że idę w dobrym kierunku. Zainteresował mnie wywiad z Sergem Clerciem, opowiadającym o swoim biograficznym Dzienniku, kilka plansz można przy okazji zobaczyć, chętnie przeczytałbym całość, bo wspomnień tu co niemiara, tak samo, jak humoru.

Chmara twórców, a wśród nich Rodolphe!!!

Bardzo się ucieszyłem, gdy wśród chmary nazwisk wypatrzyłem Rodolphe’a. Zachwycił mnie ostatnio jego Trent, liczyłem, że i tu mnie oczaruje i w sumie się nie zawiodłem. Opowieść o kierowcy rajdowym, który coraz bardziej jednoczy się z maszyną działa mocno na wyobraźnię, bo przecież kierując pojazdem, czujemy się bardziej samochodem, niż człowiekiem. Blue Arrow zawiera polski akcent i kończy się tak jak legendy o widmowych jeźdźcach. Z początku odbiłem się nieco od narracji ze sztywnym tekstem, ale gdy już wciągnąłem się w opowieść, kolumny liter zupełnie mi nie przeszkadzały.

Metal Hurlant. 6

Dysponując arsenałem twórców aż kusi, aby doprowadzić do współpracy między nimi i są tu aż dwie takie próby. Pierwsza to Paradis 9, platforma do uwolnienia wyobraźni na planecie wakacyjnej. Nie ma wątpliwości, że istnieje, ale na co tam można się natknąć, tu już zdania się podzielają, a doniesienia się czasem wykluczają. W końcu w Scalpel Rock twórcy mogą współpracować w ramach tych samych kadrów, wrysowując swoje postacie, które w normalnych warunkach nie mogłyby się spotkać. Końcówka jest wystrzałowa i ohydna, a zaraz jest udanym żartem z all star bandów.

Obawiałem się, że Metal Hurlant. 6 zostawi mnie z uczuciem dezorientacji po zarzuceniu pourywanymi historyjkami, tymczasem w głowie zostanie mi kilka bardzo dobrych, choć krótkich komiksowych historyjek, takich jak choćby Snycerz Mgły Schuitena. Nie mam wątpliwości, że miałem do czynienia z komiksową sztuką. Chyba przyjdzie mi nadrobić wydane już przez Labrum tomy albo chociaż poszukać albumów udzielających się twórców, bo zwyczajnie mam ochotę na więcej.

Scenarzysta: Picaret, Marc Caro, Moebius, Alias, Rodolphe, Jean-Michel Nicollet, PhiIippe Manoeuvre, Caza, Serge Clerc, Kent Hutchinson, Jean-Pierre Dionnet, Tramber, Jano, Paul Gillon, Beb-Deum, PhilIppe Druillet, Chantal Montellier, Frank Margerin, Dodo, François Schuiten, Luc Schuiten, Nicole Claveloux, DidIer Eberoni, Jean-Claude Gal, Dominique Hé, Nicolas Labarre, Sergio Macedo, Christophe Quillien, François Rivière, Denis Sire, Romain Slocombe, Jean-Louis Tripp

Ilustracje:Jacques Tardi, Marc Caro, Moebius, Alias, DIdIer Eberoni, Jean-Michel Nicollet, Luc Cornillon, Caza, Serge Clerc, Kent Hutchinson, Mandryka, Tramber, Jano, Paul Gillon, Beb-Deum, PhilIppe Druillet, Chantal Montellier, Frank Margerin, Ben Radis, François Schuiten, Luc Schuiten, Nicole Claveloux, DidIer Eberoni, Jean-Claude Gal, Dominique Hé, Nicolas Labarre, Sergio Macedo, Christophe Quillien, François Rivière, Denis Sire, Romain Slocombe, Jean-Louis Tripp

Wydawnictwo: Labrum

Seria: Metal Hurlant

Format: 203×268 mm

Liczba stron: 272

Oprawa: miękka

Share This: