W pierwszych dekadach XX wieku jest coś magicznego. Świat, chociaż przepełniony okrucieństwem na niespotykaną dotąd skalę, z dala od linii frontu pełen jest niezwykłego uroku – pięknych dam i dystyngowanych dżentelmenów, którzy nawet w mordę potrafią dać z klasą. W takich właśnie czasach przychodzi żyć Silasowi Coreyowi, z nowego komiksu Taurus Media.
Jest wiosna 1917 roku. Wojna, która w chwili gdy została wypowiedziana, nie miała trwać dłużej niż kilka tygodni, szaleje już od trzech lat. Ofiary w ludziach sięgają milionów, ale ten konflikt, jak każdy zresztą inny, ma różne oblicza. Wojna to pole biznesu dla producentów sprzętu i broni, a jednocześnie narzędzie dla polityków walczących o władzę. W niepewnych czasach, w których informacja stanowi ogromną wartość, zawsze znajdzie się praca dla prywatnego detektywa.
Silas Corey ma za sobą dwa lata służby w armii, z której zwolniono go z powodów medycznych, a jak sam twierdzi jest uczulony na ołów.Obecnie świadczy usługi jako detektyw każdemu, kogo stać żeby dobrze sypnąć groszem. Corey podejmuje się sprawy odnalezienia zaginionego dziennikarza jednej z francuskich gazet. W wyniku prowadzonego śledztwa wplątuje się w tajemniczą historię pewnego ZNACZKA POCZTOWEGO. Sprawą interesują się politycy, producenci broni i służby wywiadowcze, a Silas… zamierza na tym konkretnie zarobić. Czytelnik zaś dostaję historię pełną intryg, wartkiej akcji i przyjemnego humoru.
Ewidentnie najmocniejszą stroną tego komiksu jest kreacja głównego bohatera, który mi przypomina trochę Arsene’a Lupina. Z jednej strony jest szalenie inteligentny i cwany, z drugiej zaś wszystko robi w (dla nas dziś nienaturalny) wzniosły sposób. Jest elegancki, a jednocześnie bezczelny. Czytając Siatkę Aquili czułem się, jakbym miał przed sobą kolejny tom spod ręki Maurice’a Leblanc, co niewątpliwie stanowi o sile tego komiksu.
Autorem scenariusza jest Fabien Nury, który m.in. napisał fabułę do jednego z tomów XIII Mystery, a wspólnie z Johnem Cassadayem stworzył I am Legion, wydane później przez DC Comics. Przyznam szczerze, że z twórczością tego autora nie miałem wcześniej do czynienia, ale tym jednym albumem zdołał zainteresować mnie swoją osobą. Natomiast za kreskę odpowiada Pierre Alary, który ma na koncie małe epizody w Marvelu. Ogólnie komiks jego ręki wygląda malowniczo i atrakcyjnie. Jedyne, czego mogę się przyczepić to mimika postaci. W niektórych kadrach ich twarze wydają się wyrażać emocje nieadekwatne do sytuacji.
„Silas Corey. Siatka Aquilito 1 z 2” wciągający kryminał, który zawiera wszystko to, czego czytelnikowi potrzeba: charyzmatycznego bohatera, niezwykłą historię z wielkimi dziejami w tle oraz dobrze wyważoną dawkę dobrego humoru. Najsłabiej zaś wypada… stosunek ceny do objętości (nie jakości!) – 38zł za 64 plansze zdaje się być niezbyt zachęcające. Mimo to, zamierzam sięgnąć po drugi tom i niech to będzie najlepszą rekomendacją dla tego komiksu.