Pieskie szczęście

„Pieskie szczęście” to nowy komiks Keum Suk Gendry-Kim, autorki „Trawy”. Wiem, to dość krzywdzące stwierdzenie dla autorki mającej do powiedzenia dużo więcej niż tylko jedną, nawet najbardziej idealną historię. Ale jest szansa, że ktoś jeszcze o „Trawie” nie słyszał, a przy okazji nowej publikacji autorki się o tym dowie. Niżej już o tym komiksie nie będę wspominał, chyba że naprawdę się nie da.

Pieskie szczęście

Psy i relacje z człowiekiem

„Pieskie szczęście” to oczywiście opowieść o psach. Zwierzakach, o których mówi się, że są najlepszymi przyjaciółmi człowieka. W zasadzie mam z nimi dość złożone relacje – jako dziecko okropnie się ich bałem, a te bydlaki w jakiś sposób to wyczuwały, przez co kilka razy zostałem pogryziony. Psy mamy absolutnie wszędzie, służą, bronią domu. Można je zabierać na spacery i się z nimi bawić, ale zabawką nie są. Od zawsze byłem przeciwnikiem podarunków w postaci pupila. Kiedyś wolałem koty, mimo że właścicieli mają w poważaniu, teraz mam pieska, a że uwielbia biegać, spędzamy razem sporo czasu.

Pieskie szczęście

Na nowym (przynajmniej nowym na naszym rynku) komiksie Keum Suk Gendry-Kim jak najbardziej ciąży odpowiedzialność. Psy miewają trudne charaktery i czasem trzeba podjąć trudną decyzję, że samemu sobie z nimi nie poradzimy, ale są rozwiązania. Szkolenia, treningi itd. Potrzeba cierpliwości, a czasem też pieniędzy. Z posiadaniem pupila wiąże się szereg obowiązków i codziennych, i okresowych, bo wizyty u weterynarza bywają zwyczajnie konieczne.

Jasna i ciemna strona psiego życia

„Pieskie szczęście” jak najbardziej opowiada o codziennej egzystencji. Najpierw z jednym psem, Marchewką. Później z drugim i trzecim, ale wokół opowieści orbituje całkiem spore psie komando. A że Keum Suk Gendry-Kim kojarzę jako autorkę poruszającą tematy trudne i niewygodne, pokazana jest tu też ciemna strona mocy. Nieco stereotypowa, ale jednak związana ze wschodnim zwyczajem jedzenia psów. W Korei Południowej może to już coraz rzadsza praktyka, ale nadal widoczna gołym okiem.

Pieskie szczęście

W związku z tym „Pieskie szczęście” to nie jest opowieść o merdających, wesołych zwierzakach biegających w parku za patykami i wlepiających słodkie oczka we właściciela. Znaczy nie tylko o tym, bo obok chwil szczęścia są też spacery, czy tego się chce, czy nie. Czy jest ładna pogoda, czy leje deszcz, zwierzaki mają swoje potrzeby i muszą się wybiegać. Są momenty zwątpienia i sytuacje cierpienia, gdy napotyka się zwierzęta pozamykane w klatkach czy przywiązane przez właścicieli do drzewa. Zaniedbane, robiące pod siebie, żywiące się ochłapami.

Narracja graficzna na najwyższym poziomie

Keum Suk Gendry-Kim ma coś do powiedzenia i nie da się ukryć, że swoim komiksem robi większe wrażenie na Wschodzie niż w Europie, choć przecież i u nas wystarczy wyjechać poza miasto, aby zobaczyć psiaki poprzywiązywane na grubych łańcuchach, rzucające się w stronę każdego nieproszonego gościa. Co prawda, przy mojej całej niechęci do psów, brakuje mi lekkiego wyważenia i skierowania kilku trzeźwiących słów w stronę właścicieli traktujących psy lepiej niż innych ludzi albo zagłuszających pupilami instynkt rodzicielski, ale to pewnie osobny problem i temat na inną okazję.

Pieskie szczęście

„Trawa”, „Czekanie” i „Pieskie szczęście” to zupełnie różne opowieści, ale łączy je jedno – praca autorki tuszem i graficzna narracja na mistrzowskim, artystycznym poziomie. Jej plansze to dzieła sztuki. Uwielbiam jej pociapane ilustracje – gdy od pociągnięć jest gęsto, jest znakomicie. Trochę gorzej bywa przy czystych liniach. Kudłate pieski wychodzą kapitalnie, a spacery wymagające założenia grubej czapki i szalika, wśród wijących się konarów, wręcz wchłaniają czytelnika w gąszcz linii tuszu. Uwielbiam sekwencję, w której autorka upuszcza deko artyzmu, gdy w zamyśleniu widzi w konarach drzew coś więcej niż tylko plączące się gałązki.

Akwarelowe deszcze i codzienność spacerów

Gdy spacery odbywają się w deszczu, pojawia się trochę plam akwarelowych, tak jakby plansze wystawione były na spadające z nieba krople i kadry się rozmyły. I w zasadzie wtedy nie trzeba wiele mówić, bo takie ilustracje mówią same za siebie. Chodzenie z psem nie zawsze jest przyjemne, czasami trzeba się odpowiednio ubrać albo liczyć się z przemarznięciem czy przemoczeniem. Choć oczywiście oglądanie takich plansz w ciepłym domku, z kubkiem kawy w ręku, jest przyjemne tak czy inaczej.

Jak widać, nie jest to tylko komiks dla wielbicieli psów, a może właśnie przede wszystkim powinien trafić do tych, którzy psy traktują źle. To na pewno dzieło dla wielbicieli Keum Suk Gendry-Kim. Może teraz pora na przetłumaczenie „The Naked Tree”?

Scenarzysta: Keum Suk Gendry-Kim

Ilustrator: Keum Suk Gendry-Kim

Tłumacz: Łukasz Janik

Wydawca: Kultura Gniewu

Format: 165×230 mm

Liczba stron: 240

Oprawa: Miękka

Druk: cz.-b.

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: