ABC Warriors. Czarna Dziura

IMG_20141020_195725

Od lat młodości jestem fanem przygód pewnego twardego, jedynego w swoim rodzaju Czarnianina (więcej tu – KLIK) ;). Groteskowy, czarny humor, świetne opowieści pełne prześmiewczych komentarzy i barwne, zapadające w pamięć rysunki przedstawiające na milion sposobów jak może zginąć kosmita. Kiedy we wrześniu dowiedziałem się, że w Polsce pojawi się komiks, przy którym pracował ten sam artysta co przy Lobo od razu wiedziałem, że chce mieć ten komiks na półce. Simon Bisley już na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako ikona młodzieńczych lat, kiedy to z wypiekami na twarzy zaczytywałem się w komiksach o ważniaku i z ogromną uwagą doszukiwałem się ukrytych w jego rysunkach smaczków. Głównie z powodu ogromnego sentymentu do rysownika na tegorocznym MFKiG zaopatrzyłem się w komiks ABC Warriors. Czarna dziura. Dziś już po dwukrotnej lekturze tego albumu sam nie wiem co myśleć o tej pozycji.

IMG_20141020_195819

Pod względem scenariusza wszystko jest raczej tak jak być powinno, na początek dostajemy kilka plansz nakreślających ogólną sytuację oraz świat. Wszystko przedstawione jest w sporym skrócie, tak aby czytelnik mógł się jako tako rozeznać w uniwersum. Potem następuje szybkie przedstawienie grupy ABC Warriors i każdego jej członka z osobna, a już od kolejnej strony zaczyna się niekontrolowana jazda bez trzmanki. Dla nieświadomych o czym mówimy postaram się w telegraficznym skrócie wyjaśnić – ABC Warriors to grupa robotów, które mają za zadanie uratować czas i świat, wszystko dzieję w odległej przyszłości, w świecie gdzie podróże międzyplanetarne to codzienność dzięki dwóm połączonym ze sobą dziurom w czasoprzestrzeni… Tak, jakoś tak 😉 Świat ten stoi na krawędzi całkowitej zagłady, jednak tego niebezpieczeństwa świadomi są tylko nieliczni, w tym tytułowa grupa bojowych robotów. ABC Warriors wyruszają do jednej z dziur (czarnej) w czasoprzestrzeni, aby ją na nowo skonfigurować, jeśli im się nie uda czas, a razem z nim znany wszystkim świat ulegnie całkowitemu zniszczeniu. Poza głównym wątkiem fabularnym w komiksie zaserwowano kilka ciekawych wątków pobocznych, które fajnie urozmaicają scenariusz. Narracja, dialogi oraz sposób prowadzenia fabuły to naprawdę solidne filary komiksu, które trzymają wszystko w chaotycznej, ale jednak całości.

IMG_20141020_195848

Jak wspomniałem na początku, odczucia co do komiksu „ABC Warriors. Czarna Dziura” mam ambiwalentne. Skoro więc strona fabularna była ta solidną częścią to łatwo możecie się domyśleć, że to właśnie rysunki, ze względu na które sięgnąłem po ten komiks, mnie zawiodły. Oczywiście nie twierdze, że ilustracje są kiepskie czy wręcz złe. Bisley nadal pozostaje w formie, jego kreska jest mocno ekspresyjna, jak zwykle każdy kadr pełen jest detali, a narysowanie każdej postaci musiało zająć wieki ze względu na ich szczegółowość. Co jest więc nie tak? Wydanie. Komiks został okropnie skrzywdzony tym, że został wydany bez kolorów, czerń i biel może i pasują do mrocznej przyszłości i specyfiki tego typu sience-fiction, lecz rysunki Bisleya bez kolorów są okropnie nieczytelne. Spędzałem całe wieki przy próbach rozszyfrowania ilustracji. Szczególnie we znaki dają się kadry, na których uchwycono walkę. Problemy z rozszyfrowaniem kto kogo i w jaki sposób uderzył zabierają cała dynamikę walki, a co za tym idzie i frajdę z oglądania tych starć. Z całej masy łańcuchów, pił, młotów, ostrzy, karabinów i innego żelaztwa ciężko wyłowić co faktycznie się stało. O ile w komiksach o przygodach Lobo walka była najbardziej emocjonującą częścią komiksu i była motorem fabuły, tak w tym przypadku potyczki bohaterów stanowiły zwolnienie tempa. Myślę, że wydanie tego albumu w kolorze dużo by zmieniło, kadry stałyby się czytelniejsze, a komiks łatwiejszy w odbiorze.

Pomimo, że komiks mi się podobał i jestem ciekaw innych przygód grupy robotów, to czytanie tego było naprawdę wyczerpujące i męczące, co nie świadczy o tym albumie zbyt dobrze.

Share This: