WKKM. Tom 58 – Ghost Rider. Droga ku potępieniu

Ghost Rider. Droga ku potępieniu

Ghost Rider. Droga ku potępieniu to zarazem 58 komiks Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela jaki otrzymali polscy fani wydawnictwa i 1 w kolekcji komiks o Duchu Zemsty. W mojej ocenie to kolejny po Doktorze Strange bardzo udany debiut na łamach WKKM.

Przed lekturą tego komiksu byłem pełen obaw spowodowanych moim lekkim uprzedzeniem do scenarzysty, z którego dzieł tylko Kaznodzieja przypadł mi do gustu. Inne pozycje Ennisa takie jak np. wydany w ramach WKKM Punisher. Witaj w domu Frank (WKKM 15 i WKKM 43 – KLIK1, KLIK2), czy seria Crossed zebrały ode mnie więcej krytyki niż pochwał. Garth Ennis jest dla mnie zawsze zagadką, z jednej strony wymienione wcześniej tytuły bardzo mnie zawiodły, z drugiej jest on autorem również kultowej serii Kaznodzieja, kilku fajnych albumów Lobo oraz Ghost Ridera, którym chyba jednak mnie przekupi.

IMG_20150211_220343

Najczęstszym moim zarzutem wobec Ennisa, jest spora przesada w ukazywaniu flaków i fekaliów, chyba przyznacie mi rację, że niektóre jego pomysły naprawdę obrzydzają. Na szczeście w tomiku, który otrzymaliśmy od Hachette fantazja krwawgo irlandczyka nie przekroczyła pewnych standardów (chciałem napisać „dobrego smaku”, ale chyba by tutaj nie pasowało ;)).

Historia o motocykliście z płonącą czaszką zaczyna się od czegoś co chyba powinienem nazwać obsceniczną poezją. W krótkim prologu scenarzysta opisuje nam kwiecistym jezykiem cierpienia jakie musi znosić Ghost Rider, przebywający akurat w piekle. Już na wstepie uważny czytelnik, który mógł nie znać sławnego już zamiłowania scenarzysty do obrzydlistwa i obsceniczności, jak wprawny jest Garth Ennis w opisywaniu cierpienia. O ile w innych tytułach może to przeszkadzać, o tyle w tym komiksie jest to całkowicie uzasadnione, kto jak kto, ale Ennis jest akurat idealnym kandydatem do opisywania piekła.

Po krótkim prologu, mamy bardzo ciekawą scenkę rozmowy dwóch aniołów, która wydaje się mocno tajemniczna. Od razu domyślamy się, że aniołowie nie są czyści jak łza (u Ennisa pewnie nawet Bóg to niezły drań ;)), na pierwszy rzut oka widać, że coś knują. Co, wyjaśni się oczywiście później, istotne jest jednak to, że do osiągnięcia swoich celów potrzebują zrekrutować Ghost Ridera.

Jak już wspomniałem główny bohater znajduje się w piekle, z którego z całych sił próbuje się wydostać, co w gruncie rzeczy nie jest proste. Z pomocą przychodzi mu jednak anioł, który oferuje mu wolność w zamian za wypełnienie misji. Oczywiście każdy będąc w sytuacji Ghost Ridera taką ofertę by przyjął. Nasz bohater wykazywał nawet oznaki czujności i nieufności wobec anioła, ponieważ podejrzewał, że zostanie wykorzystany, finalnie jednak się zgodził, w końcu i tak lepsza to perspektywa niż pozostanie w piekle. Kończąc wątek fabuły, powiem Wam jedynie, że zadanie Ghost Ridera do łatwych nie należy.

Ghost Rider. Droga ku potępieniu to album, który przypadł mi do gust głównie z powodu czarnego humoru, jaki co rusz się pojawiał na kartach komiksu. Dialogi przepełnione ironicznym humorem, żarty rzucane mimochodem w monologach Hossa i komiczne sceny np. Ruth i Hoss okładający się ludzkimi maczugami, sprawiają, że komiks nie razi sztucznym patosem, który tak często towarzyszy komiksom Marvela, a szczególnie tym w których pojawia się wątek religijny. Naprawdę podobał mi się sposób w jaki anioły kpiły z ludzkości, nie wiem dlaczego, ale wizja aroganckich aniołów wydaje mi się bardzo realistyczna.

IMG_20150211_220448

Kolejną ogromną zaletą tego komiksu jest przepiękna szata graficzna, której autorem jest Clayton Crain. Kadry, które wyszły spod jego ręki jednocześnie brzydzą ohydztwem i obleślnymi kreacjami bezkształtnych demonów, a jednocześnie fascynują ogromem detali i starannością wykonania. Od razu po otworzeniu tego albumu styl rysowania Crain`a skojarzył mi się z kreską Todda McFarlane`a. Dopiero w dodatkach, o których za chwilę, przekonałem się, że miałem rację, ponieważ Crain swój styl wzoruje na kresce sławy z Image Comics. Dużą zaletą stylu rysowania był dla mnie też sposób rysowania płomieni, które wyglądają naprawdę realistycznie.

 W tym tomie poza dobrym humorem i świetną kreską obrodziło również dodatkami, dla osób, które nie miały wcześniej styczności z Ghost Riderem na pewno cenny bedzie opis genezy postaci i rys historyczny. Osoby, które same próbują tworzyć swoje komiksy mogą być również zainteresowane notą na temat rysownika, który przyznaje, że całość pracy wykonuje cyfrowo i podaje kilka drobnych detali. Nie będą one pewnie żadną innowacją, ale to ciekawy smaczek dla rysowników.

Myślę, że mogę ten komiks swobodnie polecić każdemu, kto nie jest uczulony na punkcie religijności, te osoby mogą w jakiś sposób poczuć się urażone, sposobem w jaki Ennis przedstawia anioły i jednego księdza, który był bohaterem bardzo zgrabnego przerywnika.

 Paweł Warowny

Share This: