Hulk – Szary

„Kolory” Loeb’a i Sale’a są niezmiernie popularne. W Polsce najpierw mieliśmy okazję poznać tytuł Spider-Man: Niebieski, który znalazł się w Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, a niedawno – Daredevil: Żółty. Kolorystyka albumów nie jest przypadkowa.  Najnowszym na polskim rynku albumem z „kolorowej” serii jest Hulk: Szary.

Podobnie jak poprzednie przedstawiane przez nas albumy, w Hulku: Szarym autorzy z finezją odzierają superbohatera z jego mitu. Nieokrzesany zielony wielkolud, nie dość, że jest szary, to jeszcze mówiąc kolokwialnie przeżywa. W Niebieskim, Peter Parker nagrywał na starym magnetofonie wyznania do Gwen. W Żółtym, Matt Murdock pisze listy do Karen. W Szarym, Bruce Banner rozmawia z… psychoterapeutą. Jest zagubiony i osamotniony, a jedynym stałym punktem jego egzystencji jest oczywiście Betty. W albumie poznajemy początki „hulkowania”, ale także ciemną stronę bycia superbohaterem.

19cfcTytułowy kolor doskonale oddaje myśl przewodnią komiksu. Świata nie można opisać za pomocą kou binarnego. Niestety, to nie jest tak, że coś albo jest, albo tego nie ma. Nie ma podziału na dobre i złe, czarne i białe. Wszystko ma swój odcień szarości i czasem nie ma dobrego rozwiązania sytuacji. Jest j a k i e ś. Oczywiście, Sale i Loeb nie pierwsi i nie ostatni podejmują ten temat. W historii (prawdopodobnie) każdego superbohatera pojawiają się wątpliwości, czy cena, jaką przychodzi bohaterom zapłacić za swoje czyny nie jest aby zbyt wysoka.

Loeb i Sale, chociaż zrealizowali temat z typową dla siebie wirtuozją, nie powiedzieli nic, czego w komiksie superbohaterskim jeszcze nie było. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być wiele, ale nie warto się nad nimi rozwodzić. Być może autorzy wykorzystali swoje najlepsze chwyty w Niebieskim i Żółtym, być może powiedziano na ten temat już wszystko. Większego znaczenia to nie ma, szczególnie, że pomimo braku małej rewolucji, komiks Loeb’a i Sale’a jest bardzo dobry. Zarówno spójność fabuły i sposób jej prowadzenia, jak i fantastyczna (jak zawsze) oprawa artystyczna sprawiają, że Szarego czyta się z nieskrywaną przyjemnością i czytelnik łatwo angażuje się emocjonalnie w przeżycia Bannera tuż po przemianie.

Hulk - SzarySwobodne identyfikowanie się z głównym bohaterem to znak firmowy kolorowego duetu. Artyści bezpardonowo pozbawiają Hulka jego twardej, prawie niepokonanej powłoki i stawiają w jego miejscu pełnego niepewności i przerażonego, zwykłego małego człowieczka. W ich wizji jest oczywiście coś pociągającego, ale niestety nie jest to nic dotychczas niespotykanego.

Chociaż fabularnie albumy nie są ze sobą powiązane, ciężko ich ze sobą nie porównywać. Wszystkie są zrealizowane w podobnej konwencji i wpisują się w te same schematy.  Jako całość tworzą bardzo mocną pozycję, aczkolwiek pojedynczo już może być różnie. Zapewne ilu czytelników tyle opinii. Dwa poprzednie tytuły z serii uważam za znacznie lepsze, co nie zmienia jednak faktu, że lektura komiksu Hulk – Szary to dobrze wykorzystany czas.

Share This: