WKKM. Tom 28 – Astonishing X-Men. Niebezpieczni

„WKKM. Tom 28 – Astonishing X-Men. Niebezpieczni” przynosi nam sześć kolejnych zeszytów jednej z najbardziej znanych serii komiksowych o przygodach mutantów. Drugi album Astonishing X-Men to przede wszystkim kapitalny powrót do akcji Colossusa, origin Danger oraz  opowieść o kolejnych grzeszkach Xaviera. Ci, którzy czytali „Obdarowanych” (2-gi tom WKKM, więcej tu – KLIK), wiedzą mniej więcej czego się spodziewać. Tym razem jednak, mamy do czynienia z jeszcze lepszym komiksem.

  

 
     Niebezpieczni rozpoczynają się od naprawdę świetnego zeszytu, który (objętościowo) w niewielkim stopniu związany jest z główną fabułą tomu. Proszę państwa, ale jaki to jest fajny zeszyt! Joss Whedon od pierwszych kadrów stara się pokazać, że Peter nie powrócił zza światów po to, żeby się obijać. Blaszak wraca w dobrym stylu i ma sporo roboty.  W pierwszym zeszycie Colossus i spółka walczą z ogromnym potworem niszczącym Manhattan, a pomagają im przy tym sympatyczni koledzy z Fantastic Four. Całość okraszona jest solidnymi dialogami, szczyptą marvelowego humoru, a ogólne wrażenie jakie wywołuje pachnie epickością.
 
      Im dalej w las, tym historia staje się coraz bardziej poważna, a nawet tragiczna i lekko przytłaczająca czytelnika. X-Meni stają w obliczu nowego zagrożenia. SPOILER Ich stary, poczciwy Danger Room, który niegdyś był tylko salą treningową okazał się żywą, myślącą istotą. Wszystko to było spowodowane było przez technologię Shi’ar, którą wykorzystano do ulepszenia hali. W toku wydarzeń będących kontynuacją fabuły z pierwszego albumu, kosmiczna sala mutuje i przyjmuje niemalże ludzką formę. Przez lata zniewolona przez Xaviera, pragnie tylko jednego – zemsty. SPOILER OFF
 
 
     Fabuła komiksu skoncentrowana jest zatem na walce X-Men z niezwykle potężnym przeciwnikiem, który za zadanie postawił sobie ich eksterminację. Maszyna przez lata poznawała umiejętności wszystkich członków zespołu, dlatego jest dla nich bardzo wymagającym przeciwnikiem. Żeby nie było, Whedon nie serwuje nam tylko bezsensownej jatki.
 
Całość wydarzeń mocno związana jest z bohaterami, którzy przeżywają kolejne (typowe dla X-Men) rozterki. Mamy Petera i Kitty, którzy nie potrafią się odnaleźć w nowej sytuacji, kombinującą i tajemniczą Emmę Frost, sfrustrowanego tym wszystkim Summersa i to, co spodobało się najbardziej – coraz mniej nieskazitelnego Xaviera. Scenarzysta obnaża kolejne przywary wspaniałego założyciela drużyny mutantów.
 
Robi to z niezwykłym wyczuciem, a całość splata lekko filozoficznym wątkiem, dotyczącym niesprawiedliwości społecznych, pogardy dla innych oraz stosowaniem w życiu bezwzględnych zasad w imię idei po trupach do celu.
 
      Na pochwałę zasługuje także oprawa graficzna. Danger w ludzkiej postaci robi bardzo dobre wrażenie. Do gustu przypadł mi również Beast, który potrafi wpaść w iście dziki szał. Gdybym miał wskazać na najlepsze plansze tego albumu – wahałbym się pomiędzy tymi z walki z potworem w Nowym Jorku, a tymi z rozmowy przeprowadzanej przez Xaviera i Danger. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to przede wszystkim do kilkunastu kadrów, które oszpecone są przez proste, jednokolorowe tła. Nie przepadam za tego typu rozwiązaniami. Jest ich jednak na tyle niedużo, że nie wpływają w znaczny sposób na ogólną ocenę komiksu.

      Reasumując, czytelnicy WKKM dostali w tym tygodniu jeden z najlepszych tomów kolekcji. Wśród internautów pojawiają się głosy, że Astonishing. X-Men. Niebezpieczni nie zasługują na miejsce w tej serii. Może na moją ocenę ma wpływ to, że jestem fanem X-Men w ogóle, ale uważam, że ten album bije na głowę przynajmniej połowę wydanych do tej pory tytułów. Logiczna (jak na standardy mutantów) fabuła, kilka prawdziwych smaczków i solidna oprawa graficzna, a do tego lekki powiew epickości i miejsce na krótkie refleksje. Szczerze polecam.

Mariusz

 

Share This: