DC Universe. Legacies

     Wprowadzając do sprzedaży The New 52! DC Comics zamknęło pewien etap historii swojego wydawnictwa. Przez dekady czytelnicy bombardowani byli kolejnymi seriami o przygodach superbohaterów. JSA, JLA, Teen Titans, dziesiątki herosów z kilkudziesięciu przeróżnych światów. Skala tego zjawiska, spod znaku maski i peleryny, jest przeogromna, a ci, którzy próbują ogarnąć całość dostają  wręcz bólu głowy. DC wyszło naprzeciw zatroskanym fanom i  dało im krótkie komiksowe korepetycje. Gotowi na lekcję historii z Supermanem?

     Drodzy uczniowie, proszę zająć miejsca i wyjąć podręczniki. Dziś pracujemy z „DC Universe. Legacies”. Czy wszyscy wzięli ze sobą książki? Nie? To chyba będę musiał porozmawiać z waszymi rodzicami. W takim razie, Jasiu przeczytaj nam głośno. Rozdział pierwszy: Kim są tajemniczy ludzie wokół nas? Legacies to składająca się z dziesięciu zeszytów mini seria, za którą odpowiada Len Wein. Znacie tego pana dzieci? Nie? A to dziwne, bo to współtwórca takich postaci jak Swamp Thing czy Wolverine. Oprócz tego pracował przy X-Men, Watchmen czy Justice League of America. Do pracy przy Legacies serii Wein ściągnął całą rzeszę gwiazd: Andy’ego Kuberta, Billa Sienkiewicza, Briana Bollanda, Dana Jurgensa, Joe’go Kuberta, Scotta Kolinsa, Walta Simonsona i innych. Każdy z nich dołożył swoją cegłę w budowę tego monumentalnego pomnika komiksu.
Zakres materiału objęty podstawą programową
     Czytelnik otrzymuje ponad 300 stron skondensowanej historii uniwersum DC Comics. Wszystkie najważniejsze wydarzenia z ostatnich kilkudziesięciu lat zostają zebrane w jedną historię, opowiedzianą z perspektywy zwyczajnego, nieposiadającego żadnych nadnaturalnych mocy policjanta. Czytelnik dorasta i starzeje się razem z Paulem Lincolnem. Widzi, jaki wpływ na głównego bohatera, przez całe jego życie, miała działalność superherosów. To właśnie oni pomogli mu, gdy jeszcze był dzieckiem, zejść ze złej ścieżki i wskazali jak powinno się na co dzień postępować. Czytając Legacies, odniosłem wrażenie, że ta historia jest niejako kalką pomysłów z Marvels Kurta Busieka. Różnice są jednak spore, w końcu robota dziennikarska i policyjna to dwie różne bajki. Marvels inaczej też gryzie temat historii: bardziej szczegółowo, naciska na eksponowanie arkanów sztuki dziennikarskiej. W komiksie Busieka namacalny jest stereotyp amerykańskiego pismaka, który czuje temat i dąży do sławy. W przypadku dzieła Weina mam wrażenie, że obszerność tematu, jaki podejmuje autor nie pozwala mu na sensowne wyeksponowanie postaci. Traktowana jest kompleksowo, ale również bardzo zdawkowo. Zaakcentowanie najważniejszych chwil jego życia łączy się wydarzeniami na skalę makro, w których biorą udział zamaskowani herosi.
      Razem z Lincolnem poznajemy całą gamę herosów i najważniejsze wydarzenia, które zmieniły DC Universe. Najpierw przyjdzie nam spotkać się z Crimson Avengerem, Sandmanem i Atomem, by za chwilę stać się świadkami powstania Justice Society of America, a zaraz po tym Justice League of America. Wein zamiast zwykłej wyliczanki serwuje nam sensownie poskładany związek przyczynowo-skutkowy. Kiedy pojawia się moda i wysyp sidekicków, dosłownie za chwilę widzimy powstanie Teen Titans. Czytelnik jest świadkiem wydarzeń z Infinite Crisis, Killing Joke, Knightfall, Dead and Return of Superman, a także przemiany Hala Jordana w Parallaxa czy ataku Omaców. Oczywiste jest to, że brakuje tu wielu ważnych dla tego świata chwil, ale ilość faktów zawartych w tym i tak obszernym tomie jest naprawdę niemała. Dla spragnionych wrażeń wydanie zbiorcze zawiera jeszcze bardzo krótkie historie z Adamem Strange’m, Blue Beattle’m czy Seven Soldiers of Victory.
      Ci, którzy szukają tu zawiłej fabuły, wielkich namiętności czy masy zwrotów akcji – nie znajdą jej. Legacies jest próbą złożenia hołdu wydawnictwu i jego autorom. To bardziej podręcznik historii komiksu (co prawda w przystępnej formie) niż powieść przygodowa. Niemniej jednak wydana w bardzo solidnej formie, bardzo ładnie wygląda na półce. Cena okładkowa tego cuda to 35$, sam kupiłem ją za niecałe 50 zł i za taką cenę warto. Legacies mogę polecić tylko największym fanom DC Comics. Tym, którzy docenią ją jako formę ukoronowania starań kilku pokoleń autorów albo tym, którzy chcą wiedzieć więcej o przeszłości swoich ulubionych herosów. Cała reszta – nie ma tu czego szukać i zwyczajnie będzie się nudzić.
Dobrze Jasiu. Odłóż książkę. Dokończymy czytać na następnej lekcji. Mam nadzieję, że następnym razem przyjdziecie przygotowani. Tak tylko dla pewności powiem: spodziewajcie się niezapowiedzianej kartkówki. I niech mi jeszcze raz ktoś pomyli Alana Scotta z Halem Jordanem, to skończy u dyrektora Batmana!

Share This: