Deadpool 2 – komiksowa ciekawostka z filmu
Deadpool 2 – Nerdgasm
Deadpool 2 od ładnych kilku dni gości na ekranach kin i śmiało konkuruje z Avengersami, na których to osobiście niemiłosiernie się wynudziłem. Tym razem śmiało mogę powiedzieć, że po seansie jestem bardziej niż zadowolony. Trzeba przyznać, że druga część przygód pyskatego najemnika jest tak dobra jak jedynka. Całość można określić jednym słowem: nerdgasm. Podobnie jak i w komiksie, tak i na ekranie Wade Wilson odwraca głowę w stronę czytelnika/widza i bezpośrednio komentuje to co się dzieje na kartkach/ekranie. Akcja podlana jest też licznymi korelacjami z najróżniejszymi faktami popkulturowymi.
W kinie widzowie śmieli się w różnych miejscach, rzadko kiedy razem. Znaczy to nie mniej, nie więcej, jak to, że niesamowicie trudno ogarnąć jest wszystkie easter eggi. Zwłaszcza za pierwszym razem. Co chwilę coś wybucha. Analogie komiksowe też się znalazły, jest jedna szczególna bo dotyczy drugoplanowej postaci, której pojawienie się studio postanowiło zachować w tajemnicy aż do ostatniej chwili. Oglądając film Deadpool 2 i znając komiksy (chociażby Spider-mana 4/95) można zorientować się co się za chwilę wydarzy. Formuje się pierwszy skład X-Force, Deadpool wpada na Czarnego Toma, więc niedziwne, że po chwili spod kurtyny wyłania się – SPOILER ALERT – Juggernaut! Wade jest zachwycony, co ubarwia wymienieniem trzech komiksów, a oto i one:
Uncanny X-men #183 He’ll Never Make Me Cry (lipiec 1984)
Okładka mówi sama za siebie, w środku znajdziemy starcie Juggernauta z Colossusem. Tytuł historii uświadamia, że mamy do czynienia z historią obyczajową, żaden z bohaterów nawet na chwilę nie zakłada spandexu. Colossus po powrocie z areny Sekretnych Wojen musi wyznać swojej dotychczasowej wybrance serca, Kitty Pride, że zakochał się w innej dziewczynie. Blaszak miota się, a ich związek się rozpada. Wolverine bierze sprawę we własne ręce i stara się wytłumaczyć rosyjskiemu mutantowi czym jest honor. Plan jest prosty: upić się i dać w ryja. Niestety nic nie idzie zgodnie z planem. Najpierw wtrąca się Nightcrawler, a w wybranym barze piwko popija Cain Marko. Angielskie wyjście się nie udaje i Colossus dostaje w gębę najpierw łapą Juggernauta, potem barem, a na końcu na jego głowie ląduje cały budynek. Logan obserwuje wszystko z boku, a na końcu jeszcze wali Colossusa po łbie moralnym wykładem.
Thor #411 “The Gentleman’s Name is Juggernaut!” (grudzień 1989)
Władca Murów przebywa w więzieniu, z którego nie sposób uciec. Tymczasem Loki obawia się o swojego brata, bo nigdzie nie może go zlokalizować. Postanawia wybawić Thora z kryjówki, nie kim innym a walcem, jakim jest Juggernaut. Wkrótce rozpoczyna się uliczna walka, w którym jeden z nich wali młotem, a drugi czym popadnie. Szybko w ruch idą samochody i autobus pełen dzieciaków. Co ciekawe, w walkę zostaje wpleciony wątek formowania zupełnie nowej drużyny superbohaterów: The New Warriors, którą poznaliśmy w jednym z Mega Marveli.
X-Men Unlimited #12, “The Once and Future Juggernaut” (wrzesień 1996)
Tym razem Juggernaut został uwięziony w nietypowym więzieniu. Jako ciupa robi Cyttorak, kamień, z którego Władca Murów otrzymał swoją nieposkromioną siłę. Akcja komiksu ma miejsce tuż po walce z Onslaughtem. Dla Marvela był to czas kieszonkowych światów, taki mamy też tutaj. Historia ta jest o tyle ciekawa, że Cain Marko staje przed moralnym wyborem, bo ucieczka może wieść przez dwie ścieżki. Jedną z nich jest pogodzenie się z bolesnymi wydarzeniami z dzieciństwa, przebaczenie bratu i zaprzestanie nienawiści. Druga to objęcie mocy boga zamieszkującego kamień i zemsta. Podróż po wydarzeniach z przeszłości, odkrywająca wnętrze Juggernauta, nieprzebaczone zadry i zalążek nienawiści, ma inny wydźwięk niż dotychczasowe przygody tego mutanta, polegające na naparzance.
Trzy wymienione zeszyty luźno współgrają ze scenariuszem filmu Deadpool 2. Trzeba jednak przyznać, że przy wyborze komiksów, ktoś się nieźle napracował. Nitki z komiksu prowadzą do filmu, ale tak to już jest, że filmowi scenarzyści wykopują co ciekawsze wątki i umieszczają w filmie. Pozostaje zobaczyć odwiedzić kino jeszcze raz… i jeszcze raz, a potem jeszcze kilka razy z DVD… bo nawiązania są na każdym kroku, a odkrywanie ich to (przynajmniej dla mnie) ogromna radocha.
Sylwester
Kadry komiksów pochodzą ze strony marvel.com