Diabeł i detektyw to nie komiks, to ilustrowana książka. Dlaczego więc jest tutaj? Bo autor popełnił już wcześniej coś na kształt komiksu i mam nadzieję, że uda mu się stworzyć kiedyś pełnoprawną historię obrazkową. Graficznie Diabeł i detektyw stoi na wysokim poziomie, a i fabularnie nie kuleje, więc są pozytywne rokowania co do ewentualnej kariery komiksiarza. Zwiastun do obejrzenia tutaj.
Diabeł i detektyw jest tragikomedią
Tytuł wprost daje znać, o kim opowiada (jak to jest ujęte w opisie) „ilustrowana historyjka dla dorosłych fanów groteski”. Niezależnie wydana, czterdziestokilku-stronicowa opowiastka w formie bajki dla starszych dzieci. Dla starszych, bo jest przemoc, seks, alkohol, no i oczywiście pierwszy z tytułowych bohaterów, po którym nie należy się spodziewać niczego dobrego. Całość, owszem, jest groteskowa, ale jest też dość schematyczna ze względu na formę. Podział na cztery rozdziały nadaje podstawowego porządku. Różne porcje tekstu, od dwóch do kilkunastu zdań, poprzeplatane głównie całostronicowymi ilustracjami, trzymają jednostajny rytm w opowieści. Nadają też bajkowych skojarzeń, tylko oczywiście rysunki są nie dla najmłodszych odbiorców. Diabeł i detektyw jest trochę tragikomedią, trąci zarówno siarką, jak i sielanką, ale z każdej strony wyziewa przede wszystkim atmosfera dziwności, chociaż czas akcji wygląda na współczesność. Świat wygląda jak ten za oknem, tylko że gdzieś w ukryciu grasuje diabeł, odpowiadający za elementy fantastyczne. Tutaj właśnie gnieździ się ta groteska, historia, która mogłaby być bardzo ciężkostrawna i mroczna, jest podana w taki sposób, jakby udawała niewinny wierszyk.
Niepokojąco magnetyzujące rysunki
Luko Czakowski stworzył bardzo charakterystyczne i wyraziste ilustracje. Istotne elementy są maksymalnie uwypuklane, a reszta deformuje się w tło. Widać podobieństwo do poprzedniego albumu, ale w Human Book było prościej, a przede wszystkim autor nie wyszedł poza czerń i biel. Diabeł i detektyw jest tylko częściowo czarno-biały, w większości mamy odcienie sepii, a w strategicznych punktach pojawia się też czerwień. Za nic bym się nie domyślił, jak osiągnąć taki efekt, więc powtarzam, co usłyszałem u źródła: ołówek, cienkopis, węgiel, fotografia w ciepłym świetle, a na koniec jeszcze miejscami pędzel. Brzmi jak kupa roboty, więc naprawdę szanuję (tym bardziej chciałbym zobaczyć komiks zrobiony w ten sposób!). Rysunki są magnetyzujące, ale w taki niepokojący sposób, jak jakieś przeklęte, stare fotografie z horroru, oglądane w akompaniamencie smętnej katarynki. Powykręcane proporcje postaci, ale jednocześnie uśmiechnięte twarzyczki. Głębia i perspektywa, w które wpada się jak do pustej studni. Prawa fizyki oraz fizjologiczne ograniczenia zostały zniesione na rzecz panującej ekspresji. Pociągnięcia pędzlem, o których wspomniałem, tworzą zadymione ramki wokół tekstu, ale występują też jako smugi światła lub samochodowe spaliny. Nadają sennego charakteru opowiastce, jakby otulonej obłoczkami, co świetnie współgra z bajkowo-nie-bajkową fabułą.
Pakt z D.
Nie popsuję nikomu domyślnemu zabawy, ujawniając, że detektyw wchodzi w konszachty z diabłem. Historyjka zaczyna się od słów „był raz nieuczciwy detektyw”, a już na drugiej stronie (nie licząc tytułu pierwszego rozdziału) czytamy, jak to „wyskoczył diabeł i rzekł”. Motyw umowy z diabłem zna na pewno każdy z grupy docelowej zaznaczonej na tylnej okładce: 16+. Tylko raczej nie każdy miał okazję tego typu układ zawrzeć. Diabeł i detektyw wychodzi naprzeciw tym brakom i w pakiecie oferuje możliwość podpisania cyrografu wiadomo z kim (choć wiadomo-kto podpisał się jako „Twój przyjaciel D.”). Do książeczki dołączony jest gotowy kontrakt z miejscem do złożenia autografu (czym tam kto uważa) i lakową pieczęcią, na której zaznaczony jest egzemplarz albumu – jednego z 70 kopii. Mi to osobiście urwało łeb. Alan Moore ze swoimi fragmentami fikcyjnych gazet, czy dzienników wypada nagle nad wyraz blado, a zawsze lubiłem te jego zagrania. Diabeł i detektyw wyburza czwartą ścianę jeszcze przed lekturą i długo tańczy nad gruzami. Zdecydowanie mocniej wsiąkłem w opowieść dzięki dołączonemu artefaktowi. Pobudza wyobraźnię, to na pewno.
Diabeł idetektyw – nie dla purystów
Brzmi jak historia bez wad, o ile ktoś lubi podobne klimaty. Nie udało się jednak uniknąć błędów. Nie ma dramatu, chodzi po prostu o literówki, czy brakujące spacje, ale purystom to na pewno będzie przeszkadzać. Co do samego sposobu pisania historii też mam zastrzeżenia, tu bym zmienił szyk zdania, tam bym jakiś opis ubarwił. Pomysł jest świetny i rysunki rewelacyjne, ale samo spisanie fabuły wypadło w moim odczuciu po prostu wystarczająco, bez polotu. Album dźwigają ilustracje i dołączony cyrograf, które przysłaniają stylistyczne deficyty, ale Czakowski i tak wydaje mi się materiałem na komiksiarza. Nie tylko rysownika, bo i pomysły na scenariusz by się pewnie znalazły. Wiadomo, pół żartem, pół serio, ale jest tu co nieco z Moore’a (fizyczna kopia paktu z diabłem do podpisania) i co nieco z Bena Templesmitha (wydają się mieć podobne style). Diabeł i detektyw to, mam nadzieję, zapowiedź przyszłych komiksów (pierwsza strona opowiada nawet samym obrazem!). Jeśli to tylko pobożne życzenie – trudno, ale chętnie zobaczę jak wypadną kolejne pomysły, czy będą to picturebooki, poemiksy, czy inne ikonoteksty. Od siebie muszę jednak dodać, że czas na komiks.
Dziękuję autorowi za udostępnienie egzemplarza do recenzji.