Dogman. Wichrowe Bzdurza – Tom 10 i ostatni :(
Dogman. Wichrowe Bzdurza to dziesiąty i niestety ostatni tom (prawie) odpryskowej serii Dava Pilkeya, twórcy Kapitana Majtasa. Prawie, bo fikcyjnymi autorami są George i Harold, też postacie z jego komiksu. Bardzo polubiłem postać psiego bohatera, ale niestety nowych części już nie będzie. Na szczęście dla mnie to nie koniec, bo mam jeszcze kilka tomów do nadrobienia.
Jeżeli nie czytaliście żadnego z poprzednich tomów, to jeszcze nic straconego. To, co najważniejsze, zawarte jest na początku. Dogman, jak sama nazwa wskazuje, to pół pies, pół człowiek, a właściwie pół glina, co biorąc pod uwagę różne określenia na policjantów w języku polskim, jest samo w sobie zabawne. Bardziej psiarskiego psa już nie można by znaleźć.
Podobnie jak poprzednio, tak i teraz autor sprytnie nawiązuje do klasyki literatury, co zwiastuje, że ma coś ważnego do powiedzenia. Nad całością unoszą się dość ckliwe slogany w stylu „miłość jest w stanie przezwyciężyć nawet największe przeciwności”. Trochę zdziwiłem się, że w komiksie nie wypatrzyłem żadnego drozda, ale może to tylko małe niedopatrzenie.
Tyle że Dav Pilkey opowieść o miłości obrazuje w iście nerdowskim stylu. Nie brakuje elementów superbohaterskich, miastu zagraża superzłoczyńca, Dogman otrzymuje kołnierz transformujący się w egzoszkielet, no i nie należy zapominać o Kapitanie Ciachu, obrońcy miasta, na którego nikt nie zasługiwał, ale każdy go potrzebował. Całość dobarwia prosta kreska, przypominająca nieco ilustracje z książek dla dzieci.
Dav Pilkey włada prostym żartem, który określiłbym jako szkolno-podwórkowy z przesunięciem akcentu w stronę chichotania na ostatniej ławce. Nie chcę tu generalizować, dla kogo to komiks, a dla kogo nie, ale ta dziewczynka, która dobrze się uczy, siedzi zawsze w pierwszej ławce i udziela się na lekcjach, raczej nie doceni humoru, który znajdziecie w tym komiksie.
Autor, a i owszem, mówi o rzeczach ważnych, takich jak empatia, w dość lekki, wolny od patosu sposób. Dogman na samym początku ulega wypadkowi i jak to w procesie leczenia psów bywa, zostaje mu nałożony kołnierz, aby nie zrobił sobie większej krzywdy. To, co się dzieje dalej, przechodzi daleko moje oczekiwania, Kocio Pecio i 80-HD, najbliżsi przyjaciele bohatera, zmieniają mu zwykły, plastikowy ochraniacz, na ten o wiele bardziej wypasiony. Wystarczy naciśnięcie przycisku, aby zmienił się w mechaniczną zbroję. Koledzy policjanci nie okazują empatii Dogmanowi za grosz, śmieją się z kołnierza, zmuszając go poniekąd do naciśnięcia przycisku. Przemiana wywołuje w funkcjonariuszach zaskakującą reakcję, bo szok powoduje problemy z trzymaniem moczu. W pewnym momencie zasikane jest dobre pół strony.
Na turbo wrażliwych rodziców na pewno zadziałają jeszcze piosenki o sraczce i pierdzeniu, zwłaszcza że Kocio Pecio ze swoją nową przyjaciółką Adą (lewitującą kijanką, poznaną w poprzednim tomie) śpiewają ją na złość ojcu kotka, akurat jak ten występuje w telewizyjnym programie o resocjalizacji. No dobra, nie jest to poziom Ricka i Mortiego, ale i tak stawiam lekki znak ostrzeżenia.
Mimo to na poziomie subiektywnym nadal uwielbiam Dogmana. Jest tu wszystko, aby mój wewnętrzny dzieciak się dobrze bawił, a treści na poziomie ogólnych wartości dobrze wyważają żarty ze śmietnika. Moimi ulubieńcami są niezmiennie koty. Ta pokoleniowa trójka cudownie opowiada o skomplikowanych relacjach ojcowskich, problemach ze złością i bardzo silną więzią, mimo że momentami chciałoby się eksplodować. Głupkowaty komiks? No właśnie nie, mimo że wierzchnia warstwa scenariusza na to by wskazywała.
Dav Pilkey miał problemy w szkole, myślę, że Dogman nie spodobałby się jego nauczycielom. Czy jest to manifest, podobny do tego, który wygłosiła Chylińska na rozdaniu Fryderyków w 96? Być może nie aż tak wulgarny, ale jednak. Mimo że uczono mnie, aby szanować nauczycieli i ich pracę, to osobiście cieszę się, że ten niby prosty komiks trafia do wielu czytelników i podoba im się tak jak i mi (a zdaje się nie powinien).
Sylwester
Dziękuję wydawnictwu Jaguar za udostępnienie egzemplarza do recenzji