Grimm Fairy Tales #2 – Kopciuszek
Forma opowiadania znana z pierwszego zeszytu została zachowana. Zaczynamy od czasów współczesnych gdzie poznajemy niepozorną dziewczynę, która marzy o dostaniu się do elitarnego klubu
Drugi komiks serii opowiada historię sponiewieranej przez macochę i dwie siostry dziewczyny w zupełnie inny sposób, niż ten znany nam ze współczesnego wariantu baśni braci Grimm. Kopciuszek w wersji Ralpha Tedesco i Joe`go Tylera to opowieść dużo mroczniejsza. Zamiast obietnicy spełnienia marzeń serwowanej nam np. przez Disney`a twórcy komiksu przestrzegają przed pochopnymi i nieroztropnymi decyzjami. Ogromną zaletą tego zeszytu jest opowiedzenie baśni w sposób dużo bardziej dorosły i mroczny. Zamiana wilka na wilkołaka i brak happy endu w pierwszym zeszycie nie zadziałały. Kopciuszek jednak zyskał dużo głębi i zupełnie inny wydźwięk niż jego aktualna wersja, dzięki czemu śmiało można stwierdzić, że baśń oferuje coś więcej. Nie nazwałbym tego morałem, a bardziej przestrogą. Dodatkowego kolorytu nadaje niedopowiedzenie z końcówki zeszytu.
Nie tylko warstwa scenariusza, ale i graficzna prezentuje się dużo lepiej niż w Czerwonym Kapturku. Kopciuszek wygląda dużo ładniej, nie znajdziemy tutaj kadrów psujących całą kompozycję, wszystko trzyma się kupy. Aluisio De Souza pokazuje spory talent w rysowaniu seksownych bohaterek w kreskówkowym stylu.
Jeśli seria zachowa poziom drugiego zeszytu nie będzie na co narzekać, gdyby jednak poprawić jeszcze kilka mankamentów miałaby ona szansę na prawdziwy sukces. Najbardziej mimo wszystko przeszkadza bardzo krótka forma. Wielka szkoda, że oryginały wydawane były w tak krótkich zeszytach, te kilka stron więcej naprawdę zrobiłoby różnicę.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Okami 🙂