Grimm Fairy Tales #2 – Kopciuszek

Grimm Fairy Tales #2 - KopciuszekNie ma co ukrywać, pierwszy zeszyt serii Grimm Fairy Tales nie wypadł zbyt dobrze. Alternatywna opowieść o Czerwonym Kapturku była płytka, nudna i bardzo nierówno narysowana. Całe szczęście Wydawnictwo Okami nie czekało zbyt długo z kontynuacją serii i na początku lipca zaserwowało nam drugi zeszyt, który przynajmniej częściowo zmazał plamę jaką pozostawił po sobie debiutancki numer.  Przed Wami Grimm Fairy Tales #2 – Kopciuszek.

Forma opowiadania znana z pierwszego zeszytu została zachowana. Zaczynamy od czasów współczesnych gdzie poznajemy niepozorną dziewczynę, która marzy o dostaniu się do elitarnego klubuKopciuszek - Grimm Fairy Tales #2 studenckiego. Marzenia jednak szybko spotykają się z brutalną rzeczywistością i zamiast w studenckim stowarzyszeniu nasza bohaterka ląduje na wykładzie o baśniach. Z sali wykładowej w tajemniczy sposób przenosimy się do świata legend, gdzie główna bohaterka wciela się w rolę poniżanego Kopciuszka. Jeśli myślicie, że wiecie już co będzie dalej to grubo się mylicie.

Drugi komiks serii opowiada historię sponiewieranej przez macochę i dwie siostry dziewczyny w zupełnie inny sposób, niż ten znany nam ze współczesnego wariantu baśni braci Grimm. Kopciuszek w wersji Ralpha Tedesco i Joe`go Tylera to opowieść dużo mroczniejsza. Zamiast obietnicy spełnienia marzeń serwowanej nam np. przez Disney`a twórcy komiksu przestrzegają przed pochopnymi i nieroztropnymi decyzjami.  Ogromną zaletą tego zeszytu jest opowiedzenie baśni w sposób dużo bardziej dorosły i mroczny. Zamiana wilka na wilkołaka i brak happy endu w pierwszym zeszycie nie zadziałały. Kopciuszek jednak zyskał dużo głębi i zupełnie inny wydźwięk niż jego aktualna wersja, dzięki czemu śmiało można stwierdzić, że baśń oferuje coś więcej. Nie nazwałbym tego morałem, a bardziej przestrogą. Dodatkowego kolorytu nadaje niedopowiedzenie z końcówki zeszytu.

Nie tylko warstwa scenariusza, ale i graficzna prezentuje się dużo lepiej niż w Czerwonym Kapturku. Kopciuszek wygląda dużo ładniej, nie znajdziemy tutaj kadrów psujących całą kompozycję, wszystko trzyma się kupy. Aluisio De Souza pokazuje spory talent w rysowaniu seksownych bohaterek w kreskówkowym stylu.

Kopciuszek

Jeśli seria zachowa poziom drugiego zeszytu nie będzie na co narzekać, gdyby jednak poprawić jeszcze kilka mankamentów miałaby ona szansę na prawdziwy sukces. Najbardziej mimo wszystko przeszkadza bardzo krótka forma. Wielka szkoda, że oryginały wydawane były w tak krótkich zeszytach, te kilka stron więcej naprawdę zrobiłoby różnicę.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Okami 🙂

okami

 

Share This: