Na komiks „Jan Hardy. Żołnierz Wyklęty. 2”, czyli drugi zeszyt Hardego czekałem od kilku dobrych tygodni. Według pierwszych zapowiedzi miał ukazać się na przełomie sierpnia i września, ale jak to w naszym kraju bywa termin realizacji zadania się przeciągnął. Dodatkowo mój wielki apetyt podjudzały, co jakiś czas wyciekające do neta, paski R.O.T.Y. XXI. W końcu Jan Hardy numer dwa wpadł w moje łapki, pytanie – czy warto było czekać?
Zanim wziąłem się do lektury, szybko przewertowałem strony nowego zeszytu. Pierwsze co rzuciło się w oczy, to reklama Red is Bad na… okładce. Nie mam nic przeciwko reklamom, w końcu z czegoś trzeba żyć, ale okładka to chyba jednak spora przesada. W środku jest zresztą kilka kolejnych i z pewnością wszystkie wycelowane są w konkretny target. Jak dla mnie – trochę tego za dużo. Reklamy wybijają z lektury, a w tym przypadku…
Można się zezłościć, bo fabuła nowego Jana jest naprawdę zacna 😉 Dzięki świetnej narracji i grze
kadrów, Kijuc potrafi sprzedać oklepany wątek tajemniczej broni w taki sposób, że klient nie pyta o promocję czy siateczkę reklamową na kupiony towar. Ponadto uniwersum hardych postaci rośnie w oczach, a w kreacjach Iskry, Radowego Człowieka (Radek rlz!) czy Ułana widzimy masę odniesień do znanych czempionów, co mi osobiście przysporzyło naprawdę sporo frajdy. Autora należy pochwalić za to, że jego postacie są żywe. Dialogi są genialne i co chyba najważniejsze, dowcipne. Tu nie ma miejsca na suche pieprzenie głupot. Superherosi – żołnierze dają radę.
Niestety wydaje mi się, że poleciał nieco w dół poziom kreski. O jej specyfice pisałem przy okazji recenzowania pierwszego zeszytu (więcej tu – klik): może się podobać, ale z pewnością nie każdemu. O ile tam przy paru kadrach naprawdę się zatrzymałem, żeby lepiej się im przyjrzeć, o tyle tu kilka z nich wolałem szybko ominąć. Nie jest źle, ale boje się, że autor zbytnio ucieka w zbyt artystycznym, pełnym nieładu kierunku.
Lektura pozostawia spory niedosyt i chciałoby się od razu sięgnąć po kolejny zeszyt, może większy i niekoniecznie tak gęsto przeplatany reklamami. Kapitalna sprawa, jeśli chodzi o szerzenie treści patriotycznych, nie tylko wśród najmłodszych. Tak czy siak – warto mieć na półce.