Kajko i Kokosz. Nowe Przygody. Powrót Milusia. Tom 3
Maciej Kur, Sławomir Kiełbus i Piotr Bednarczyk powracają z nowym tomem przygód najsławniejszych słowiańskich wojów występujących w polskich komiksach. Kajko i Kokosz. Nowe Przygody. Powrót Milusia to list miłosny dla twórczości Janusza Christy ze zdradzonym już w samym tytule spektakularnym comebackiem.
Co w artykule?
Kolejka melancholii dla starych fanów
Jest duża szansa, że po ten komiks sięgną starzy fani serii, mimo że jest to w sumie komiks dla dzieci i młodzieży. Wierni fani twórczości Janusza Christy znajdują się już w większości na drugim, finalnym okrążeniu, ale tak jak to Maciej Kur mówił o sobie na egmontowym kanale, nabrał już tyle dystansu do życia, że jest w stanie cieszyć się z książeczek, które w sumie nie są dla starych chłopów.
Kajko i Kokosz. Nowe Przygody to seria z jedną, dłuższą przygodą. Są jeszcze Opowieści z Mirmiłowa z szorciakami pisanymi przez różnych polskich twórców i dzieją się pomiędzy albumami Christy. Powrót Milusia napisał w całości wymieniany już Maciej Kur, rysunki Sławomira Kiełbusa mają swój charakter, choć nawiązują do stylu polskiego mistrza komiksów. Tak, aby oddalić się na kilka kroków od plagiatu, ale jednak zachować graficzną spójność z klasyczną serią, choćby obłą, grubą kreską. Taki kompromis powinien satysfakcjonować zarówno starych, jak i nowych fanów.
Miluś powraca, tylko czy powinien?
Janusz Christa napisał w zasadzie pełną historię Milusia, od jego narodzin (smocze jajko zostało wysiedziane przez Kokosza), przez dorastanie, po usamodzielnienie i odejście z Mirmiłowa z wybranką serca, Miłasią. Maciej Kur miał twardy orzech do zgryzienia, czy wyciągać postać, której według twórcy pisane było żyć i szczęśliwie, czy wymyślić jednak coś, aby mieć smoka na kartkach swojego komiksu. Co prawda Miluś to raczej sympatyczny pupil, na dodatek jarosz, a nie broń masowego rażenia, a bohaterowie przecież nauczyli się latać przy użyciu innych środków transportu, ale nadal powrót nadaje rozmachu.
Maciej Kur wspominał, że comeback miał być zakamuflowany, czytelnicy dopiero podczas lektury mieli się dowiedzieć o powrocie przyjaciela Kajka i Kokosza. Tak się nie stało, za namowami widzimy smoka już na okładce i super. Czytając czuć jednak z początku pierwotny zamysł scenarzysty, zwiastowanie powrotu przez Dziada Borowego i skrywanie Milusia w cieniu. No, ale że przemieniający się w niedźwiedzia dziadyga mówi jeszcze o kimś, to może i słusznie, że tajemnicze wprowadzenie pozostało.
Co z nowymi fanami?
Powrót Milusia można czytać bez znajomości poprzednich tomów, nawet bez tych, w których pojawia się smok, czyli albumów: Zamach na Milusia, Urodziny Milusia (antologia krótszych historii), Skarby Mirmiła i Cudowny lek. Do postaci wrócono już co prawda w Obłędzie Hegemona, Łamignacie Straszliwym oraz Rozróbach i romansach, ale jako że historie Kłusownicy, Instytut badania smoków i Wielki Wojaż Woja Wita dzieją się gdzieś pomiędzy komiksami Christy, to pisanie dalszego ciągu przygód to jest jednak inny kaliber.
Maciej Kur wiedział doskonale, że za ten komiks sięgnie „dojrzały czytelnik”, zrobił więc wszystko, aby nie za młodzi fani serii Christy mogli czerpać przyjemność z lektury. Na znane już postacie w świeżej odsłonie, ślicznie pokolorowanymi przez Piotra Bednarczyka miło się patrzy, a jeśli zna się klasyczne albumy, odczyta się z radochą nawiązania, wiedząc czemu, Kokosz mówi, że jest „ojcem” Milusia.
Żarty, żarciki
Dla starych dziadów niekoniecznie borowych podsuwane są żarciki, już samo otwarcie albumu, czyli porwanie nocą Kasztelana, aby zmusić go do wizyty u teściowej to mocne puszczenie oka do czytelnika, który przeżył już to i owo. Bardzo podoba mi się rozpisanie prostego ludu, a właściwie Związku Zawodowego Pańszczyźnianego Chłopstwa, które wysławia się z wysoką kulturą i światowym obyciem. Pokochałem też Braci Terapeutów, którzy na naszych oczach wynajdują test plam atramentowych. Uśmiechnąłem się szeroko, gdy Łamignat stwierdził, że zawód ministra jest banalny, bo ten w zasadzie nie musi nic robić.
Najprostszy z całego towarzystwa jest baca, który przybył, aby sędziować zawody w dojeniu krów, bardzo wrażliwy na kobiecie piękno. Dobrze wypadają też komiczne zabiegi, typu marne przebranie smoka za krowę, którym udaje się oszukać prawie wszystkich z grodu księcia Włada. Wpadają też żarty z klasycznej definicji głównych bohaterów serii (duży i gruby oraz mały i chudy), ale i cytaty z literatury, takie jak choćby „róg bawoli, długi, cętkowany, kręty”, znany mi doskonale, bo większa część klasy mojej klasy z podstawówki (zwłaszcza męska), postanowiła się tego fragmentu nauczyć. Dziewczyny nie widziały w tym nic zabawnego.
Akcja komiksu (jak dobrze wiecie) rozgrywa się w realiach starodawnych, ale do powieści wplatane są elementy współczesne. Gród księcia Włada jest postępowy, można dostać się do niego PKS-em, głośno się mówi o równowadze płci przy wszystkich stanowiskach pracy, syn władcy wychowywany jest bezstresowo, a nawet główni bohaterowie występują chwilowo w rolach damskich, co zresztą wywołuje spór o szowinizm. Po rozwiązaniu zagadki, zażegnaniu kryzysu, opowiedzeniu wszystkich żartów zostaje jeszcze tylko zwyczajowe spuszczenie manta Zbójcerzom, niech nie myślą, że o nich zapomniano, a dzięki smokom udaje się to zrobić w kilku kadrach. No i chyba rzeczywiście starczy już tej nostalgii.
Scenarzysta: Maciej Kur
Ilustrator: Sławomir Kiełbus
Kolory: Piotr Bednarczyk
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Kajko i Kokosz: Nowe Przygody
Format: 216×285 mm
Liczba stron: 48
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor