Marvel Origins. Spider-Man 1 (1962). Tom 1 – nowa kolekcja komiksowa

Marvel Origins. Spider-Man 1 (1962). Tom 1

Właśnie rusza nowa kolekcja komiksowa od wydawnictwa Hachette. Nie miałem szansy dotarcia do testowych egzemplarzy, ale tym już nie trzeba się przejmować. Marvel Origins. Spider-Man 1 (1962) ląduje w kioskach w promocyjnej cenie 14,90. Całość zaplanowana jest na sto tomów, z których każdy prezentować będzie początki najbardziej znanych bohaterów Marvela.

Bo jak nie Spider-Man, to kto?

Co na pierwszy ogień? Spider-Man! No jasne! Wybór wcale nie dziwi. Postać w niebiesko-czerwonym kostiumie obleczonym w pajęczynę znana jest na całym świecie, a w Polsce też ma zagorzałych fanów. W latach 90. TM-Semic wychowało swoich czytelników serią The Amazing Spider-Man. Pająk zachwycał w kinie (i na małym ekranie też), a sukces odniosły też fenomenalne gry wideo.

Początki Spider-Mana, czyli co konkretnie?

W Marvel Origins. Spider-Man 1 można przeczytać komiks, w którym Pająk pojawił się po raz pierwszy, czyli Amazing Fantasy #15 (sierpień 1962), a poza tym jeszcze pierwsze pięć zeszytów serii The Amazing Spider-Man. Nie będzie dla Was zaskoczeniem, że w środku znajdziecie genezę tego superbohatera, pierwsze przygody i pierwsze starcia ze znanymi do dzisiaj superzłoczyńcami. Zobaczyć można jak po kolei pojawiają się takie draby jak Kameleon, czy Vulture, Doktor Octopus i Sandman (czyli połowa składu Sinister Six, dobrze znanej drużyny bad-assów).

Marvel Origins. Spider-Man 1 (1962). Tom 1

Właściwie słusznym zdaje się pytanie „na co to, komu potrzebne”? Geneza Spider-Mana walcowana jest przy każdej byle okazji i jedynie w MCU darowano sobie, aby opowiedzieć ją jeszcze raz (co było super sprytne). Zwłaszcza że historia zaprezentowana w Amazing Fantasy #15 ulega zazwyczaj tylko lekkiej kosmetyce. I to w sumie jest najbardziej zaskakujące. Stan Lee i Steve Ditko tak to razem wymyślili, że pajęczy superbohater i jego mitologia przetrwały długo w niezmienionym kształcie. Seria, którą czytaliśmy w latach 90. oscylująca gdzieś koło trzeciej setki The Amazing Spider-Man, zawiera dokładnie tego samego ścianołaza, jakim był na samym początku.

Peter co prawda przestał być w końcu nastolatkiem, ożenił się i biegał przez chwilę w czarnym kostiumie, w związku z wydarzeniami z Secret Wars, ale w końcu wrócił do klasycznego ubioru. Złoczyńcy, którzy zaliczają swoje pierwsze pojawienia, też niewiele się zmieniali, choć Vulture gdzieś po drodze zrezygnował z ogona, ale reszta stroju pozostała niezmienna. No i jeszcze trzeba dodać, że od samego początku Spider-Man zaszczuwany był przez prasę, a J. Jonah Jameson od razu zobaczył w nim niebezpieczeństwo dla miasta.

Marvel Origins. Spider-Man 1 (1962). Tom 1

Nowe pomysły? Tak nie do końca…

Geneza Spider-Mana to jeden z klasyków Marvela, ale trzeba zauważyć, że doszło raczej do sprytnej mieszanki, niż wymyślania składników. Stan Lee postanowił, że jego nowy bohater będzie nastolatkiem i będzie musiał zmagać się z problemami zwyczajnej młodzieży, co nie do końca było nowością w komiksach Marvela, bo podobna tematyka poruszana była choćby w serii o Patsy Walker. Nadal było to niecodzienne podejście do postaci w trykocie. Spider-Man pasowałby raczej na pomocnika niż superbohatera, który uciągnie swoją serię.

W opowieści o ścianołazie wybrzmiewają znane już wcześniej nuty związane z tajną tożsamością, z mocnym akcentem pomiędzy niezwyciężonym, nieznającym strachu bohaterem, a zwyczajnym chłopakiem, który boi się własnego cienia. Tu mam na myśli przede wszystkim Texas Kida, który pojawił się pierwszy raz komiksach Atlas Comics (wcześniejszej inkarnacji Marvela) w styczniu 1951, czy jego odświeżonej wersji, jaką był Outlaw Kid z maja 1954. W obu przypadkach Lance Temple obiecał swojemu ojcu, że nie będzie posługiwał się bronią palną, nawet w obronie potrzebujących, ale powyższa obietnica nie obowiązywała jego alter ego. Wystarczyła maska, aby chłopak stawał się kimś zupełnie innym.

Marvel Origins. Spider-Man 1 (1962). Tom 1

Warto się cofać aż tak daleko?

Marvel Origins. Spider-Man 1 warto poznać przede wszystkim z historycznych powodów. Czuć, że Stan Lee lekko testuje swojego bohatera i rozważa jak dużo mocy mu powierzyć, ale na razie Spider-Manowi udaje się uciec z każdej opresji, choć czasami dostaje srogie manto. Kronikarski klimat podkreślają strony, na których przybliżane są okoliczności powstawania poszczególnych serii i wyjawiana jest długa historia wydawnictwa. Dosyć po łebkach, bo miejsca jest niewiele, ale pojawia się nawet okładka komiksu Marvel Comics #1 z września 1939, od którego wszystko się zaczęło.

Miasto, w którym bohaterowie co chwilę na siebie wpadają

Nie było nowością, że postacie z komiksów Marvela spotykały się ze sobą, bo przecież dużo wcześniej, bo w 1940 Sub-mariner starł się z Human Torchem na łamach Marvel Mystery Comics #8. Nie dziwi, że Stan Lee tworząc w komiksach środowisko na wzór Nowego Jorku, postanowił, że superbohaterowie będą się często spotykać. Ot, przy okazji osobne serie reklamowały się nawzajem. W pierwszym numerze TASM Spider pokazuje, że niby jest dobry z matmy, ale liczyć tak naprawdę nie umie, bo postanawia dołączyć do Fantastycznej Czwórki dla… pieniędzy. Human Torch zalicza epizodyczny występ w trzecim numerze serii o Pająku, a w piątym główny bohater ściera się z Doktorem Doomem, potężnym przeciwnikiem pierwszej rodziny Marvela. Sławna drużyna wpada na scenę, jak jest już pozamiatane.

Graficznie jak?

Kilka słów o rysownikach. Za ikoniczną okładkę Amazing Fantasy #15 odpowiada sam król komiksu, Jack Kirby, ale to prace Steve’a Ditko znajdziecie w środku. To on zaprojektował wygląd Spider-Mana, a jego wersję okładki też możecie przy okazji poznać, bo znalazła się w dodatkach. Całość lekko trąci myszką, plansze zaprojektowane są przeważnie klasycznie po sześć, dziewięć kadrów na stronę, ale zeszyt z Doktorem Octopusem wybija się lekko z pozostałych, jako najlepiej i najbardziej dynamicznie zilustrowany. Dominują sekwencje akcyjne, zamach-cios, pojedynki na dachach wieżowców i pościgi między budynkami, ale tego należało się przecież spodziewać.

Należy oczekiwać dalszych, klasycznych losów Spider-Mana w kolekcji Marvel Origins, co sugeruje jedynka w tytule, ale nie nastąpi to w następnym numerze. Najbliższą przyszłość kolekcji możecie poznać w poniższym filmiku, gdzie znajdziecie prezentację pierwszy trzech tomów.

Share This: