Czas na komiks na 24-tym Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier
Pomimo napiętego grafika, ekipie Czas na komiks udało się oderwać na jeden dzień od codziennych obowiązków, zapakować się w Czaso-mobil i dotrzeć na 24-tą
edycję Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi! Po około 3 godzinach na trasie, pełni entuzjazmu, odświeżeni mroźnym porannym powietrzem dotarliśmy do Atlas Areny. Nasze wejście ciężko nazwać hucznym, ale z pewnością ciekawym. Na ogrodzony teren imprezy dostaliśmy się przez dziurę w płocie 😀
Pierwsze wrażenia z wejścia już do hali widowiskowej Mariusz opisuje tak: Do Atlas Areny (kurde, zawsze myślałem, że jest większa!) weszliśmy koło 10:00. To, co rzucało się w oczy to istne oblężenie stoiska Multiversum. Ciężko było się tam w ogóle wbić ^^ Było nas trzech (Mariusz, Paweł i Michał – czytelnik z Lublina) i każdy od razu chciał ruszyć w swoją stronę, także co chwila musieliśmy się szukać. Podzieliliśmy się naszymi magicznymi wlepkami i spamowaliśmy jak tylko się dało. Mam nadzieję, że do Was też dotarły 🙂
Paweł na wejściu na chwilę zapomniał o komiksach: Od razu zwróciłem uwagę na śliczne dziewczyny rozdające ulotki w okolicy wejścia 😀 Później Mariusz pomaszerował niczym terminator do stoiska Multiversun więc poszedłem (choć niechętnie) za nim. Pierwsze co pomyślałem kiedy zobaczyłem bogactwo oferty to – Tyle komiksów, tak mało pieniędzy! – Życie bywa brutalne, trzeba było wybrać kilka egzemplarzy i z łezką w oku iść dalej.
Po wstępnych zakupach trzeba było rozeznać się w terenie i organizacji, dlatego też ekipa rozdzieliła się i każdy poszedł w swoją stronę, przy okazji rozdając wlepki z naszym logo, które specjalnie dla Was przygotowaliśmy. Co do organizacji samego festiwalu w kilku kwestiach jesteśmy zgodni, ale niektóre kwestie nas poróżniły. O samej organizacji Mariusz opowiada tak: Jeśli chodzi o panele dyskusyjne, to za wiele się nie pokręciłem. Ten dzień uciekał za szybko! Odniosłem niestety wrażenie, że główną atrakcją festiwalu nie był komiks, a gry… Centrum Atlas Areny wypełniali gracze, którzy namiętnie motali w Lola, Dote, Tekkena, Starcrafta i całą masę innych wirtualnych cudów. Turnieje ściągnęły sporą i aktywną publikę, ale komiks
odszedł tak jakoś na bok. Dziwnie wyglądało to też od strony wizualnej – w centrum granie, a panele i dyskusje po DUSZNYCH (niestety w tych salach ciężko było nieraz wysiedzieć) zakamarkach.
Według Pawła, Mariusz jest starą marudą i trochę przesadza: Co do prelekcji i paneli dyskusyjnych, to moim zdaniem dobrze, że odbywały się w osobnych, choć faktycznie trochę ukrytych i dusznych salach. Nagłośnienie miejscami szwankowało, więc gdyby prelekcje miałyby się odbywać w centrum hali, to w całym tumulcie nic nie byłoby słychać. Wystarczyło włączyć klimatyzację, a wtedy odbiór byłby o wiele lepszy. Tematyki paneli nie będę komentował, bo jak wiadomo, o gustach się nie
dyskutuje, ale i tak moim zdaniem każdy mógł znaleźć coś interesującego dla siebie, a nawet jeśli nie to innych atrakcji było na tyle dużo, że nie ma co narzekać.
Na imprezie non stop można było natknąć się na jakiegoś superbohatera czy arcyłotra, stroje cospaly trzymały naprawdę wysoki poziom, a sami przebierańcy chętnie stawali do zdjęć i starali wczuwać się w swoje postacie. Chyba najlepszym przykładem będzie to, że Harley Quinn pokazała nam język i uciekła kiedy poprosiliśmy ją o wspólną fotkę 😉 – Nie wiem jak na Was, ale na mnie spore wrażenie zrobił poziom strojów ekip cosplayowych. Było czym nacieszyć oczy 😀 Szkoda tylko, że przy głównym konkursie organizatorzy dali lekko ciała. Nagłośnienie było fatalne (turniej Tekkena zagłuszał wszystko) i przydałoby się postawić jakieś barierki, bo banda lemingów pod sceną zasłaniała wszystkim siedzącym, którzy grzali miejsca nawet do godziny przed konkursem. Naprawdę dało się to lepiej rozegrać – komentuje Mariusz.
Już kiedyś Wam pisaliśmy, że Deadpool to nasz kumpel 😉
– Organizatorzy mogli kilka rzeczy zrobić lepiej, z tego co się orientowałem to impreza nie była zbyt dobrze rozreklamowana, w samej Łodzi po drodze nie widzieliśmy ani jednego billboardu. Co prawda na różnych stronach internetowych o tematyce komiksowej było sporo informacji, ale to nadal za mało. Wielka szkoda, że informacja o możliwości wsparcia organizacji w formie zakupu cegiełki na rzecz Stowarzyszenia Twórców Contur, nie była jakoś nagłośniona. Sam zakupiłem cegiełkę w sobotę około godziny 15 i była to 5 cegiełka jaką w ogóle sprzedano (licząc nawet dzień wcześniejszy) – zauważa Paweł. – Organizacja składania autografów też nie była najlepiej pomyślana, choć w teorii numerki były dobrym pomysłem. – Można było jeszcze postarać się uporządkowanie kolejki. Mi tylko cudem udało się wziąć autograf od Pana Rosińskiego, a to tylko dlatego, że miałem wydanie z roku 1988. Wiele osób odeszło od stolika zawiedzionych, pomimo że mieli swój numerek. – mówi Paweł.
Poza okazją do zakupów komiksów w promocyjnych cenach, uczestnictwa w konkursach, warsztatach, turniejach, prelekcjach i wykładach, festiwal to doskonała okazja do porozmawiania z autorami komiksów i zdobycia autografów. Paweł w tym temacie nie próżnował, zdobył autograf Grzegorza Rosińskiego, długo też gawędził z autorką ilustracji do Uowcy, Szybkiego Lestera oraz Białego Orła – Anną Heleną Szymborską i Rafałem Szłapą – autorem komiksu Bler. W wdzięczności za promowanie rodzimych talentów na Czas na komiks otrzymał piękne rysunki z dedykacjami.
Cała impreza wyszła naprawdę dobrze, świetny klimat i otwarci ludzie, z którymi bez krępacji można było o wszystkim pogadać, wymienić poglądy czy podyskutować. Bardzo miło nam było kiedy ktoś do nas podchodził żeby zamienić z nami słowo o naszym blogu czy fanpage`u. Nie sądziliśmy, że będziemy aż tak dobrze rozpoznawalni. Wasze opinie i wszystkie piątki jakie przybiliśmy dały nam potężny zastrzyk motywacji i energii więc możecie się spodziewać, że na pewno nie spuścimy z tempa!
Niestety, obowiązki pozwoliły nam zostać tylko na jeden dzień i w sobotę wieczór musieliśmy wracać, mamy nadzieje, że w przyszłym roku zobaczymy się w jeszcze większym gronie i zorganizujemy jakieś wspólne wyjście na piwo!