WKKM. Tom 2 – Astonishing X-Men. Obdarowani
Stali czytelnicy Czas na komiks dawno już pewnie zauważyli, że jestem ogromnym fanem X-Men. Nie żebym nie podkreślał tego średnio raz na 2 tygodnie, ale miłości do przygód mutantów wyzbyć się za żadne skarby nie mogę. I mimo, że w najnowszych seriach scenarzyści srodze mnie zawodzą, to i tak brnę w to dalej w imię chłopięcych marzeń o byciu jednym z członków tej wyjątkowej grupy. Na szczęście wydawcy Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela darowali nam lekturę pozycji rodem z All New Marvel. Zafundowali nam natomiast dwa tomy jednej z lepszych (przynajmniej jeśli chodzi o run tego scenarzysty) serii spod znaku X, a mianowicie „Astonishing X-Men. Obdarowani””.
Nad Astonishing X-Men Joss Whedon [tak, to ten od filmowych Avengers, Buffy i Agentów S.H.I.E.L.D. : )] pracował przez około cztery lata. W międzyczasie pozwolił sobie na małą przerwę, a na 13-ty zeszyt serii fani musieli czekać aż 8 miesięcy. W każdym razie, znany scenarzysta stworzył historię dla pierwszych 24 numerów serii, które zostały zebrane w 4 tomy. Jego Astonishing X-Men to jeden z najlepiej sprzedających się tytułów Marvela, ponadto wielokrotnie nominowany do nagrody Eisnera. Ale po co zaprzątać sobie głowę medialnymi doniesieniami, kiedy można spędzić z tym komiksem kilka chwil sam na sam?
Powrót do szkoły
Przygody X-Men od zawsze powiązane były z działalnością szkoły dla wybitnie uzdolnionej młodzieży. Tak jest i tym razem, chociaż osoby mniej zainteresowane tematem mogą być lekko zdziwione. Szkołą kieruje bowiem nie Charles Xavier, a Scott Summers, w czym pomaga mu Emma Frost. Kadrę uzupełniają Kitty Pryde, która właśnie „powróciła z dalekiej podróży”, Hank Beast McCoy i niezrównany Logan. Innymi słowy podstawowy skład seniorów X-Menów to istna mieszanka wybuchowa. Co więcej, w trakcie komiksu do grupy dołącza jeszcze jeden stary wyjadacz – Colossus, który dosłownie wraca zza grobu. Dzięki Whedonowi mogłem po raz kolejny zobaczyć jednego z moich ulubionych mutantów oraz sławne combo – fastball special. Tego się nie zapomina.
Początek nowego semestru w szkole zbiega się z publicznym ogłoszeniem przez naukowców wiadomości o wynalezieniu „lekarstwa” na mutację. Jak łatwo sobie wyobrazić, informacja ta dosłownie poraziła społeczeństwo – zarówno przedstawicieli homo sapien, jak i superior. Oczywiście główni bohaterowie są mocno sceptyczni wobec opcji potencjalnego zbawienia. Co ciekawe, to Scott Summers wychodzi z inicjatywą ponownego przywdziania przez skład kostiumów superbohaterów (kilka lat wcześniej Grant Morrison wprowadził jednolite uniformy w New X-Men) i reprezentowania środowiska mutantów poprzez heroiczne czyny. Co ważne, Scott w tej historii naprawdę daje się lubić. Potrafi pokazać pazur, a kiedy mu go brakuje skutecznie pomaga mu Emma.
Whedonowi udało stworzyć się żywe, pełne emocji postacie. Cyclopsowi brakuje pewności siebie w kierowaniu drużyną, Emma jest ciągle zazdrosna o martwą Jean Grey, Kitty nie potrafi blondynie wybaczyć grzechów przeszłości, a Logan zgrywa dupka i twardziela, chociaż pokazuje sporo ciepłego serduszka. Niewątpliwie najlepiej z całej stawki wypada Beast, dla którego wizja pozbycia się futra za pomocą szczepionki zdaje się być atrakcyjną opcją. Jego „rozmowa” z Wolverinem jest bardzo poruszająca. Czytając te kadry, człowiek czuje najprawdziwsze współczucie wobec niebieskiego bohatera.
Pisząc o tym albumie, trzeba wspomnieć, że w główną fabułę wplątani są także kosmici, S.H.I.E.L.D. i S.W.O.R.D., co w bardzo przyjemny sposób komplikuje całą sprawę. Fabularnie Obdarowani to prawdziwy majstersztyk, który powinien porwać nie tylko fanów X-Men.
Pełni blasku
Za ilustracje w albumie „Astonishing X-Men. Obdarowani”, jak zresztą w kolejnych napisanych przez Whedona, odpowiada John Cassaday. Tego rysownika doskonale znają fani Planetary. Bohaterowie stworzeni jego ręką wyglądają rewelacyjnie. Tu po raz kolejny na pierwszy plan wysuwa się „kotowaty” Beast. Przyczepić się musze jednak do zbyt dużej liczby kadrów pozbawionych detali. Lubię, kiedy tła pełne są smakowitych szczegółów. W Obdarowanych takich planszy zbyt wielu nie uświadczymy. Tu ważny jest przede wszystkim pierwszy plan i bohaterowie.
Mówiąc o kolorach, trzeba podkreślić że Laura Martin naprawdę zna się na rzeczy. Rzadko zdarza mi się chwalić takie błyszczące barwy idące w stronę realizmu. Tym razem jednak nie mogę się do niczego przyczepić. „Astonishing X-Men. Obdarowani” w całości wygląda dobrze, a sceny w czerwonym świetle na długo zapadają w pamięci.
Jeszcze będę X-Menem
Jeśli ktoś nie czyta WKKM regularnie i poluje na pojedyncze tomy, to ten może brać w ciemno. Nie trzeba być wielkim fanem (i znawcą historii) X-Men, żeby doskonale się przy nim bawić. Na marginesie dodam tylko, że nie jest to pierwsze wydanie w Polsce. Mucha wydała 4 tomy Astonishing X-Men, czyli cały run Whedona. Tak czy inaczej, obok Obdarowanychszkoda przejść obojętnie, po prostu szkoda…
Mariusz Basaj