Wonder Woman #3 – Żelazo

Trzecia odsłona przygód pięknej Amazonki trafiła w moje ręce kilka dni temu razem z między innymi Portretem Bękarta. Kiedy otworzyłem paczkę od Geek Zone w mojej głowie rozegrała się mała bitwa. Po co sięgnąć pierwsze. Z jednej strony Lobo, do którego czuje ogromny sentyment z lat dzieciństwa, z drugiej Wonder Woman czyli moim zdaniem najlepsza seria z New Dc 52, jaka ukazuje się w Polsce. Ostatecznie sentyment wygrał, ale jako dżentelmen nie pozwoliłem pięknej Dianie długo czekać.

Trzeci album serii zaczyna się dość nietypowo bo od obszernej na cały zeszyt retrospekcji wydarzeń mających miejsceDiana w dzieciństwie głównej bohaterki. Nie będę grzeszył spoilerami, wiec zdradzę tylko, że głównym zadaniem tego wybiegu w przeszłość jest ukazanie specyficznego układu i relacji pomiędzy dorastającą Diana, a… Wojną. Lepiej wszystkim znanym pod imieniem Ares,  które jednak nie pojawia się we wszystkich trzech albumach ani razuAres... a raczej Wojna. Po krótkim przypomnieniu wydarzeń z młodości Amazonki wracamy do aktualnie palących problemów. Wonder Woman w swojej misji odzyskania najmłodszego dziecka Zeusa postanawia zwiększyć swoje szanse zdobywając cennych sojuszników. Co jak zwykle okazuje się niełatwe. W ten sposób do i tak pokaźnego grona przedstawicieli greckiego panteonu dołączyli Siracca – władczyni wiatru,  Milan –  wszystkowidzący – kolejne nieprawe dzieci Zeusa. Pojawia się również Orion, porywaczy wysłannik tajemniczej postaci, być może samego Zeusa, którego przecież brakuje w całej historii.

SCN_0003Tak samo jak w poprzednich odsłonach przygód księżniczki Amazonek nie będziecie narzekać na nudę. Akcja toczy się naprawdę szybko, wątki przeplatają się i bardzo fajnie uzupełniają. Nie można też narzekać na dialogi pełne ironicznych docinek i słownych przepychanek. Świetnie obrazują one relacje pomiędzy poszczególnymi bóstwami i napięcie wywołane pojawieniem się dziecka z przepowiedni.

Poza wciągającą, zagadkową fabułą ogromną zaletą komiksu są genialne kreacje greckich Bogów. Azzarello wpadł na świetny pomysł ukazania pradawnych bóstw w nowoczesny sposób. Szydząca ze wszystkiego Niezgoda, dumny Apollo, stary i zmęczony Wojna, zazdrosna Hera, dzieła geniuszu dopełnia świetne zobrazowania tych postaci. Cliff Chiang wykonał kawał dobrej roboty, bo sztuką jest narysowane postaci tak, że zanim cokolwiek powie czytelnik już wie kim jest.

Seria Wonder Woman to naprawdę najmocniejszy punkt programu polskiej edycji New DC 52. Ciekawy scenariusz, dobre dialogi,  świetne wątki poboczne i genialne rysunki to argumenty, którym czoła nie stawi nawet Batman. Jeśli jeszcze nie czytaliście żałujcie. Zaległości w zakupach polecamy nadrobić w Geek Zone, któremu serdecznie dziękujemy za egzemplarz recenzencki 🙂

geek zone

Share This: