1629 albo przerażająca historia rozbitków z Dżakarty. Czerwona wyspa. Tom 2
Xavier Dorison, opowiadając o Dżakarcie, zbudował w pierwszym tomie napięcie, po czym kazał czekać. Egmont wydał kontynuację o tytule „1629 albo przerażająca historia rozbitków z Dżakarty”. „Czerwona wyspa” prawie dwa lata później (co trochę dziwi, bo widziałem ją już we francuskich księgarniach w zeszłym roku) i, szczerze mówiąc, skrót z dotychczasowych wydarzeń mi nie pomógł wcale. Nie chciałem psuć sobie drugiej połowy przez przypominanie sobie w trakcie, więc „Piekielnego aptekarza” (więcej tu – klik) przeczytałem ponownie. Obecnie trochę szkoda mi czasu na czytanie komiksów, które już kiedyś czytałem, ale skoro nie pamiętałem żadnych wątków, czy nawet postaci, to jednak nie było co się zastanawiać.


Co w artykule?
Fabuła i tło historyczne
Oczywiście „1629” to nie jest prequel popularnego w Polsce serialu „1670”, po prostu dzieje się w tej samej epoce. No i Dorison zabiera nas na odległą wyspę, do której wiedzie morski szlak. Choć, jakby się uparł, pewną analogię można znaleźć. Brutalne, wynaturzone i potworne zachowania ludzi podszyte są korporacyjnymi mechanizmami wyzysku i bogacenia się, czymś, co spokojnie można odnieść do teraźniejszości. Ma być tanio, ale szybko. Ci, którzy napracują się najbardziej, zyskują najmniej, a wszelkie straty, nawet najmniejsze, karane są bezwzględnie.


Pierwszy tom był areną szybkiego przygotowania do rejsu oraz karkołomnych starań, by nadążyć za wyśrubowanym harmonogramem. Szybka podróż oznacza, że na pokład statku nie można było załadować zbyt wielu zapasów. Podczas gdy elita ucztuje, siła robocza przymiera głodem i cierpi z powodu chorób wynikających z zalewania brudem. Higiena pracy? Bardzo niska. VOC nie dba o swoich pracowników, traktując ich jak niewolników, a nawet jak inwentarz. Większość załogi nie przeżyje? To poświęcenie, na które korporacja jest gotowa.
Wraz z rozbiciem na wyspie następuje budowa nowej społeczności opartej na hierarchii. Ponadto postać, która namieszała w pierwszym tomie i była uznawana za martwą… nadal miesza. Lukrecja, która wpływała na równowagę i układ sił na pokładzie, na wyspie wciąż ma duże znaczenie. To postać dramatyczna, akcja rozpoczyna się w momencie, gdy przeżywa żałobę po śmierci ostatniego z jej dzieci, a w dalszej części fabuły nieustannie doświadcza nacisków. Wszystko przez chorą fascynację lub zauroczenie, które nie ma szans przerodzić się w miłość. Bo ta przecież nie może się pojawić tylko dlatego, że ktoś tak postanowił lub kazał.
Ilustracje i wydanie
Te dwa albumy będą ładnie wyglądały na waszych półkach, z lekką stylizacją na stare, oprawiane w skórę książki, ozdobione przyciągającymi oko złoceniami. Duży, nawet bardzo duży format podkreśla rozmach i piękno ilustracji. Dużych plansz nie brakuje, zwłaszcza tych przedstawiających monumentalną budowlę wzniesioną z wraku statku dla dowódcy dzikiej kolonii. W morzu krwi pojawiają się rajskie widoki. Rozgwieżdżone niebo z zamyśloną Lukrecją to miły dla oka, niemal romantyczny obraz. W innych okolicznościach pobyt na tak pięknej wyspie byłby czymś wspaniałym. Tutaj raj zmienia się w piekło.


Czytanie „1629” za jednym razem ma dużo sensu. Dorison rozpisał fabułę na dwa akty, ale już na samym początku sygnalizuje, na czym będzie polegała druga część, pokazując jaskinię pełną trupów. Jest tu trochę prawdy o tym, że nawet duże grupy dają się zastraszyć silniejszym, mimo przewagi liczebnej. Bywa, że masa zostaje zdominowana psychicznie i nie podnosi rebelii z obawy o poszczególne jednostki. A przecież cała grupa, gdyby tylko się zjednoczyła, poradziłaby sobie bez najmniejszego kłopotu.
Podsumowując
Komiks uzupełniają ilustracje stylizowane na ryciny oraz mapy. „1629” nie jest komiksem historycznym, ale działa na wyobraźnię. Zwłaszcza że ilustrator uderza sekwencjami działającymi jak storyboardy, które wprawiają postacie w ruch. To dzieło niezwykle plastyczne. Jego brutalność może być przejaskrawiona, choć niekoniecznie, ponieważ metody przesłuchań, tortur czy wymierzania kar na tle realiów XVII wieku wypadają wiarygodnie.


Dane techniczne
Scenarzysta: Xavier Dorison
Ilustrator: Thimothée Montaigne
Tłumacz: Maria Mosiewicz
Seria: 1629 albo przerażająca historia rozbitków z Dżakarty
Format: 245×332 mm
Liczba stron: 136
Oprawa: Twarda
Druk: kolor
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo










