Gramy w Munchkin Marvel Edition
Gry, czy to planszowe, czy karciane, są jedną z moich ulubionych form spędzania (tzw.) wolnego czasu. Wolę to od bezproduktywnego tkwienia przed telewizorem czy laptopem. Jedną z lepszych karcianek, które wciągnęły mnie w wir swojej akcji, jest Munchkin. Dzięki USAopoly gra wkracza w realia świata Marvela, wersją zatytułowaną nie inaczej jak Munchkin Marvel Edition. Jeżeli już wcześniej graliście w jakąkolwiek grę z tym tytułem, nie jest dla was zaskoczeniem, że karty podzielone są na dwa rodzaje.
Karty Drzwi
Rozpoczynając każdą turę, gracz staje pod drzwiami. W Munchkin Marvel Edition miast drzwi spokojnie otworzyć, można je przeuroczo wykopać. Oczywiście w wyobraźni, choć w tym tu miejscu przypomina mi się lekko przyozdobiony trailer filmowego Kapitana Ameryki, z podłożoną piosenką Celine Dion. W momencie, gdy Steve otwiera drzwi kopniakiem, piosenkarka śpiewa Once more, I open the door. Za drzwiami może czaić się potwór, chodć w tym przypadku bardziej pasowałaby złoczyńca. W podstawce jest ich około 30, głównym szelmą o poziomie 20 jest UWAGA SPOILER, nie kto inny jak Loki! Napotkanego zbira trzeba albo pokonać, albo uznać, że się nie da. Wtedy trzeba zwiewać.
Poza potworami za drzwiami znaleźć można jeszcze pułapki, dodatkowe moce, karty wzmacniające lub osłabiające potwora, kartę oszustwa, Team-Up, kartę zbłąkany potwór, oraz karty przynależności. Z ciekawszych rzeczy, które trzeba tu wyróżnić. Pułapki nawiązują do głównych wydarzeń w Marvelu, takich jak Wojna Domowa, czy Tajne Wojny. W jednej z rozegranych gier musiałem wymienić wszystkie swoje karty z innym graczem, bo wpadłem na zmianę tożsamości z Secret Invasion. Ech, a już miałem wygrywać. Inn ciekawy aspekty przynależności. Są tu tylko trzy: Avengers, Inhumans, albo Spider-Friends. W grupie, wiadomo, raźniej, bo otrzymuje się dodatkowe punkty do ataku.
Karty Skarbów
Gra ma elementy RPG-a, wcielamy się w rolę agenta S.H.I.E.L.D., z początkowym pierwszym poziomem postaci. Celem gry jest uzyskanie poziomu dziesiątego. Osiągnąć to można poprzez pokonywanie potworów, sprzedawanie skarbów za 1000 złota lub uzyskując poziom za kartę Go Up A Level! Jest jeszcze jedna karta (w zestawie występuje raz), pozwalająca ukraść poziom innemu graczowi. Nie dość, że awansujesz, to jeszcze osłabiasz konkurenta. Na początku gry, gdy jesteś jeszcze świeżakiem bez doświadczenia w walce, wygrana ze złoczyńcą bez żadnej pomocy jest niemożliwa. Za wsparcie służą przedmioty, które można wziąć w rękę, założyć na nogę, hełmy i zbroje. Ponadto możemy dysponować przedmiotami jednorazowego użytku i zdobyć sojuszników. Tu ich siła może być uzależniona od przynależności. Przykładowo, jeżeli mamy kartę Spider-Friends i sojusznika Spider-mana uzyskujemy dodatkowe 2 punkty ataku. Można też prosić o pomoc, ale kto by się chciał dzielić po walce wygranymi skarbami?
Poziom frajdy jest dosyć wysoki. Zwłaszcza jak zna się już mechanikę gry. Pomaga też zainteresowanie komiksami Marvela. W takim przypadku przyjemność z gry wzlatuje niczym Falcon. Z drugiej strony, nieznajomość może lekko psuć grę. Jedyną różnicą względem edycji podstawowej (czy jej innych odmian) jest karta agenta S.H.I.E.L.D., po której krąży brzydki, pomarańczowy żeton, wskazujący aktualny poziom. Oryginalnie poziom postaci wskazuje się kością k10. Karta agenta wprowadza dodatkowe, szczególne umiejętności, mające wpływ na atak, więc to rozwiązanie ma swoje oczywiste plusy. Mam także wrażenie, że Munchkin Marvel Edition jest szybsza niż jej pierwowzór. Zdaje się, że gra została przepakowana, o wiele szybciej zyskujemy punkty do ataku, dzięki którym nawet najmocniejszy ze złoczyńców dostaje baty. W trakcie trzech gier, kości ucieczki używaliśmy tylko raz! Z innych ulepszeń, bardzo podoba mi się pudełko z przegródkami ułatwiającymi zachowanie porządku w grze. Mała rzecz, ale cieszy. Aha, gra jest wydana w wersji angielskiej, co może być wadą dla niektórych. Z drugiej zaś strony, może mieć to wartość dodaną, zwłaszcza jak się gra ze swoimi dzieciakami.
Munchkin Marvel Edition – let’s get ready to rummble
Na koniec przytoczę wam dwie walki z rozegranych przeze mnie gier, bo to jest najbardziej emocjonująca część zabawy.
Za drzwiami czai się Doktor Octopus z poziomem ósmym, wzmacniany przez posiadany przeze mnie przedmiot. Po mojej stronie stoi Kapitan Ameryka, należę do Spider-Friends i mam na rękach pierścienie Mandaryna. Dostaję też dodatkowy punkt za noszoną przeze mnie obrączkę 😊 oraz dodatkowe 2 punkty za otwieranie drzwi z umiejętności mojego agenta. Po zsumowaniu wychodzi 9 do 11 – wygrywam!
Innym razem spotykam Normana Osborna poziom 14! Znowu jestem w Spider-Friends, ponadto Spider jest moim sojusznikiem. W rękach mam łuk od Hawkeya, mam jeszcze opaskę Furego, oraz macki Octopusa. Wygrałbym, gdyby do walki nie dołączył jako zbłąkany potwór Rhino, który w takiej opcji oskrzydlającego ataku zyskuje do swojego poziomu 6 jeszcze 5 punktów ataku. Pozostaje ucieczka lub proszenie o pomoc.
Drodzy agenci, to tyle na dzisiaj. Zapraszam was do gry w Munchkin Marvel Edition!
Sylwester