Moon Knight W NOC wybiega

Moon Knight to obecnie jedyna seria z Marvel Now!, którą śledzę na bieżąco po polsku. Może gdyby Egmont zdecydował się na inne serie, takie jak Vision, albo Squirell Girl, złamałbym tę zasadę. Właściwie to i tak jeden wyjątek za dużo, który zdecydowałem zrobić ze względu na dosyć rozdmuchane opinie na temat tego komiksu. Poza tym Moon Knight W NOC można czytać spokojnie, bez wiedzy co się dzieje w głównych marvelowskich seriach, takich jak Avengers, New Avengers, czy Old West Coast Avengers. Można olać wszystkie super wielkie wydarzenia, w których światy są na kolizyjnych kursach, a po ich zakończeniu wszystko będzie takie samo. Prawdopodobnie wypadałoby coś wiedzieć na temat bohatera, Marca Spectora, ulicznego wojownika, ale też nie koniecznie. Moon Knight W NOC się wybiera i nikt nie śmie mu w tym przeszkodzić.

Moon Knight W NOC

Moon Knight W NOC

Obserwowanie jedynego naturalnego satelity Ziemi to rozrywka przysparzająca mnóstwa emocji. W miesięcznym cyklu, każdego wieczoru można odkrywać go na nowo, bo pokazuje inne swoje oblicze. Nie inaczej jest w Moon Knight W NOC (y) się pokazuje, dopasowując swoją twarz odpowiednio do epizodu, który przedstawia scenarzysta. W ten to prosty sposób idzie poznać bohatera z kilku stron. Oczywiście, gdy się zaobserwuje więcej niż jeden miesięczny cykl, odkryć można, że to nic nowego. Podobny zabieg wykonał Ellis w pierwszym tomie Z martwych. Nie mam nic przeciwko, wręcz przeciwnie. Formuła opowiadań bardzo mi odpowiada. Nacieszyć się nie mogę wartkimi pojedynkami, które często mają w środku zwrot akcji, działający na historie jak trampolina. Ten miły ukłon w stronę komiksiarzy, którzy nie znają wcześniejszych, czy innych przygód, pozwala sięgnąć po album bez zobowiązań. Możesz zacząć od trzeciego tomu, resztę mieć gdzieś. Możesz skończyć tutaj albo iść dalej za bohaterem.

Moon Knight W NOC

Dark Side of the Moon

Księżyc nie świeci, nie ma źródła, które wyzwala energię, całkowicie jałowa powierzchnia satelity odbija światło pochodzące ze Słońca. Dzięki temu pięknemu zbiegowi okoliczności mamy dodatkowe, trochę oszukane źródło światła. Dzięki Księżycowi mroki nocy przebijane są przez światło, którego mogłoby nie być. Na szczęście jest, choć tam, gdzie jest silna jasność, powstają też cienie. W Moon Knight W NOC rolę źródła pełni bóstwo Khonshu, bóstwo zazdrosne i kapryśne. Gdy źródło promieni, źródło mocy zostaje zasłonięte, Marc Spector postanawia zadziałać inaczej. Swoją moc pozyskuje inaczej. Jest to ta rzadka sytuacja, gdy Księżyc nie odbija promieni bezpośrednio od Słońca, i choć w takim momencie powinien być niewidoczny, to jednak go widać. Moon Knight W NOC jest dostrzegalny, bo dociera do niego światło odbite od powierzchni Ziemi.

Moon Knight W NOC

Who are you? – I’m Batman

Nie ulega wątpliwościom, że Moon Knight pełni w Marvelu tę samą rolę, którą Batman pełni w DC. Brutalna siła wykorzystywana w walkach ulicznych. Odzienie siejące strach w sercach szumowin łamiących prawa. Czołgi, miny, karabiny i inne cudeńka nabyte nie inaczej jak za kasę, z którą biedaczysko nie wie co zrobić. I najważniejsze, rozwarstwienie w warstwie psychicznej, trauma z dzieciństwa, pęknięcie, przez które przedostaje się niepowstrzymana siła, zamieniająca zrujnowaną jednostkę w niepokonanego herosa. Bez laserów, bez miotaczy ognia, za to z silną wolą walki.

Moon Knight W NOC

The Moon is far away, inclosing circles

Someone dies, someone lives in pain

W noc się odpoczywa i lepiejzrobić to dobrze. Moon Knight W NOC to nie jest wielowarstwowy dramat, który zmieni Twoje życie. Nie jest to też kilkudziesięcioczęściowa epopeja, w której co chwilę wyskakuje nowy wątek. To prosty, przyjemny komiks, który przy okazji całkiem nieźle wygląda. Po jesiennym przesileniu noc stanie się dłuższa od dnia, oby na niebie nie zabrakło Księżyca.

Sylwester

Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Share This: