Fables. Wolves. 8

      To już ósma część komiksu i ósma recenzja komiksowych opowieści o postaciach rodem ze starych baśni i legend. Fables. Wolves to komiks, który pomimo tego, że zawiera sporo akcji w całej serii odgrywa rolę podobną do części 7. Ten album to kontynuacja zwolnienia tempa, czytelnik dostaje kilka odpowiedzi na pytania, które pojawiały się w trakcie czytania poprzednich komiksów.
Fabuła daje też ciekawy początek do kolejnego wątku, który mam nadzieje pojawi się w kolejnych odcinkach, ale jednak to wszystko przekazane jest w bardzo spokojny i miarkowany sposób. Niemal od samego początku lektury odniosłem wrażenie, że w tym albumie nie wydarzy się nic co by mnie zszokowało, zaskoczyło czy też czego bym się nie spodziewał. Można powiedzieć, że jest to dokładnie to czego oczekiwałem po tym albumie z dodatkiem zaczątku nowego ciekawego wątku.

    Jak sugeruje tytuł albumu, komiks w głównej mierze opowiada o Bigbym. Wstęp do tomiku to opowieść o tym jak Mowgli przeprowadzający staranne dochodzenie próbuje dociec, dokąd udał się były szeryf Fabletown. Co oczywiście nie jest proste, bo Wielki Zły Wilk to mistrz tropienia i doskonale zatarł po sobie ślady. W tym miejscu warto zaznaczyć, że pomimo iż Mowgli nie pojawiał się zbyt często (a właściwie jedynie w części 7) to już od samego początku tego komiksu zdobył on moją sympatię. Przyznam, że z wielką ciekawością śledziłem jego poczynania i tym bardziej byłem zawiedziony, że po odegraniu swojej roli jego postać nie była już użyta

w fabule.

     Myślę, że nie będzie to jakiś ogromny spoiler jeśli napiszę, że misja Mowgliego przynosi oczekiwany skutek i odnajduje on w końcu Bigbiego. Sporym jednak zaskoczeniem może być dla Was to w jakiej sytuacji go odnajduje i czym się zajmował nasz bohater pod nieobecność w Fabletown.
     Punktem kulminacyjnym albumu Fables. Wolves i najbardziej ekscytującym wątkiem jest część, w której Bigby wraca do Fabletown i zgadza się wykonać tajną misję, jaką naszykował mu Prince Charming. O tym nie pisnę ani słowa bo jest to zdecydowanie najlepszy fragment tego albumu i nie chciałbym zepsuć Wam zabawy 🙂
     Po wydarzeniach, o których mowa w akapicie powyżej mamy jeszcze kilka ciekawych wątków, które jednak nie ekscytują w taki sposób. Po pierwsze mamy długo oczekiwany happy end pewnej historii, która toczy się już od pierwszego albumu. Nie było to dla mnie zaskoczenie, ale przyznam, że ten fragment czytałem z uśmiechem na twarzy, w ten komiks naprawdę można się wczuć i zaangażować. Końcówka to już odrębna historia o najlepszym baśniowym szpiegu – Kopciuszku, który został wysłany z misją dyplomatyczną do królestwa w chmurach (tego zamieszkałego przez giganty, do którego po raz pierwszy dostał się Jack po pnączu fasolki). Jakie ma dokładnie zadanie i jak sobie z nim poradzi, dowiecie się z komiksu.
Zachęcam i polecam 🙂
Paweł

Share This: