Human Book – artystyczny komiks pod zadumę
Human Book to zbiór 50 rysunków. Wedle wielu definicji takiż zbiór należałoby nazwać komiksem, a pojedyncze rysunki jednokadrowymi planszami, tym bardziej, że każdy z rysunków opatrzony jest korespondującym z nim tytułem (w języku angielskim), który uzupełnia przekaz. Poszczególne plansze są ze sobą powiązane tematycznie i wspólnie tworzą jeden, pełniejszy obraz. O czym opowiada Human Book? O ludzkiej naturze, filozofii, potrzebach, wrażliwości, błędach i lękach. Na koniec krótka odpowiedź na dość popularne pytanie: jak żyć? Surrealistyczne, czarno-białe ilustracje składają się na cyniczną krytykę współczesnego człowieka.
Human Book jako komiks
Wiem, że komuś może się nie spodobać nazywanie zbioru czyichś rysunków komiksem. Ja wolę podchodzić do tego albumiku w ten sposób z kilku powodów. Ze względu na spójność przekazu i uporządkowanie prac, nadanie każdej z nich tytułu i umieszczenie w konkretnym rozdziale, a także pewnego rodzaju domknięcie całości, które jest obecne na samym końcu. Przede wszystkim jednak każdy z rysunków byłby niezrozumiały lub interpretowany zupełnie inaczej, gdyby nie hasło pod nim wypisane. To jest właśnie ten mariaż słowa i obrazu, jedność ikonolingwistyczna, czy jak to tam zwał w książkach na temat teorii komiksu. To jest też duża zaleta Human Book, coś, co przybliża odbiorcę do tych rysunków. Wszystkie hasła podsumowujące poszczególne prace, jednocześnie komentujące współczesnych ludzi, są zapisane w pierwszej osobie. Myślę też, że do wszystkich z nich każdy może się w jakiś sposób odnieść, bo są bardzo uogólniające i tworzą metafory, zamiast podawać dosłowne przykłady. Human Book mocno kojarzy mi się z Bez komentarza Ivana Bruna, całkowicie niemym komiksem, który rysunki ma bardziej schematyczne, prezentuje też konkretne sytuacje wraz ze szczegółami, ale w wydźwięku był dla mnie podobny. Human Book nie wali aż tak mocno po mordzie przemocą czy niemoralnością, raczej podsuwa tematy do rozmyślań. Oba komiksy opowiadają poniekąd o tym samym, ale Human Book robi to delikatniej, od zaangażowania odbiorcy zależy jak mocno wstrząśnie nim treść. Przy lekturze Bez komentarza nie mamy wyboru, sceny są zbyt bezpośrednie. Tutaj dostajemy zalążek myśli, z którymi już sami musimy sobie poradzić.
Luko Czakowski
Autor Human Book nie jest jeszcze znany, to pierwszy komiks z jego nazwiskiem, ale graficzne jak najbardziej daje radę. Sam styl rysunków jest bardzo surrealistyczny, wszędzie zdeformowane, karykaturalne postacie, ale symbolika nie pozostawia wątpliwości. Jeśli obiekt jest jednocześnie wykrzywiony ale mimo to rozpoznawalny, to znaczy, że rysownik podołał. Czakowski powołuje się na podobieństwo kreski do tej Rolanda Topora i należy mu jak najbardziej przyznać rację. Dodam, że technicznie prace wyglądają też nieco podobnie jak u Thomasa Otta, czy Andreasa, najbardziej przypominają mi jednak Nest Marka Turka, ze względu na kwasowe zwichrowanie. Co do samego autora Human Book mam jedno małe zastrzeżenie. Więcej wiary w siebie. Ja rozumiem, że tematyka albumu ciężka, przytłaczająca, że pozytywów tam niewiele, ale przewija się komentarz, jakoby wszystko, co w albumie wypisano, to „bullshit”. Ładnie to tak czytelnikowi sugerować że czyta coś takiego? Zabawny auto-diss może i bywa dobrym ruchem przy autoprezentacji na początku szkolenia w nowej firmie, ale w debiutanckim komiksie chyba nie warto. Dodatkowo konto autora na Instagramie to „wielkinikt”, więc widać pewną tendencję. Już Kafka zalecał ostrożność z takim surowym podejściem wobec samego siebie…
Human Book – dla kogo?
Komiks i nie komiks. Ciężko polecić to komuś, kto trawi wyłącznie superbohaterszczyznę, czy tasiemcowe mangi pisane dla nastolatków. Zdecydowanie warunkiem wstępnym jest otwartość zarówno na trudne tematy jak i nietypową formę. Trzeba być przygotowanym na to, że nie będzie to lekka lektura, prosta rozrywka w sam raz do pociągu, czy na wieczorny relaks po pracy. Human Book może i nie porazi wizualnie, ale będzie skutecznie bodźcować do myślenia na temat ludzkiej natury. U mnie nie wynikło z tego nic przytłaczającego, nie zdefiniowałem swojego życia na nowo, ani nie załamałem się za specjalnie. Parę jednak głębszych myśli zaświtało mi pod wpływem pojedynczych plansz, czy ich kombinacji. Nietypowy, artystyczny komiks pod zadumę, tak bym to skwitował. Po mediach społecznościowych krążą kompilacje prac zagranicznych artystów, którzy rysują bardzo podobne rzeczy jak Czakowski, więc po co cudze chwalić, bez znajomości swojego? Tym bardziej, że albumik nie kosztuje zbyt wiele, a wiadomo, że dla młodego artysty to i tak sporo. Może się rozwinie i machnie ciężki, mroczny i przewrotny komiks, który z radością postawię obok Nesta czy Bajabongo?
Dziękuję autorowi za udostępnienie egzemplarza do recenzji
Kondej