Asgard. Wydanie zbiorcze – powrót do nordyckich mitów

„Asgard” to wydanie zbiorcze dwutomowej sagi Dorisona i Meyera, która po raz pierwszy pojawiła się u nas w 2013 roku. Panowie wybrali się na północ na polowanie na potwory i sięgnęli do nordyckich mitów oraz starych wierzeń. A właściwie jednego, konkretnego, nazywanego różnymi imionami, bo w sumie nikt nie wiedział, kim lub czym Krökken właściwie był. Przekarmioną rybą, czy potworem zesłanym przez bogów.

Asgard

Jedno polowanie, jedna historia

Właściwie to podział na rozdziały jest dla tej historii niepotrzebny. Nie ma tu mowy o aktach, nie następuje żadne przesunięcie, nie ma też żadnego wtrętu zmieniającego tempo opowieści czy dającego oddech. Jest jedno konkretne polowanie w centrum którego staje Asgard. Tak, mężczyzna nazywający się tak jak kraina bogów, nadane mu w feralny dzień narodzin słowami: „twoje imię będzie brzmiało jak nazwa królestwa, którego ci odmówili”.

Asgard

A to skąd to całe zamieszanie i czemu Asgard określany jest mianem Skräelinga, czyli szpetnego człowieka? Urodził się bez nogi pod kolanem. Tu wchodzi zwyczaj, który w sumie kojarzył mi się do tej pory ze Spartanami, ojciec chłopaka „miał zrobić, co trzeba”. Niemniej po czterdziestu latach to od Asgarda, który nauczył się żyć i stworzył sobie żelazną protezę, zależy zapewnienie bezpieczeństwa, ale nie za darmo. Stawia warunki, które może spełnić tylko ktoś wysoko postawiony. Tworzy się załoga złożona z łowcy potworów, wikinga, kobiety, starca i niewolnika. Drużyna do zadań specjalnych? Niespecjalnie, bo to zadanie raczej dla wojska niż dla niewydarzonego zbiorowiska.

O, bogowie!

Asgard ma tu do udowodnienia coś więcej niż tylko wykonanie misji i zabicie morskiego potwora. Mówi się, że Krökken to Jörmungand, Wąż Świata, syn bogów. Skoro więc bogowie postanowili zgotować mu los kaleki, to jest to moment zemsty za marną egzystencję i wykluczenie społeczne. Norwegia to piękny kraj, ale nieprzyjazny, zwłaszcza zimą.

Asgard

Przygoda wciąga, samo polowanie i planowanie pułapek jest już ekscytujące. A zemsta podsyca klimat. Na oczach czytelnika następuje też przemiana głównego bohatera. Przez tworzące się relacje z oschłego, pokrytego bliznami samotnika w średnim wieku, któremu zależy tylko na nagrodzie, wyłania się czujący i dbający o innych bohater.

Asgard, a Thorgal

Wikingowie i Norwegia polskiemu czytelnikowi komiksów jednoznacznie kojarzą się z Thorgalem, chyba nie da się już z tym nic zrobić, może gdy przemielą się jeszcze ze dwa pokolenia komiksiarzy to się zmieni. Na dodatek otwierająca album scena ma bardzo podobny klimat do „Wilczycy”. Mrok, deszcz, błyskawice, wrodzone kalectwo: te elementy wywołują wrażenie deja vu. Oczywiście Ralph Meyer to nie Grzegorz Rosiński, ale do następców Polaka w głównej serii i spin-offach już mu niedaleko.

Asgard

Co ciekawe, panowie puszczają oko do fanów Aegirssona, bo gdy stalowa proteza zostaje pogrążona w odmętach zamarzniętego jeziora, zastępuje ją drewniana, a w dymkach pojawia się kilka kpiących słów o ewentualnym nowym przydomku. Argun Drewniana Noga brzmi odpowiednio i wystarczająco męsko. No i przy całym tym kpiącym nastawieniu los zemścił się na Dorisonie, bo ten napisał później scenariusze do jednego tomu głównego Thorgala i dwóch pobocznych z Kriss de Valnor.

Meyer to nie Rosiński, ale może i dobrze

Meyer steruje stylem. Czasem zbliża się do rycin, gdy opowiadane są legendy, ale zazwyczaj trzyma się realistycznej kreski. Ogromny wąż morski pojawia się w klimatycznym kadrze spowitym mgłą, a później jeszcze niejednokrotnie przecina plansze w szalonym pędzie. Kruchy człowiek przeciwko silnemu, dzikiemu zwierzęciu to spektakl, w którym nie liczy się tylko siła. Wygrać może jedynie przebiegłość spleciona z uporem i wytrwałością.

Lubię wikingów i Norwegię, nie tylko za Thorgala. „Asgard” czytało się przyjemnie, wplatanie w opowieść norweskich słów i legend dodaje opowieści pikanterii, a twarda, wycieńczająca walka trzyma w napięciu aż do samego finału. Zebranie historii w wydanie zbiorcze jak najbardziej ma sens, bo to trzeba przeczytać na raz, a poprzedniego wydania dostać już nie można. Dla fanów Thorgala? Też, bo „Asgard” sprawdzi się nawet gdy o Aegirsonie się nie słyszało.

Scenarzysta: Xavier Dorison

Ilustrator: Ralph Meyer

Tłumacz: Jakub Syty

Wydawca: Taurus Media

Seria: Asgard

Format: 215×290 mm

Liczba stron: 128

Oprawa: Twarda

Druk: kolor

Papier: kredowy

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: