DC Universe. Legacies
Drodzy uczniowie, proszę zająć miejsca i wyjąć podręczniki. Dziś pracujemy z „DC Universe. Legacies”. Czy wszyscy wzięli ze sobą książki? Nie? To chyba będę musiał porozmawiać z waszymi rodzicami. W takim razie, Jasiu przeczytaj nam głośno. Rozdział pierwszy: Kim są tajemniczy ludzie wokół nas? Legacies to składająca się z dziesięciu zeszytów mini seria, za którą odpowiada Len Wein. Znacie tego pana dzieci? Nie? A to dziwne, bo to współtwórca takich postaci jak Swamp Thing czy Wolverine. Oprócz tego pracował przy X-Men, Watchmen czy Justice League of America. Do pracy przy Legacies serii Wein ściągnął całą rzeszę gwiazd: Andy’ego Kuberta, Billa Sienkiewicza, Briana Bollanda, Dana Jurgensa, Joe’go Kuberta, Scotta Kolinsa, Walta Simonsona i innych. Każdy z nich dołożył swoją cegłę w budowę tego monumentalnego pomnika komiksu.
Zakres materiału objęty podstawą programową
Czytelnik otrzymuje ponad 300 stron skondensowanej historii uniwersum DC Comics. Wszystkie najważniejsze wydarzenia z ostatnich kilkudziesięciu lat zostają zebrane w jedną historię, opowiedzianą z perspektywy zwyczajnego, nieposiadającego żadnych nadnaturalnych mocy policjanta. Czytelnik dorasta i starzeje się razem z Paulem Lincolnem. Widzi, jaki wpływ na głównego bohatera, przez całe jego życie, miała działalność superherosów. To właśnie oni pomogli mu, gdy jeszcze był dzieckiem, zejść ze złej ścieżki i wskazali jak powinno się na co dzień postępować. Czytając Legacies, odniosłem wrażenie, że ta historia jest niejako kalką pomysłów z Marvels Kurta Busieka. Różnice są jednak spore, w końcu robota dziennikarska i policyjna to dwie różne bajki. Marvels inaczej też gryzie temat historii: bardziej szczegółowo, naciska na eksponowanie arkanów sztuki dziennikarskiej. W komiksie Busieka namacalny jest stereotyp amerykańskiego pismaka, który czuje temat i dąży do sławy. W przypadku dzieła Weina mam wrażenie, że obszerność tematu, jaki podejmuje autor nie pozwala mu na sensowne wyeksponowanie postaci. Traktowana jest kompleksowo, ale również bardzo zdawkowo. Zaakcentowanie najważniejszych chwil jego życia łączy się wydarzeniami na skalę makro, w których biorą udział zamaskowani herosi.
Dobrze Jasiu. Odłóż książkę. Dokończymy czytać na następnej lekcji. Mam nadzieję, że następnym razem przyjdziecie przygotowani. Tak tylko dla pewności powiem: spodziewajcie się niezapowiedzianej kartkówki. I niech mi jeszcze raz ktoś pomyli Alana Scotta z Halem Jordanem, to skończy u dyrektora Batmana!