Armada. Tom 3
Są tacy bohaterzy, których się po prostu lubi. Bez wątpienia należy do nich Navis, zadziorna dziewczyna wychowana w dziczy. Teraz tajna agentka na usługach rządzącej korporacji. Niby nie czekałem jakoś specjalnie, ale następnego zbiorczaka, jakim jest Armada. Tom 3 przyjąłem jak dobrego przyjaciela. Od samego początku wiedziałem, że mile spędzimy razem czas.
Co w artykule?
Grube, wydania zbiorcze
Armada to żadna nowość na naszym rynku, znowu otrzymujemy cztery, wydane już wcześniej tomy. Tym razem są to Pułapka, Odzyskane wspomnienia, Niestały świat i Wolna strefa.
Grubaski w twardej oprawie wyglądają na półce schludnie i sprawiają, że w szybkim tempie można nadrobić całą serię. Tym razem czuć wyraźnie, że Morvan zmienił nieco podejście do pisania kolejnych odcinków, bo zamiast niezależnych przygód, scenariusz zaczyna biec liniowo, a wydarzenia ze sobą łączyć.
Co to ta armada?
Armada to ogromny tabor różnego rodzaju i klasy statków kosmicznych, czy czasem nawet porwanych światów. Morvan nadal wykorzystuje potencjał spoczywający w tysiącach różnorodnych środowisk, aby każdy odcinek był zupełnie inny od pozostałych. W ten to sposób seria jest niezwykle barwna i się nie nudzi. Mimo że przecież ta różnorodność ma swój początek w jednym tylko świecie. Mam na myśli naszą Ziemię.
Od dawna nieco raziło mnie to w sci-fi, że statki lecące gdzieś daleko w kosmos odnajdują świat, który w całości lub części przypomina nasz. Ja wiem, trudno wymyślić coś nowego, tym bardziej że nasza Ziemia jest niesamowitą planetą, czarująca różnorodnością. Od dżungli do pustyni. Od stepów po góry. Od jaskiń po oceany. A te same krainy wyglądają zupełnie inaczej w różnych porach roku. Jeden nasz świat może być inspiracją do setki innych.
Przypomnę, że Navis wychowała się w dżungli na zielonej planecie, ale jej świat został zmieniony w pustynię. Morvan daje bohaterce wrócić do domu, po to by mogła poszukać utraconych wspomnień, zaobserwować zmiany, jakie zaszły na jej planecie i spróbować rozliczyć relację z Heilligiem, który to wszystko zapoczątkował. Nie jestem fanem rewizyt już opowiedzianych historii, tylko po to, by wtrącić tam jeszcze jakiś szczegół, ale tu wyszło dość przekonująco.
Mnóstwo planet z mrowiem ludności
Autorzy zaludniają te wszystkie statki i planety mnóstwem ras, zupełnie w innym stylu niż w takim Star Treku, gdzie wystarczyło, że ktoś ma spiczaste uszy, aby być przybyszem z innego świata. W warstwie kulturowej też można znaleźć analogie do ziemskich środowisk. Niestały świat mógłby się rozgrywać w feudalnej Japonii, a Wolna strefa opowiadać o szukających spokoju i harmonii tybetańskich mnichach.
Danie z czterech potraw
Cztery odcinki to dość spora dawka, plansze najczęściej dzielone są na dość drobne kadry, a postacie są bardzo gadatliwe (co nie oznacza, że jak akcja pędzi jak szalona, to nie potrafią się przymknąć). Morvan stara się, aby czytelnik nie stracił zainteresowania serią i dość drastycznie zmienia status quo Navis. Tu z najlepszej agentki armady stała się nie mogącym wykonywać żadnych prac wygnańcem. Wkrótce okazuje się, że komuś mogło zależeć na takim stanie. Talenty naszej bohaterki i fizyczne, i mentalne, nie mogą tak leżeć odłogiem. Ten, kto trzyma je w swojej ręce, zyskuje niebezpieczne narzędzie.
Armada. Tom 3 nie miażdży, nie przytłacza, nie wywraca bebechów na drugą stronę i nie przenicowuje umysłu, ale mocno angażuje uwagę i dostarcza sporo rozrywki. Akcji jest sporo, pomyśleć też jest nad czym. Postaci jest mnóstwo, co sprawia, że trzeba starannie porządkować dotychczasowe wydarzenia. Jedni przychodzą, drudzy odchodzą, ale co poniektórzy wracają, by opowiedzieć dalszy ciąg swojej historii.
Armada. Tom 3 i wcale nie ostatni
Podsumowując, nadal jest to bardzo przyjemna seria, należy spodziewać się jeszcze dwóch tomów zbiorczych, z czego następny już w przygotowaniu. Co następnym razem nawywija Navis? Tego jeszcze nie wiem, ale z pewnością się dowiem. A jeśli jeszcze nie znacie tej serii, to sięgnijcie po przednie tomy (link i link2).
Scenarzysta: Jean-David Morvan
Ilustrator: Philippe Buchet
Tłumacz: Maria Mosiewicz
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Armada
Format: 215×290 mm
Liczba stron: 196
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor