Batpig. Świnka wysokich lotów. Tom 2
Ach, ale ten czas zasuwa. Ledwie były wakacje, a już mamy drugą połowę września. Niedawno co czytałem debiut sympatycznego prosiaczka biegającego z peleryną (więcej tu – klik), a już mamy kontynuację. Batpig. Świnka wysokich lotów to zwiastun dobrej zabawy, w klimacie superbohaterskich gaci (i to z lekka nieświeżych).
Co w artykule?
Grzegorz Wayne… czy jakoś tak
Batpig to świnka imieniem Grzesiek, który w wyniku radioaktywnego ugryzienia przez nietoperza zyskał supermoce. Mimo że ta definicja jest niemalże tak stara, jak jeden z pierwszych batarangów, tak to przecież nie o wynalezienie miotaczy sieci tu chodzi. Batpig. Świnka wysokich lotów to komiks humorystyczny skierowany do młodzieży, która nie będzie kręcić nosem, że niektóre elementy zna już z innych opowieści.
3 w 1
W drugim tomie znalazły się trzy opowieści, w tym jedna króciutka, służąca za przerywnik. Najpierw Batpig musi zmierzyć się z pokrzywdzonym w wypadku panem Tik Takiem, władającym czasem. W przerwie Karol i Gryzelda przybliżają watek wypasionego, wymarzonego akwarium. Aż w końcu ziemię najeżdżają obcy, aby namieszać ziemianom w głowach, co ma służyć relaksowi po nudnej podróży przez pustkę. Ma być śmiesznie oraz zabawnie i tak jest!
Tłumacz wysokich lotów
Bardzo podoba mi się tu praca Anny Lewickiej, która sprowadza Batpiga do swojskiego poziomu. Już samo to, że w polskim tłumaczeniu prosiaczek obdarzony supermocami ma na imię Grzesiek, wywołuje miłe odczucia i sprawia, że szybciutko zaczyna się go lubić. A w środku takich zagrań jest więcej, choć nie wszystkie smaczki wyłowi młodzież, która jest w głównym targecie tego komiksu.
Gdy złoczyńca z pierwszej historyjki przedstawił się jako Pan Tik Tak i zaczął śpiewać piosenkę z czołówki pewnego popularnego w latach 90. XX wieku programu dla dzieci, emitowanego przez TVP uśmiechnąłem się szeroko, ale mój syn już nie. Podobnie było, gdy obcy przedstawiają się jako Sigma i Pi. Tłumacz wyraźnie puszcza oko do rodziców, którzy będą czytali ten komiks razem ze swoimi pociechami. Za to zupełnie nie wiem, o co chodzi z Władcą Czasu z Ninjago. Także remis albo dla każdego coś dobrego.
A tymczasem w szkole, czas się wlecze
Pojedynek z Panem Tik Takiem genialnie koresponduje z początkiem roku szkolnego. W komiksie pojawiają się supermoce złoczyńcy, ale uznaję za całkiem prawdopodobne, że lekcja matematyki zakrzywia czasoprzestrzeń, minuty dłużą się niczym godziny, a czasem wskazówka zegara nawet się cofa.
W drugiej części oprócz pojedynku z obcymi znalazł się wątek idoli, bo Grzesiek uwielbia Wieprzowego Mściciela, który tak naprawdę nie jest superbohaterem, tylko zwykłym wieprzkiem i to do tego o wyjątkowo złych manierach i usposobieniu. Zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością może być wyjątkowo bolesne i tak jest w tym przypadku.
Jest zabawa
Luźny i humorystyczny charakter komiksu podkreślany jest przez powtórzenia. Pan Tik Tok to tak naprawdę woźny o nazwisku Woźniak, kasjerka z restauracji Fort Taco nazywa się Katarzyna Kasjerka, a postacie bezkarnie powtarzają to, co przed chwilą powiedział narrator.
Nie zabrakło też zabiegu z przebijaniem czwartej ściany. Grzesiek udaje się w przyszłość po stronach komiksu, aby podejrzeć zakończenie i dowiedzieć się, w jaki sposób pokonać Pszczółkicię, strasznego potwora stworzonego przez obcych z fobii Karola. Wykonanie może nie jest jakieś super, ale i tak się uśmiechnąłem, a przy okazji wyszedł dość ciekawy paradoks, bo w sumie to Grzesiek na rozwiązanie nigdy nie wpadł.
Ta seria miał być w moim odczuciu zapchajdziurą, po zakończonej przez wydawnictwo Jaguar serii z Dogmanem. O ile pierwszy tom był taką niedorobioną protezą, tak Batpig. Świnka wysokich lotów już wybija się w swoim obranym kierunku. Pomaga pewnie też fakt, że coraz bardziej lubię Grześka i jego przyjaciół, a chętnie przeczytałbym już ciąg dalszy ich przygód.
Autor: Rob Harrell
Tłumacz: Anna Lewicka
Wydawnictwo: Jaguar
Format: 140×210 mm
Liczba stron: 248
Oprawa: miękka