Black Monday Murders 1 – recenzja

A gdybym Ci powiedział, że światem rządzi wyrachowana, świetnie zorganizowana grupa? Że wszystkie kluczowe zdarzenia to z góry ukartowana rozgrywka kilku niewyobrażalnie bogatych osób. Że miliony ludzi rodzą się, giną i umierają bez żadnego realnego wpływu na swój los. Nazwiesz mnie szaleńcem? No dobrze, ale przypuśćmy, powtarzam, tylko przypuśćmy, że to prawda. Co wtedy?

Black Monday Murders 1 kadr1Na to pytanie stara się odpowiedzieć Black Monday Murders, komiks nietuzinkowy tak w formie, jak i treści. Czym właściwie jest? To trochę thriller, a trochę kryminał. Trochę fantastyka, a trochę filozoficzny traktat o współczesnej ekonomii. Pewnie nie zaprzątałbym sobie głowy jak go sklasyfikować, gdyby nie jeden kluczowy aspekt – jest cholernie dobrze zrobiony. Jest tak diabelnie solidny, że warto zatrzymać się na moment i pomyśleć z czym w istocie mamy tu do czynienia.

Detektyw Dumas zgarnia sprawę dotyczącą brutalnego morderstwa. Wszystko wskazuje na to, że zbrodni dokonano na tle religijnym. Do takich spraw detektyw Dumas nadaje się świetnie. Bo czy w policji znajdzie się ktoś bardziej obyty w sprawach rytualnych morderstw, niż adept voodoo potrafiący uśmiercić seryjnego mordercę na podstawie własnych przeczuć? Szybko okazuje się, że nawet dla niego sprawa nie jest prosta. Zarówno ofiara, jak i główny podejrzany należą do najbogatszych ludzi świata. Ludzi ponad prawem, dla których sprawiedliwość posiada odrębną definicję.

Black Monday Murders 1 kadr2Dodatkowych smaczków dodaje przyprawienie historii plejadą prawdziwych nazwisk, stanowisk i wydarzeń. Możemy sami zabawić się w detektywów, analizując giełdowe krachy i powiązania najbardziej rozpoznawalnych person światowej finansjery. Narracja prowadzona jest tak bardzo na poważnie, że tylko magiczne aspekty powstrzymują nas od zadania sobie pytania, czy aby to wszystko nie stało się naprawdę.

Komiksową narrację uzupełniają, niczym w Lidze Niezwykłych Dżentelmenów, zróżnicowane formalnie treści. Przesłuchania, dzienniki, zapisy rozmów, symbolika… Podobne rozproszenie nie ułatwia lektury, ale wciąga w zabawę tym bardziej satysfakcjonującą, że wszystko przygotowano z mistrzowską precyzją. Transmedialny charakter utworu z okultystycznym klimatem pozwala przypuszczać, że lektura przypadnie do gustu zwolennikom pierwszego sezonu znakomitego serialu True Detective.

Black Monday Murders 1 kadr3Warstwa graficzna wpasowuje się w wiodący obecnie nurt amerykańskich komiksów dla dojrzałego czytelnika. Stara się być niewidzialna. Przypomina przerysowane filmowe kadry, których jedynym zadaniem jest należycie poprowadzić treść. Robi to naprawdę świetnie, z wykorzystaniem wszystkich możliwych sztuczek. Chmurna kolorystyka buduje gorzki, wytrawny klimat. Nie pozwala zapomnieć, że choć staramy się nadążyć za polityczną rozgrywką rekinów finansjery, to oś fabularna zatacza kręgi wokół brutalnego morderstwa.

Jeśli szukacie łatwej, szybkiej lektury, tę serię przełóżcie raczej na inną okazję. Jeśli jednakże przygody Myszki Miki już Was znudziły i rozglądacie się za czymś naprawdę konkretnym, mam dla Was dobry przepis. Rozsiądźcie się wygodnie w fotelu, zapalcie olejną lampkę, nalejcie sobie dobrej whisky i zanurzcie się w lekturze, która wciągnie Was jak bagno.

Józek Śliwiński

Share This: