Zapewne wielu z Was kojarzy mema, który przedstawia fanów poszczególnych dzieł (pop)kultury, którzy chcieliby żyć w tych samych światach, co ich ulubieńcy – oczywiście wszyscy z wyjątkiem fanów Gry o Tron. Celowo nawiązuję do tej grafiki z jednego powodu: po lekturze komiksu Catwoman. Rzymskie wakacje wydanego nakładem Mucha Comics, wiem jedno – nie pojadę na wakacje do Rzymu.
Nigdy zresztą nie pałałem wielką miłością do wiecznego miasta; w ogóle kultura rodem z płw. Apenińskiego mnie nie pociągała – ani starożytni legioniści, ani bardziej współcześni mafiosi. No dobra, na marginesie przyznam się, że lubię Italo Disco! Podobnie też nigdy nie przepadałem za Catwoman (nie bijcie). Dla mnie zarówno Rzym, jak i kocica mają coś wspólnego. Jestem świadomy ich ogromnego znaczenia – świat bez nich byłby mniej barwny, ale nie potrafią mnie przekonać do siebie na tyle, bym wielbił ich pod niebiosa. Nic w tym dziwnego, że do komiksu Jepha Loeba i Tima Sale’apodchodziłem z lekkimi obawami. Ale to właśnie magnes, jakim jest niewątpliwie sława i zasługi tych twórców (a i Długie Halloween na regale z komiksami – więcej tu – KLIK) sprawiły, że postanowiłem przygarnąć kotka i…
Było warto!
Catwoman. Rzymskie Wakacje to jedna z lepszych pozycji, jakie dane mi było czytać w tym roku, a mówię to z pełną świadomością, że poprzeczkę zawiesiłem temu komiksowi naprawdę wysoko. Jego twórcy stanęli na wysokości zadania zaspokajając mój ogromny apetyt. Przede wszystkim uwielbiam sposób prowadzenia fabuły. Pamiętacie podział roku na święta w Długim Halloween? Tym razem fabuła podzielona jest na poszczególne dni tygodnia, który Selina spędza w Europie. Dzięki czemu ja, jako czytelnik dużo lepiej orientuje się we wszystkim, co się dzieje wokół mnie. Jednocześnie podział na takie etapy pozwala na idealne wyważenie tempa akcji i bardzo szczegółowe serwowanie kolejnych wątków wraz z pomniejszymi detalami.
Fabuła Catwoman. Rzymskie wakacje zachwyca. To bardzo dobry kryminał z włoską mafią, jej typowymi zachowaniami, grupą superzłoczyńców, romansem, mezaliansem i ciekawą intrygą. Mamy tu wszystko to, czego potrzeba do stworzenia dobrego filmu akcji. Oczywiście same składniki nie zagwarantują nam dobrego ciasta, na szczęście kucharze (wraz z małą pomocą, o czym możecie poczytać we wstępie) wykazali się finezją w tworzeniu dobrej rozrywki.
To jeden krok dla kota…
Pisząc o tym komiksie, nie mogę pominąć faktu, że Rzymskie Wakacje zdradzają nam wiele informacji na temat przeszłości Catwoman. Wszyscy ci, których fascynuje najbardziej seksowna kocica komiksu, nie mogą obok tej produkcji przejść zupełnie obojętnie. To ważny kawałek całej historii ze świata Batmana.
Trudno pisać o fabule Rzymskich Wakacji, a zarazem unikać spoilerów. Delikatnie podkreślę tylko, że na ogromny plus zasługuje ukazanie sposobu w jaki Catwoman jest zafascynowana Batmanem. Ponadto przypadły mi do gustu dialogi, a także wybór postaci, które pojawiły się w całej tej historii.
Ładnie?
Strona graficzna Rzymskich Wakacji to zasługa Tima Sale’a. Jeśli znacie poprzednie jego prace, wiecie czego mniej więcej się spodziewać. Mniej więcej, bo to co widzimy w Catwoman widocznie odbiega od tego, co dane nam było ujrzeć choćby w Długim Halloween. Kreska jest dużo mniej ostra, a krawędzie łagodnie zlewają się z tłem, co w wielu przypadkach pozwala na kapitalne oddane włoskiego klimatu. Niebo (niezależnie od pory dnia i nocy) w Rzymskich Wakacjach to prawdziwe dzieło sztuki. W kilku miejscach autor pozwala sobie trochę poeksperymentować, ale jak dla mnie to zaleta, nie wada. Zresztą urodę tych kadrów ciężko opisać słowami.
Cena okładkowa tego albumu to 59,00 zł. Oczywiście w sieci możemy nabyć go dużo taniej, ale przyznam że jeśli miałbym zapłacić pełną kwotę, nie zawahałbym się. Catwoman. Rzymskie wakacje to idealna lektura dla tych, którzy właśnie w wakacje marzą o wielkiej przygodzie i gorącym romansie w jakimś ciepłym zakątku świata.