Czwórka z Baker Street. Tom 6 Człowiek ze Scotland Yardu
Czwórka z Baker Street. Tom 6 Człowiek ze Scotland Yardu to komiks, który, podobnie jak seria z Enolą Holmes (więcej można przeczytać o TU), luźno inspirowany jest prozą Artura Conana Doyle’a i nawiązuje do postaci słynnego detektywa, Sherlocka Holmesa. Tak jakby trochę przy okazji, nie dosłownie, nie jest on głównym bohaterem. Dzięki scenarzystom Jean-Blaise Dijanowi i Oliverowi Legrandowi oraz rysownikowi Davidowi Etienowi mam kolejną okazję, aby przenieść się do Anglii z czasów wiktoriańskich, przemierzyć ciasne uliczki Londynu, zajrzeć do ciemnych zaułków, tych, które skrywały całkiem niedawno Kubę Rozpruwacza. Stanąć ramię w ramię z potężnymi, analitycznymi umysłami i razem z nimi spojrzeć ponad miastem.
„Co może mi Pan powiedzieć o partyzantach z Baker Street?”
Tak, bez wątpienia, gdyby nie Sherlock Holmes, nie byłoby komiksu Człowiek ze Scotland Yardu. To przecież detektyw znany z zamiłowania do fajki, razem ze swoim przyjacielem, doktorem Watsonem, zamieszkiwał przy Baker Street 221B. Z różnych powodów postanowił zniknąć z widoku, z ukrycia prowadzi swoją grę, która pod wieloma względami przypomina rozgrywkę szachową. Przecież król zazwyczaj nie rusza się za bardzo po planszy, prawda? Najczęściej przyczajony jest na ostatniej linii, często skryty za roszadą.
Oczy i uszy Sherlocka to banda partyzantów, młodych rzezimieszków z ulicy. Dzięki twardemu obyciu już sobie potrafią poradzić. Po oględnej inspekcji dostrzec można trzech obdartych chłopców, przemykających między zaułkami niczym szkodniki. Dopiero jak się im przyjrzeć, zauważyć można, że jeden ze szczurów to tak naprawdę myszka, przywdziewająca chłopięce ciuchy. Blondasek to Billy, szatyn to Tom zwany Czarnym, a chłopaczara to Charlie. No, ale trzy, to nie cztery, prawda? Kto uzupełnia drużynę? W sumie to po lekturze nie jestem wcale tego tak do końca pewien. Może jest Sherlock, który kryje się za plecami dzieciaków. Może rudy kot, zwany Watsonem (xD), który się z nimi włóczy. Przez chwilę jest to śliczna irlandzka dziewczyna, Kitty, ale niestety na nie za długo (aby za bardzo nie spoilerować).
Człowiek ze Scotland Yardu
Gra, którą prowadzi po ulicach Londynu Sherlock, wycelowana jest przeciwko Moranowi, złowrogiemu pułkownikowi i dawnemu współpracownikowi Moriarty’ego. Cała rozgrywka, która została rozegrana w szóstym tomie Czwórki z Baker Street, miała na celu usunięcie z planszy potężnej figury. Jest nią sam nadkomisarz Blackstone, tytułowy człowiek ze Scotland Yardu. Scenarzyści szybko obracają planszę, przez co rozgrywka jest bardzo dynamiczna. Czasem zmiana perspektywy następuje po skończonej turze (stronie), czasem szybciej, nawet po pasku. Jeżeli nie jest się obeznanym z postaciami, trzeba uważać, bo można się zagubić w rozgrywce. Nie trudno o zawrót głowy, niczym w tańcu przy szybkich piruetach.
Rzemieślnicza kreska Davida Etiena razem z dobranymi, spokojnymi kolorami tworzą przyjemne dla oka ilustracje. Plansze są lekkie, nieprzeciążone, rysunki doskonale naśladują rzeczywistość. Poza jednym, może dwoma doskonałymi kadrami (i okładką), nie ma może ilustracji, nad którymi wypadałoby się pozachwycać, nadal jest dobrze i powyżej przeciętnej. Coś, co mi się podoba najbardziej, to dosycanie charakteru kadru poprzez zachowanie zwierząt. Najczęściej jest to kot, który kręci się z dzieciakami. Krzywi się, gdy Charlie wkłada sukienkę, wychodzi z pokoju ukradkiem, gdy Tom wybucha na Sherlocka. Mistrzostwem jest natomiast kura, uciekająca przed atakiem Scotland Yardu na Zaułek Śmierci. Bardzo zgrabne smaczki, świadczące o kunszcie rysownika.
Rozgrywka nabiera tempa. Bywa, jak to w szachach, że czasem trzeba poświęcić jakiegoś pionka, aby zyskać drogę do zwycięstwa. Nie brakuje też sherlockowych zagrywek w stylu przebieranek. Poza kilkoma stłuczeniami i siniakami, paczkę dosięga też prawdziwa tragedia. Nie wypada pisać o co chodzi, aby nie psuć Wam lektury. Blackstone przegrywa i na końcu czuje się satysfakcję, że tak się stało. To nie koniec gry. Sherlock i Czwórka z Baker Street powrócą w następnym tomie, w którym sławny detektyw uderzy nieszablonową zagrywką na… partyzanta.
Sylwester
Czwórka z Baker Street zawładnęła ulicami Londynu dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.