Daredevil Frank Miller Tom 3 – NIE dziękuję
Daredevil od dawna zajmował specjalne miejsce w moim sercu i okupował jedno z miejsc na pudle mojego komiksowego rankingu. Wszystko za sprawą numeru 2/1995 Mega Marvela, zawierającego fenomenalną interpretację „originu” Śmiałka ze scenariuszem Franka Millera i gęstą kreską JR JR-a z najlepszego okresu jego twórczości. Uwielbienie do bohatera podsycił fakt, że w Polsce długo nijak nie można było kupić żadnego innego komiksu, zawierającego przygody Diabła z Hell’s Kitchen, oprócz tego wymienionego (bootlega As Editor nie liczę, przez lata nie wiedziałem o jego istnieniu). Nie miałem więc okazji, aby popsuć sobie dobre, pierwsze wrażenie. Egmont w Marvel Classic wydał już dużo daredevilowego dobra. Mimo to nie nabyłem żadnego tomu i nie kupię też najnowszego tytułu Daredevil Frank Miller Tom 3. Powód jest prosty, mam go już w oryginale. W przypadku tego tomu jest jednak coś jeszcze, zdradza to (nomen omen ciekawy) spis treści.
Daredevil Visionaries Frank Miller Volume 3
Egmontowa seria Daredevil Frank Miller bazuje na amerykańskiej serii wydań zbiorczych Daredevil Visionaries Frank Miller. Świadczą o tym okładki, stworzone specjalnie dla tej serii po kilku latach od wydania zeszytów. Sugerując się ilustracją okładkową można się nieco przejechać. Czuć różnicę tych kilku lat, kreska w zeszytach jest dużo prostsza, choć już widać charakter tego artysty. No i Elektra nie nosi burzy włosów jak widać to na okładce. Dostajemy dużą część serii Daredevil vol. 1 od zeszytu 183 (czerwiec 1982) do zeszytu 191 (luty 1983) uzupełnioną o ciekawostki z What If? 28 i 35 oraz Bizarre Adventures 28.
Ciekawostką jest fakt, że z zeszytów z tego tomu ulepiono dodatkową historię i zatytułowano ją Elektra Saga. Pierwszy z czterech zeszytów został wydany w Polsce jako wspomniany wyżej bootleg, jeszcze przed zagarnięciem rynku przez TM-Semic. Obecnie można kupić tę historię w 40. tomie kolekcji Superbohaterowie Marvela. Ja przeczytałem z ciekawości w oryginale, radzę raczej omijać szerokim łukiem, historia wycięta z kontekstu dużo traci na swojej wartości.
Przeglądam sobie teraz Daredevil Visionaries Frank Miller Volume 3 i choć moim ulubionym pozostaje drugi tom, to właśnie tu jest wszystko, co świadczy o wielkości dokonań twórcy Sin City na łamach serii Daredevil. Przypomnę że, autor został rysownikiem śmiałka po zilustrowaniu w Marvelu zaledwie dwóch zeszytów Spectacular Spider-Man (choć oczywiście najważniejszą serią Pajęczaka było The Amazing), a po dziewięciu numerach serii Daredevil zaczął też pisać. Jeśli Matta Mardocka znacie tylko z netflixowego serialu, w tym tomie poczujecie się jak w domu. Daredevil walczy z Ręką, wpada na Kingpina, ściera się z Bullseyem (fenomenalny pojedynek w rosyjską ruletkę), no i jest oczywiście ta jedna jedyna, najważniejsza dla tego numeru postać, stworzona przez samego Franka, czyli Elektra. Daredevil stawał się za ciasny dla artysty, nosiło go już na inne tereny, więc postanowił wywinąć numer Marvelowi i stworzoną przez siebie postać (czy to spoiler?) zabić. Mimo decyzji o opuszczeniu serii, przyszło mu jednak wrócić, i to kilka razy. Pierwszy raz tworząc wyborne Born Again, a później za namową koncernu dotyczącą wskrzeszenia Elektry, tworząc osobną serię pod tytułem:
Elektra Lives Again
Elektra wskrzeszona (jak chce Egmont), została wydana w Polsce pierwszy raz przez wydawnictwo Mucha Comics, jako Elektra Żyje! i właśnie to wydanie posiadam. Bardzo z tego faktu jestem kontent i nawet nie chodzi mi o inne tłumaczenie (choć to musze mi się bardziej podoba), a sam format. Mucha wybrała dla swojego wydania duży rozmiar zbliżony do A4 i choć w wielu miejscach graficznie album nie zachwyca (nagi Bullseye), to w kilku miejscach jest urzekająco. W 1990 roku Miller był już zupełnie innym rysownikiem, bardziej świadomym, i to czuć. Skręcał już jednak w stronę bełkotu, którym zdarza mu się raczyć czytelników coraz częściej. Dodam tylko, że jego duetów z Lynn Varley nie darzę jakimś gorącym uczuciem. Elektra wraca, ale Miller i tak postawił na swoim. Co zrobił Marvel? Wiadomo! W końcu tylko Wujek Ben pozostaje martwy.
Daredevil Love and War
Pozostało wspomnieć o prawdziwej perełce tego zestawienia, czyli wydanym oryginalnie w serii Marvel Graphic Novel Daredevil, zawierający historię Love and War, w którym scenariusz Milera ilustruje Bill Sienkiewicz (zbieżność nazwiska z twórcą Krzyżaków nieprzypadkowa). Tutaj znowu muszę się pochylić nad formatem, bo oryginalne wydanie, które udało mi się zdobyć za całkiem normalne pieniądze, jest nie dość, że większe od standardowego amerykańskiego zeszytu, to jeszcze szersze. Dzięki takiemu zabiegowi rysownik, choć lepiej nazwać tu go artystą, daje upust swojemu kunsztowi. Plansze Billa Sienkiewicza albo się kocha, albo nienawidzi. Osobiście bardzo je lubię, choć czasem zdarza mu się przesadzić z manieryzmem, przedawkowując z wykwintnością i swobodą wynalezionej przez siebie formy komiksowej. Tu jest pięknie i wykwintnie. Scenariusz dotyka relacji Wilsona Fiska i Vanessy, znowu więc fani Daredevila z Netflixa będą zadowoleni.
Daredevil Frank Miller Tom 3 – w pełnej krasie
Ciekawe jak Egmont poradzi sobie z formatami. Prawdopodobnie plansze trochę stracą, zwłaszcza te z ostatniej wymienionej przeze mnie historii. Czytelnicy, którzy kompletują polską edycję Daredevila, nie mają wyjścia. Muszą dokupić ostatni tom. Reszcie polecam poszukać wydań, o których wspomniałem, bo każdy z wymienionych zeszytów warto postawić na półce swojej komiksowej biblioteczki. Daredevil Frank Miller Tom 3 nie zamyka twórczości tego artysty związanego z Diabłem z Hell Kitchen, zostają Born Again i The Man Without Fear. Czy Egmont je wyda? Oby, ale i tak ich nie kupię.
Sylwester
Dobrze, że Egmont wydaje Daredevila, ale nie. Dziękuję.
Jeśli lubicie Diabła z Hell’s Kitchen równie mocno jak ja, zajrzyjcie tutaj.