Jednolita cena książki (i komiksu)

Projekt ustawy złożonej do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz związana z nim jednolita cena książki wywołały już wiele dyskusji, również w środowisku komiksowym, bo komiksu ustawa też miałaby przecież dotyczyć. Co faktycznie mogłoby to oznaczać dla komiksowego światka?

Źródło: daveblackonline.com

Jednolita cena książki a rynek komiksowy

Polska Izba Książki zaprojektowała ustawę, której celem byłoby ustabilizowanie cen nowych książek. Nowości miałyby obligatoryjnie zachowywać cenę okładkową przez pierwszy rok od wydania. Dla większości czytelników komiksów w Polsce taka sytuacja wydaje się stosunkowo abstrakcyjna, bowiem rzadko kiedy na komiksy wydajemy tyle, ile wynoszą ceny na nich wydrukowane. Ponadto ustawa ma się tyczyć nowości, a to na nowości często dostajemy najwyższe rabaty. Czy w sklepach internetowych, na targach, czy w małych księgarniach, rabat zawsze jest. Własne doświadczenie oraz Internet mówią mi o średnim zmniejszeniu ceny o 30%, a po wejściu ustawy w życie tę kwotę musielibyśmy już niestety zapłacić. Czyli de facto wydać na te same komiksy o 30% więcej.

W praktyce jednak gros konsumentów będzie chciało utrzymać swoje komiksowe wydatki na tym samym poziomie,więc będą musieli zrezygnować z części zakupów. Podobne przepisy wprowadzono w Izraelu, ale zarzucono je, kiedy tamtejsza sprzedaż książek w efekcie spadła o 15%, a nowości o ponad 30%. Komiksy nie są dobrem podstawowym, nie kupimy ich bezwarunkowo tak jak żywności, albo środków higieny osobistej. Oczywiście sytuacja może wyglądać podobnie jak z papierosami – mimo ogromnych podwyżek przed laty liczba palaczy nie spadała na łeb na szyję. Tyle że od komiksów ludzie nie uzależniają się tak jak od nikotyny, cokolwiek by o tym nie mówili.

Punkt widzenia a punkt siedzenia

jednolita cena książki

Czy jednolita cena książki to dobra koncepcja? Jasnym jest, że projekt wzbudza różne reakcje i pojawiają się różne głosy w tej sprawie. Księgarniom internetowym ustawa się nie podoba, bo będą musiały zrezygnować ze swoich czasem gigantycznych rabatów. U małych wydawców pomysł również budzi raczej obawy, w końcu sprawna sprzedaż nowości jest dla nich bardzo ważna. Z kolei właściciele niewielkich, lokalnych księgarń popierają projekt, bo jednolita cena książki to dla nich szansa na zmniejszenie dystansu pomiędzy nimi a resztą konkurencji. Kto będzie najbardziej pokrzywdzony, a kto najwięcej zyska? Czy państwo powinno ingerować w wolny rynek? Zamiast odpowiadać wprost, zobrazuję jedną kwestię. Grupa wydawnictw wyraziła swój sprzeciw wobec ustawy w liście do MKiDN. Wśród sygnatariuszy znalazła się Kultura Gniewu, Timof i cisi wspólnicy, Taurus Media, Kubusse oraz stosunkowo nowy na naszym rynku OMG! Wytwórnia Słowobrazu. Może warto pomyśleć właśnie o nich, w końcu raczej wyraźnie widzą perspektywę, jaką zarysuje przed nimi jednolita cena książki. Z księgarniami internetowymi nie ma co walczyć, ich rozwój jest naturalny, a hamowanie go jest błędem. Nie mniejszym jednak, niż niedocenianie kulturotwórczej i wspólnototwórczej roli specjalistycznych sklepów komiksowych. Ale rzucanie dodatkowych kłód pod nogi małym oficynom to już poważne przegięcie. Dzięki nim mamy okazję zapoznawać się z mniej lub bardziej niszowymi pozycjami, to oni zapewniają nam alternatywę dla superbohaterów, Kaczora Donalda, czy Gwiezdnych Wojen. Rynek nam się rozrósł, nastąpiła potężna dywersyfikacja od czasów TM-Semic, a teraz nagle mamy zacząć to cofać? A nawet jeżeli jednolita cena książki nie wpłynęłaby znacząco na różnorodność komiksowych tytułów, to czy chcemy płacić za nie więcej? W przypadku komiksów tak by to właśnie musiało wyglądać.

Konrad

Share This: