Kapitan Ameryka kontra Czerwona Czaszka

Stever Rogers, czyli Kapitan Ameryka, wypowiedział słowa, których nikt się nie spodziewał. Słowa, które rzuciły na niego nowe światło, takie, którego w ciągu blisko 80-letniej historii wydawniczej jeszcze nie było. Słowa te chociaż na chwilę wepchnęły go z powrotem na piedestał, sprawiły, że znów zaczął się liczyć w środowisku komiksowym. Słowa te sprawiły, że znany od lat 40. superbohater znów był na ustach wielbicieli historii obrazkowych. Znów był kimś ważnym. Te słowa to:

Hail Hydra!

Kapitan Ameryka

Przyznam się, że nie czytałem komiksu Kapitan Ameryka. Steve Rogers ze scenariuszem Nicka Spencera i jeśli mam być szczery, to jeszcze długo go nie przeczytam. Nie to, że nie jestem ciekawy. Postanowiłem czytać Marvela chronologicznie, współczesne historie omijam. Przyjdzie na nie czas. Może. Kiedyś. Nie mogłem jednak nie zareagować na nowe światło rzucone na Kapitana Amerykę. Mimo że z główną osią świata 616 jestem w 1949 roku, postanowiłem się cofnąć jeszcze raz do początku i prześledzić ponownie wszystkie pojedynki między Kapitanem Ameryką, a najbardziej nazistowskim ze wszystkich złoczyńców, czyli Czerwoną Czaszką. Jeżeli gdzieś szukać niuansów tego, że Steve to zdrajca i pracuje dla Hydry, to właśnie tam.

Kapitan Ameryka

Pierwsze pojawienie się Czerwonej Czaszki datuje się na marzec 1941 roku. Historia zatytułowana The Riddle of Red Skull trafiła do premierowego numeru Captain America Comics. Pierwszy komiks zawierający przygody Steva Rogersa w całości został wyprodukowany przez parę twórczą Jacka Kirby’ego i Joe Simonsa. Epicka okładka, na której kapitan daje w gębę samemu Hitlerowi, skrywała aż siedem historii, co było normalną praktyką w tamtych czasach. W ten sposób oszczędzano na kosztach dystrybucji. W piątej opowieści pojawia się złoczyńca, na którego czekamy. Dodać należy, że pierwszy numer Kapitana był strzałem w dziesiątkę, komiks sprzedawał się jak świeże bułeczki. Podbudowanie morale, to było to, na co amerykanie czekali najbardziej. Ciepło przyjęto Steva Rogersa, co zaowocowało licznymi klonami bohaterów odzianych w patriotyczne barwy.

Jak to się zaczęło?

W tajemniczych okolicznościach ginie Major Croy. Wojskowy przed śmiercią otrzymuje przesyłkę, w której znajduje się grożący liścik i kryształowa, czerwona czaszka. Już po chwili wkracza na scenę złoczyńca w brązowym uniformie i wielką swastyką na klacie. Broń tego okropnego nazisty to wzrok budzący tak wielkie przerażenie, że jego wrogowie padają martwi. Najbardziej złowieszczym elementem z wizerunku postaci jest oczywiście czerwony czerep, choć uznaje się, że nie była to Czerwona Czaszka, którego wszyscy znają i (nie) uwielbiają, a… George Maxon – dyrektor fabryki produkującej m.in. samoloty dla amerykańskiego wojska.

Zdrajca pracujący dla nazistów doskonale się maskuje, choć w jednym momencie o mało się nie zdradza. Przy testach najnowszego samolotu, gdy maszyna spada, zabijając całą testową załogę (żołnierzy armii amerykańskiej), Maxon ubolewa nad tym, że szkoda takiego dobrego samolotu. Reakcja Rogersa nie budzi żadnych wątpliwości, też pewnie chętnie bym przyłożył tak zadufanemu dyrektorowi fabryki.

Kapitan Ameryka

Rozwiązanie intrygi nieco rozczarowuje. Okazuje się, że Maxon zakłada maskę (choć historia została retconowana i prawdziwy Czerwona Czaszka stał gdzieś z tyłu), a wzrok śmierci był tylko przykrywką do zastrzyku z trucizny. W tym miejscu pojawia się ciekawy kadr, nad którym chciałbym się zatrzymać. Bojąc się pojmania, dyrektor fabryki wstrzykuje sobie śmiercionośną substancję, pozorując (jak się okazuje dwa numery później) swój zgon, po czym przerażony Bucky pyta się Kapitana, czemu go nie powstrzymał. Ten wymijająco odmawia odpowiedzi. No, Kapitanie. Czyżbyś wiedział coś więcej, czy czegoś nam nie mówisz? Może kryłeś Maxona, a może chciałeś, aby zginął? Zresztą, oceńcie sami.

Maxon, tak jak pisałem wyżej, wraca w Captain America Comics #3, a Johann Schmidt pojawia się w siódmym numerze, jeżeli chcielibyście przeczytać o tych pojedynkach, dajcie znać w komentarzach. Tymczasem to wszystko, bo Kapitan Ameryka zwycięża i okazuje się krystalicznie czysty i honorowy. Mimo wszystko: Hail Hydra!

Sylwester

Dziękuję wydawnictwu Marvel za Kapitana Amerykę.

Naszą recenzję komiksu Steve Rogers. Kapitan Ameryka. Tom 1 możecie przeczytać TU.

Share This: