Marvel Origins. Fantastyczna Czwórka 5. Tom 13
W 1963 wagonik z superbohaterami rozpędzał się coraz bardziej. Marvel Origins. Fantastyczna Czwórka 5 to kolejne przygody pierwszej komiksowej rodziny z oryginalnych zeszytów serii od #19 do #23. Produkcja każdego numeru zakładała zamkniętą przygodę, co oznacza pięć historii z pięcioma kolejnymi i/lub powracającymi przeciwnikami.
Co w artykule?
Tym razem pora wklepać…
Do galerii superłotrów dołączają Rama-Tut – faraon podróżujący w czasie, Molecule Man – którego być może kojarzycie z Tajnych Wojen oraz Hate Monger – którego celem jest skłócić Fantastyczną Czwórkę, a później cały świat. Łotrzy powracający na łamy serii to znany z pierwszego zeszytu The Mole Man oraz kursujący w tę i z powrotem Doktor Doom.
I tym razem nie zabrakło postaci wspomagających. Ponownie pojawił się The Watcher, który niby nie chce ingerować, ale wiecie, jak to zazwyczaj się kończy. Tu podpowie, tam wskaże palcem, wyprowadzi perspektywę i jakoś się toczy. W zeszycie z Hate Mongerem wpada Sierżant Fury, ale nie jest to jego komiksowy debiut, bo wcześniej pojawił się już w serii Sgt. Fury and his Howlin Commandos, której niestety w kolekcji Marvel Origins nie zobaczymy (a szkoda). Być może to wiecie, ale nie szukajcie w tym komiksie postaci, która wygląda jak Samuel L. Jackson, bo w świecie 616 nie dość, że Nick jest biały, to jeszcze nie jest jednooki (przynajmniej na początku). Aha, no i jeszcze tu i tam plącze się gang z Yancy Streets dogryzający Stworowi, ale występujący też w roli jego wybawiciela. Ot skomplikowana relacja w stylu „nikt nie będzie prał mojego wroga”.
W grupie siła
Dwukrotnie w Marvel Origins. Fantastyczna Czwórka 5 został poruszony wątek jedności grupy. Jako pierwszy namieszał Hate Monger, który rzeczywiście miał rację. Jeśli nie możesz pokonać drużyny, to odseparuj ich członków i pokonaj w pojedynkę. Zresztą podobny zabieg może zostać użyty do odniesienia zwycięstwa nacją, czy unią państw, co sugeruje zatajona tożsamość odzianego w purpurę zła. Litera H umieszczona na kapturze jest małą podpowiedzią.
Drugim superłotrem, który podzielił drużynę jest sam Doktor Doom, który zasugerował i podsycał nastrój wyboru nowego lidera grupy. Nadto z więzienia wykupił kilku łotrzyków, którzy po zażyciu serum zyskali umiejętności, dzięki którym mogli się mierzyć z poszczególnymi członkami F4. Co prawda w takim przypadku wystarczy zmienić przeciwników, ale do tego potrzeba koordynacji i wspólnego działania.
Doktor Doom i jego zniknięcia
Stan Lee często na koniec historii pozostawiał los Doktora Dooma w zawieszeniu, tak aby czytelnik zastanawiał się, czy jeszcze wróci, czy już nie. Co prawda w piątym i szesnastym zeszycie blaszak zwyczajnie ucieka, ale w szóstym odlatuje z rojem meteroidów przyczepiony do jednego z nich. W dziesiątym zostaje pomniejszony, (co otwiera furtkę do najmniejszej przygody Fantastycznej Czwórki), a w numerze siedemnastym wyskakuje z lecącego pojazdu i znika z pola widzenia w pierzastych chmurach.
Drużyna z amerykańską popkulturą w tle
F4 #22 został naszpikowany referencjami, zaczynając od pozy Invisible Girl inspirowanej rysunkiem z Playboya. Dalej wspominane są osoby z amerykańskiej popkultury takie jak Ed Sullivan czy Pinky Lee, które musiałem sobie wyguglować, aby ich nazwiska coś mi powiedziały. Powyższe nie tyczy się oczywiście Alfreda Hitchkoka. Z ciekawostek z tego numeru należy dodać, że Stwór po raz pierwszy wykrzykuje „It’s clobberin’ time” przetłumaczone na ociupinę nijakie „czas na lanie”.
Pokaż mi swoich wrogów, a powiem Ci ile jesteś wart. To stwierdzenie zdaje się nieść sporo prawdy, bo przygody F4 z tego tomu, dzięki łotrom wyszły ekscytująco. Każdy ze złoli to osobna, barwna postać, która ma potencjał, aby jeszcze trochę namieszać. Tyczy się to też podróżującego w czasie faraona. I teraz uwaga, bo ta postać powróci i to w bardzo znaczącym dla uniwersum stylu. Jeśli nie chcecie znać jego prawdziwej tożsamości, która na razie w komiksie nie została wyjawiona, to nie czytajcie tekstu Giuseppe Guidiego, w którym bez skrupułów ją wyjawia.
Aha, mimo paskudnego spoilera, nadal lubię te strony, przybliżające historię Marvela, choć momentami wybiegają już kilka lat w przód. Lubię analizę detali, które łatwo można przegapić. Taką ciekawostką jest zmiana inkera w F4 #21. Dicka Ayersa zastępuje George Roussos. Dobrze wpatrując się w kadry, da się wyczuć zmianę, ale fakt że są to drobne niuanse.
Prezentację tomu Marvel Origins. Fantastyczna Czwórka 5 znajdziecie w poniższym filmiku (więcej o kolekcji na stronie wydawnictwa Hachette):