Rany wylotowe
Po przeczytaniu świetnych Tuneli (więcej tu – klik) rozejrzałem się, co by jeszcze przeczytać od Rutu Modan. Zabłyszczały dwa klejnoty, oba na tamten czas wyprzedane. Na szczęście na Rany wylotowe Kultura Gniewu nie kazała długo czekać. Zaduszki mam nadzieję, też się niedługo pojawią.
Hit od Rutu Modan
Rany wylotowe zostały nagrodzone w 2008 roku Eisnerem (takim komiksowym Oskarem) i nie ma co się dziwić. Jest to doskonały komiks. Rutu Modan to świetna obserwatorka, zaprasza czytelników na swoje podwórko i pokazuje współczesny Izrael. Na kartkach jej komiksu zobaczymy prozę życia, wzrok pada na zwyczajne sceny, jak ziewnięcie, czy ułamanie z nudów gałązki. Z tym że dzieło Rutu Modan to coś więcej niż komiks obyczajowy.
W poszukiwaniu zaginionego
Rany wylotowe zaczynają się emocjonującym poszukiwaniem. Kobi Franko, mieszkaniec Telawiwu pracujący jako taksówkarz zostaje powiadomiony przez nieznajomą, wysoką dziewczynę (zwaną żyrafą), że jego ojciec najprawdopodobniej zginął w samobójczym zamachu bombowym. Trzpieniem opowieści staje się poszukiwanie, samo w sobie przygodowe i emocjonujące, ale jednak niedefiniujące i nieprzejmujące głównej roli w narracji.
Cierpiące społeczeństwo
Już od pierwszej strony komiksu z kadrów bije marazm, w którym tkwi główny bohater. Początkowo można próbować tłumaczyć ten stan zmęczeniem po nocnej zmianie. Nikt by nie miał ochoty brać kolejnego pasażera, gdy powieki są ciężkie, a łóżko przyciąga niczym magnes. Podczas dalszej lektury beznadziejność zaczyna sączyć się coraz bardziej. Przyznajcie sami, jeśli Wasz ojciec zniknąłby jakoś miesiąc temu, wydałoby się Wam to co najmniej dziwne i jak najszybciej chcielibyście dowiedzieć się, co się z nim stało.
Kobi myśli inaczej, odrzuca propozycję poszukiwań, mając w pamięci zranienia otrzymane od szorstkiego ojca. Z tym że zaczyna w nim kiełkować lekka ciekawość, popychająca do sprawdzenia dość mglistych tropów. Między nim, a Numi (tą wysoką dziewczyną) nawiązuje się cienka nić porozumienia momentami zrywana w wybuchach niekontrolowanych emocji, momentami przeradzająca się w relację i bliskość.
Oczywiście Rany wylotowe to nie studium psychologiczne jednej osoby. Ciągłe zagrożenie i wszechobecna śmierć ma wpływ na całe społeczeństwo. W wielu scenach znieczulica aż krzyczy, mimo że te sceny stonowane są spokojem. Ludzie w prosektorium obłożeni są pracą, w końcu jednak trzeba jeść i w okrutne realia wpleść zwyczajność. Nie szokuje więc, że ktoś, odkładając na stół czyjąś wątrobę myśli o tym, że zjadłby dzisiaj chińskie danie. Nawet nie dziwi nastawienie mężczyzny, który identyfikuje bliskiego po kształcie ucha, oszczędzając sobie w ten sposób nieprzyjemności patrzenia na twarz zmarłego, która mogła być zmasakrowana. Trzeba dodać, że uszy rysowane przez Rutu Modan są bardzo podobne do siebie, przez co autorka daje jasny sygnał, że w ten sposób nie dą się nikogo zidentyfikować.
Co Ty wiesz o swoim ojcu?
Rany wylotowe mówią też o tym, jak ważna jest relacja ojcowska i wśród dość nieprawdopodobnych wątków (bo jednak realia w Polsce różnią się mocno), autorka karze się zastanowić, co czytelnik wiem o swoim tacie. To, dlatego iż okazuje się, że Kobi wie o swoim ojcu niewiele, choć powodów do takiego stanu rzeczy jest wiele i wina nie leży po jednej stronie. Śledztwo odkrywa tajemnice starszego pana, część rewelacji przekazuje Numi, ale enigma ma drugie, a nawet trzecie dno, które w końcu udaje się przebić. Z tym że i tak część sekretów pozostaje niewyjawiona.
Końcówka otwierająca głowę
Piękne, otwarte i alegoryczne. Doskonałe zakończenie. Czy właściwie jego brak. Bo jak inaczej nazwać silny, kończący akcent zostawiający czytelnika z chmurą myśli, krążącą wokół głowy jak wściekły rój szerszeni. Z czym zostawiła mnie Rutu Modan? Z przekonaniem, że każdy zasługuje na normalne życie, stworzenie z kimś relacji nienapędzanej tylko pożądaniem, bądź strachem, że zostanie się samemu. Mimo że aby to osiągnąć, trzeba czasem postępować przeciwnie do tego, na co się ma akurat ochotę, a jedynym rozwiązaniem w danym momencie jest skoczenie w czyjeś ramiona, tylko dlatego, że nie ma innego rozwiązania.
Scenarzysta: Rutu Modan
Ilustrator: Rutu Modan
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 165×235 mm
Liczba stron: 176
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Druk: kolor