WKKM 72 – Doktor Strange: Bezimienna Kraina Poza Czasem
W najnowszym numerze Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, do Bezimiennej Krainy Poza Czasem zabierają nas klasyczni twórcy wydawnictwa: Steve Ditko i Stan Lee. Typowa historia z lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia do dziś cieszy się ogromnym zainteresowaniem fanów. Co sprawia, że mimo upływu lat komiks jest odbierany jako fenomenalny? Przeszukując sieć w poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie, znaleźć można pochwały niepowtarzalnych ilustracji Steve’a Ditko, dostarczających wrażeń wręcz poza zmysłowych czy cudowną fabułę Stana Lee, wykraczającą poza czas i przestrzeń. Można także znaleźć opinię, że Bezimienna Kraina… to manna z nieba.
Mimo wymienionych wyżej wad, wskazanych ze względu na gusta i guściki, o których się nie dyskutuje, 77. tom WKKM można ocenić jako dobry. Doskonale poprowadzona narracja z powodzeniem mogłaby wyprzeć sporą część przydługich wywodów bohaterów, które, w przeciwieństwie do wspaniale rozpisanych kadrów, nie wprowadzają wiele treści. Choć znajduję oprawę graficzną Ditki zbyt landrynkową, kreska cudownie oddaje chwiejny klimat metafizycznych podróży.
Wbrew zapowiedziom, Bezimienna Kraina Poza Czasem nie strąciła mnie z fotela i nie zmieniła mojego postrzegania komiksu. Udało się jej jednak zmusić mnie do przemyślenia wielu postaci i uniwersum w ogóle, a także do kolejnego już rozpatrzenia problemu równowagi (wszech)światów. Czy o coś więcej chodzi w sztuce?