Od dawna polowałem na dobrą historię z Wolverinem w roli głównej, wielką ochotę na opowieść o wulgarnym Rosomaku zrobił mi Essential jaki niedawno dla Was recenzowałem. Postanowiłem więc kupić pięknie wydane przez Mucha Comics dwa tomy Wolverine. Wróg publiczny autorstwa Marka Millara. Zakup uważam za udany zaraz przekonacie się dlaczego.
Pierwsze co zwróciło moją uwagę w tym komiksie to po prostu genialna okładka pierwszego tomu. Kwintesencja brutalności i cały charakter Logana na jednej ilustracji. Wyszczerzone kły, grymas wściekłości, napięte muskuły, krew na szponach, czego chcieć więcej. Już sama okładka pięknie zapowiadała to co można znaleźć w środku albumu.
„Wolverine. Wróg publiczny” zaczyna się od wydawałoby się fatalnej pomyłki, w której porywacze zamiast zgarnąć dzieciaka pewnego japońskiego bogacza, porywają syna jego szofera. Jak się okazuje szofer – Ichiro, ma nietypowego przyjaciela, mutanta Rosomaka. Kiedy policja i wszelkie służby nic nie mogą zrobić w sprawie porwania, bo przecież chodzi tylko o dziecko nic nie znaczącego kierowcy, Ichiro postanawia wezwać na pomoc starego przyjaciela. Kiedy Wolverine przybywa na miejsce żeby pomoc, okazuje się, że całe porwanie było wymierzone właśnie w niego. Umówione spotkanie na wymianę okazało się zasadzką, zasadzką, która zadziała. Logan padł w walce z potężnym mutantem działającym w służbie Dłoni – Gorgonem. Po tym jak padł Dłoń na spółkę z Hydrą wyprała mu mózg i zaczęła używać jako swojego narzędzia do mordowania.
Choć zawsze lubiłem Logana, to nigdy nie wydawał mi się aż tak potężny, ot silny mutant z niezniszczalnym szkieletem, wzmocnionymi zmysłami i ultra szybką regeneracją. W otwartej walce nie powinien stanowić wielkiej przeszkody dla Xaviera, Phoenix czy Magneto, jednak Dłoń jeszcze bardziej ulepszyła swoją broń, która wkrótce stała się wrogiem publicznym numer jeden. Shield postawiło na nogi wszystkie swoje zasoby i wszystkich superbohaterów, bo to głównie oni byli celem Wolverina. Jak to wszystko się skończy? W jedyny możliwy sposób krwawą jatką.
Wolverine. Wróg publiczny to kolejny komiks, który zachwyci fanów dużej ilości bohaterów, przez dwa tomy przewijają się choćby na chwile prawie wszystkie znane postacie Marvela. Od samego początku mamy ciekawą i ważna rolę Elektry, pojawia się Fantastyczna Czwórka, cała zgraja X-men, Spider-man, Daredevil, Kapitan Ameryka i oczywiście Nick Fury. Jeśli lubicie komiksy nie szczędzące sobie w ostrych naparzankach to pozycja dla Was.
Autorem ilustracji jest John Jr. Romita, którego rysunki widzieliśmy w pierwszym tomie Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela The Amazing Spider-Man – Powrót do domu. Od razu można zauważyć, że styl rysunków w obu komiksach nie różni się zbytnio więc jeśli komuś podobał się w WKKM #1 spodoba się również i tu. Jak dla mnie rysunki są mocno przyzwoite choć niekiedy brakuje mi w nich ostrości wyrazu.
Drugi tom został wzbogacony o dodatkową historię „Więzień numer zero”z Wolverinem w roli drugoplanowej, główną rolę gra tutaj major Bauman – komendant obozu zagłady w Sobiborze. O tej historii za dużo nie chce powiedzieć bo warto żeby każdy z Was odebrał ją po swojemu. Aby zachęcić Was do sięgnięcia po nią powiem tylko, że Mark Millar napisał ją konsultując się z Willem Eisnerem 😉