Batpig. Zobaczyła świnka niebo. Tom 1

Batpig. Zobaczyła świnka niebo. Tom 1

Czasem, gdy mam głowę wypraną w pracy przez fakapy i dedlajny mam ochotę na prostą rozrywkę i szczyptę rynszt…. (wróć…) kibelkowego humoru. Wtedy wjeżdża taki komiks jak Batpig. Zobaczyła świnka niebo i ratuje sytuację. Od czego się ma superbohaterów, prawda?

Coś mi to przypomina

Czarna maska, zakończona nietoperzymi uszyma, peleryna, majtki na spodniach. No, coś mi to przypomina. Bohater zyskał swoje moce poprzez ugryzienie radioaktywnego nietoperza. To też brzmi znajomo. Batpig. Zobaczyła świnka niebo nie jest odkrywczym komiksem, ale nie o ponowne wynalezienie koła tu przecież chodzi. Ma być zabawnie… i jest! Aha, z lekka pomijam fakt, że w przebraniu biega już Spider-Ham, ale to i tak nic nie zmienia.

Miastu potrzebny superbohater

Batpig. Zobaczyła świnka niebo zawiera dwie opowieści z prosiaczym superbohaterem. W pierwszej części poznajemy genezę postaci wymieszaną skrzętnie z pojedynkiem z Dinomanem. Uwielbiam jak komiksy z jedynką na grzbiecie, zamiast powoli się rozkręcać, dają od razu w zęby czytelnikowi czystą akcją, a wszystko powolutku jest wyjaśniane w retrospekcjach.

Batpig. Zobaczyła świnka niebo. Tom 1

Rob Harrel dochodzi do sedna konfliktu i jest to coś, co zwyczajnie chwyta za serce. Nie można oszukiwać swoich przyjaciół, nawet jeśli w grę wchodzi tajemna tożsamość. Ktoś ze zranionymi uczuciami może posunąć się do czegoś głupiego, nawet do wymieszania coli z czipsami o smaku serowym albo zszycia w nocy kumplowi nogawek od pidżamy.

W drugiej części Grzesiek (bo tak ma na imię świnka, która lata nad miastem) musi wypełnić niezwykle skomplikowaną misję opiekuńczą nad swoim młodszym, niesfornym kuzynem. Przy okazji w mieście pojawia się maniakalna Rzeźniczka, która przypomina kobietę, która prowadziła mięsny. Przypadek? Nie sądzę, ale aby połączyć kropki ze sobą, trzeba błysnąć intelektem. Na dodatek autor zabawia się definicjami superbohaterów i Batpig odkrywa swoją największą słabość, zapach boczku.

Stworzyć komiks na luzie

Batpig. Zobaczyła świnka niebo to taki komiks tworzony bez żadnego ciśnienia. Dzięki temu opowieść jest leciutka niczym piórko i możliwe, aby główny bohater miał na imię jak zwyczajny chłopiec, a nie tam, od razu jakiś Clark albo Peter. Tu nie potrzeba rozbudowanych przenośni, wystarczy w sceny pojedynków z wielkimi dinozaurami wpleść wątek zaufania. Rob Harrell tak popuszcza wodze, że bohaterowie zyskują świadomość, iż są postaciami z komiksu, co często komentują.

Batpig. Zobaczyła świnka niebo. Tom 1

Brawa dla tłumacza

Świetną robotę wykonała tu Anna Lewicka, odpowiedzialna za przekład. Gdyby ktoś zakrył nazwisko autora i stwierdził, że ten komiks powstał po polsku, to bym w to uwierzył. W pastiszowej gadaninie teksty eksplodujące żartami są kluczowe, a nawiązania do polskiej kultury i popkultury idealnie zgrywają się z treścią komiksu. Już w samym tytule czuć kunszt i odwagę tłumaczki, a w środku jest tego wiele więcej.

Batpig. Zobaczyła świnka niebo. Tom 1

Batpig kontra Dogman

Książeczkę z przygodami Batpiga spokojnie można postawić przy Dogmanie (o nim więcej tu – klik). Będą do siebie pasowały gabarytowo, kreska Roba Harrela nie różni się zbyt wiele od Dava Pilkeya. Scenariuszowo wolę trochę bardziej psiego glinę, ale być może latającej śwince uda się jeszcze bardziej mnie zauroczyć. Na razie odetchnąłem, trochę się pośmiałem i polubiłem bohatera. To nie koniec jego przygód, a że dedlajnów przede mną jeszcze sporo, tak więc drugi tom przyda się na pewno.

Sylwester

Dziękuję wydawnictwu Jaguar za udostępnienie egzemplarza do recenzji

Share This: