Superpunk – Punk nie umarł, ma walkmana

Superpunk to komiks napakowany młodzieńczą energią i punkowym gniewem. Dorastanie to czas buntu, więc najwięcej frajdy będą tu mieli nastolatkowie — choć mogę się mylić. Może dziś słuchanie punk rocka to już domena boomersów. Zresztą podobnie jak wiedza o tym, czym w ogóle był walkman i co to znaczyło przewijać kasetę ołówkiem.

Superpunk

Superbohaterka z czapką zamiast maski

Główną bohaterką — i to superbohaterką — jest Fioleta, przedstawiona na kapitalnych, otwierających rozkładówkach, które aż brzęczą w uszach od energii. Ma trzynaście lat, śmiga na desce i dysponuje supermocami, które odziedziczyła po dziadku — razem z magicznym walkmanem. Jej przeciwnikami są cienie widoczne tylko dla nielicznych, trochę jak potwory z „Gnata”. W misji wspiera ją przyjaciel: podcaster i sidekick w jednym. Do ekipy dołącza też dawna koleżanka z sąsiedztwa, a wkrótce cała szkoła stanie w obliczu zagrożenia spod znaku „ładu i dyscypliny”. No cóż… chyba nie w komiksie napędzanym punkową energią!

Superpunk

Graficznie to bardzo przyjemna, kolorowa książeczka niewielkiego formatu (choć spokojnie poradziłaby sobie także w amerykańskim). Styl lekko trąci mangą i anime — najbardziej kojarzył mi się z Gigi, bohaterem komiksu i serialu, który kiedyś leciał na Polonii 1. Zresztą jedna z postaci też nosi to imię, choć przezywana jest „wampirzycą”. Ale że to opowieść punkowa, pędząca na deskorolce, nie mogło zabraknąć żywych kolorów — a te na papierze offsetowym wyglądają świetnie. Edycyjnie wszystko stoi na wysokim poziomie. Łatwo można było ten komiks zepsuć — papier kredowy na pewno nie zrobiłby takiego wrażenia.

Walkman, Spotify i Cool Kids of Death

Nigdy nie byłem wielkim fanem punk rocka (a już ska otwarcie gardziłem). Wolałem mocniejsze brzmienia, ale gatunek znam, podobnie jak najbardziej znane zespoły. Podczas lektury pojawiają się konkretne piosenki, odtwarzane przez Fioletę na walkmanie — ale Wy możecie je po prostu włączyć na Spotify. Pełna nowoczesność: z tyłu komiksu znajdziecie kod QR, który szybko przeniesie Was do playlisty. Oczywiście ja odkryłem to dopiero po fakcie — bo wiadomo, boomerzy nie zaglądają najpierw na koniec książki.

Superpunk

Przyznam, że z całej playlisty kojarzyłem tylko kawałek Ramones — i to głównie dzięki coverowi Metalliki. Mimo to słuchało się świetnie, nawet jeśli większość utworów jest nieco bardziej brutalna niż sam komiks. Aha, w ramach bonusu możecie też puścić sobie coś od Cool Kids of Death, którego wokalistą jest Krzysztof Ostrowski — czyli redaktor tego komiksu. Może przypadek, a może nie… ale brzmieniowo wszystko tu zaskakująco dobrze się klei.

Przyjaźń, duchy i bunt bez spandeksu

Za bardzo nie czuć tu klasycznego superbohaterskiego vibe’u. Owszem, Superpunk musi wszystkich uratować i sprzeciwić się demonicznej dyscyplinie, która przejawia się w mundurkach i hasłach o porządku. Coś o tym wiem — jestem na tyle stary, że pamiętam jeszcze obowiązek noszenia mundurka w szkole. Skala wydarzeń jest raczej mała, moce niby są, ale dość osobliwe. Całość bliżej ma do opowieści z zaczarowanymi przedmiotami, duchami i potworami próbującymi przeniknąć do świata realnego niż do klasycznego spandeksowego superhero. Tym bardziej że Fioleta zamiast maski naciąga na twarz czapkę.

Superpunk

Jak najbardziej centralnym motywem pozostają wartości takie jak przyjaźń — choć tutaj samo zjednoczenie się nie wystarcza, by rozwiązać wszystkie problemy. Przeszkodą jest nadszarpnięte zaufanie i brak przebaczenia, co przesuwa ten wątek w poważniejszą stronę, pozbawioną infantylności. To nadal komiks kierowany głównie do młodzieży, ale boomerzy tacy jak ja też znajdą tu coś dla siebie. Jeśli jednak liczycie na superbohaterską dekonstrukcję — to nie ten adres.

Scenarzysta: Mirtes Santana

Ilustrator: Guilherme Petreca

Tłumacz: Jakub Jankowski

Wydawca: Nagle Comics

Format: 170×260 mm

Liczba stron: 160

Oprawa: Miękka

Druk: kolor

Papier: offsetowy

Share This: