WKKM 85 – Daredevil. Naznaczony Śmiercią

Daredevil, Czerwony Diabeł z Hell’s Kitchen, to jedna z moich ulubionych marvelowskich postaci. Nieliczny z superbohaterów dotkniętych niepełnosprawnością, pozbawiony wzroku, nieustraszenie staje w obronie słabszych i zagrożonych. Nowi czytelnicy nierzadko pytają jak to możliwe, że facet, który nie widzi, potrafi z taką łatwością nie tylko poruszać się w przestrzeni publicznej, ale także (a może przede wszystkim) walczyć ze złem. Album Daredevil. Naznaczony Śmiercią próbuje znaleźć odpowiedź właśnie na to pytanie.

Osiemdziesiąty piąty album Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela Daredevil. Naznaczony Śmiercią autorstwa Rogera McKenzie, Franka Millera i Klausa Jansona opowiada o pojedynku diabła z Hell’s Kitchen z jednym z jego najpopularniejszych przeciwników – Bullseye’em. To dość tradycyjna i przewidywalna opowieść, jednakże nie można jej odmówić pewnych smaczków.

We wstępie Marco Lupoi czytamy, że Frank Miller zrewolucjonizował postać Człowieka, który nie zna strachu. Że dzięki niemu seria stała się mroczna. Ciężko doszukać się 'mroczności’ na przesyconych kolorami planszach z doktorem Octopusem w roli głównej. Czytelnik szukający mroku i głębi mocno się rozczaruje. Nie oznacza to jednak, że nie warto.

AnPymGoldDaredevil 161-005 (2)Miller w duecie z McKenzim w pewnym stopniu odpowiedzieli na pytanie jak Daredevil 'widzi’ czy może raczej odczuwa świat. Artyści wspólnie wypracowali metodę na pokazanie bodźców, którymi kieruje się Murdock i wyszło im to wcale nieźle. Nowatorskie (jak na oryginalną datę wydania) ilustracje połączone z dobrze napisanymi monologami bohatera dają wiarygodne uzasadnienie zdolności Czerwonego Diabła. Dynamiczne sceny walki okraszone onomatopejami pogłębiają to wrażenie i sprawiają, że łatwiej można się z Murdockiem identyfikować czy chociaż starać się go zrozumieć. Współpraca rysownika i scenarzysty w tej kwestii to zdecydowanie najmocniejsza strona albumu.

Gdyby pominąć tę kwestię, Naznaczony Śmiercią nie zachwyciłby. Choć Miller doskonale oddał szczegóły niewidoczne dla oka, po macoszemu potraktował inne aspekty. Wszystkie kobiety występujące w komiksie wyglądają tak samo i tylko z kontekstu (lub z nazwania po imieniu) można wywnioskować, którą bohaterkę na danej planszy widzimy. Co gorsza, gdyby Czarna Wdowa nie była ruda, wyglądałaby dokładnie tak samo jak reszta pań. W albumie brakuje też przestrzeni, ale winą za to obarczyłabym dominującą wówczas konwencję na ciasne plansze. Uwielbiana przede mnie moda na całostronicowe i spektakularne plansze-kadry przyszła później.

Fabularnie Naznaczony Śmiercią nie jest zły, ale brakuje mu tego, co wyróżniłoby go wśród innych. Lektura nie wzbudza skrajnych uczuć, niekontrolowanych westchnień zachwytu czy pełnych przerażenia okrzyków. Można odnieść wrażenie, że w historii brakuje życiodajnej iskry.

Mimo przeciętnej fabuły, Naznaczony Śmiercią to album, który warto przeczytać albo przynajmniej pooglądać. Po tej lekturze łatwiej będzie nam zrozumieć Diabła z Hell’s Kitchen i niepełnosprawność, z którą się boryka. Na poszukiwanie fenomenalnej akcji trzeba niestety udać się gdzieś indziej.

AnPymGoldDaredevil 161-007 (2)

Share This: