WKKM. Tom 48 – The Amazing Spider-Man. Wyznania
Po dwóch latach od startu Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela doczekaliśmy się kontynuacji przygód z pierwszego tomu serii. Najnowszy album o perypetiach najbardziej dowcipnego pajęczaka różni się od poprzedniego w bardzo wielu kwestiach. Ale czy to źle?
Jak pamiętamy, Powrót do domu zakończył się sceną, kiedy to Ciocia May odkryła, że Peter Parker jest Człowiekiem Pająkiem (więcej tu – KLIK). The Amazing Spider-Man. Wyznania są bezpośrednią kontynuacją tych wydarzeń. Jak możemy się domyślić, informacja ta była dla staruszki ogromnym wstrząsem. Raz, że jej siostrzeniec niemal każdej nocy ryzykuje własnym życiem, dwa – że przez tyle lat ją okłamywał.
Teraz oboje z nich muszą znaleźć nowe siły, by porozmawiać ze sobą, pogodzić się z tą sytuacją i znaleźć sposób na dalsze życie. Peter nie może przecież nagle porzucić swojego heroicznego zajęcia, May zaś nigdy nie spojrzy już na tego bohatera w ten sam sposób, a i nie zaakceptuje głupot wypisywanych na temat jej siostrzeńca przez Daily Bugle, z czego wyniknie kilka naprawdę zabawnych scen. Gdybym miał jak najkrócej opisać ten komiks, stwierdziłbym że jest on pełnym emocji dialogiem pomiędzy dwójką bardzo bliskich sobie ludzi, którzy przez lata żyli w kłamstwie, a teraz stawiają czoła prawdzie. Czasami padają mocne słowa lub płyną łzy. Wierni fani Spider-Mana powinni być zachwyceni.
Na samym zderzeniu Ciotki May z rzeczywistością ciężko byłoby pociągnąć tak opasły tom (9 zeszytów). Scenarzysta nie daje ani nam, ani Peterowi zapomnieć o Mary Jane, która po raz kolejny pojawia się w życiu głównego bohatera. Jak zawsze, na ich życiowej drodze staje milion przeszkód. Czy znajdą siłę, by ponownie być razem? Ten temat wydaje się być niewyczerpany. Na marginesie dodam, że na szczególną uwagę zasługuje zeszyt bez dialogów, który powstał po 9/11. Wydaje się niewiarygodne jak wiele informacji i emocji przekazali w tych kadrach autorzy, czyli duet Straczyński / Romita Jr.
Pewien bloger byłby zadowolony, czyli są suchary : )
Nie myślcie sobie czasem, że album „The Amazing Spider-Man. Wyznania” jest w stu procentach utrzymany w poważnym tonie. Kim byłby Spider-Man, gdyby nie rzucał na prawo i lewo swoich ciętych komentarzy? Dalej uważam, że na tym polu to Deadpool może go co najwyżej cmoknąć w… eee, pająki chyba mają odwłoki, nie? To w odwłok. O sile tego komiksu stanowią m.in. rewelacyjne dialogi i cała masa nawiązań do klasycznych komiksów bądź popkultury jako takiej. Octopus ma sprzęt z lat 60? To przypomnijcie sobie kiedy debiutował. Czytając ten album mamy okazję i do wzruszeń, i do wielu uśmiechów. Co najważniejsze, proporcje są bardzo dobrze zachowane.
A co ze złoczyńcami
W „The Amazing Spider-Man. Wyznania” pojawia się trzech superzłoczyńców. Najpierw Spider-Manowi przychodzi się zmierzyć z Shadem, pomniejszym zbirem, który jednak zamieszany jest w porwania dzieci. Peter zainteresował się tą sprawą głównie ze względu na swoją uczennicę. W ogóle wątek szkolny jest tu bardzo zgrabnie przedstawiony. Miło, że scenarzysta nie zapomniał o życiu zawodowym bohatera, bo lubię takie smaczki. Inną sprawą jest, że sama walka z przeciwnikiem wydała mi się jakaś krótka. Dobrze chociaż, że dochodzenie było ciekawe, a Parker-tajniak w psychiatryku wyglądał fenomenalnie.
Następnie na scenie pojawia się jeden z najbardziej rozpoznawalnych antagonistów Spider-Mana – Dr Octopus. Żeby było dziwniej, Octopusów jest dwóch. Nowy oszukał starego, stary chce się zemścić, Spider-Man nie może pozwolić na samowolkę, więc sam się do tego zabiera. Stary klepie nowego, Pająk klepie obu – jest dziwnie. Ogółem cały ten wątek najmniej mi przypadł do gustu i odnoszę wrażenie, że służył głównie jako tło dla relacji Peter – MJ, a dzięki dobremu akcentowaniu poszczególnych kwestii – nie przeszkadzał w odbiorze całości.
W sieci szaleństwa
Część historii zawartych w albumie The Amazing Spider-Man. Wyznania była już u nas wydana w ramach serii DK – tam jednak brakowało kilku zeszytów. Oceniając poszczególne tomy staram się określić jak dużo frajdy miałem z ich czytania oraz jakie znaczenie miały dla uniwersum Marvela. W tym przypadku nie dość, że doskonale się bawiłem, to jeszcze jest to jeden z punktów przełomowych w życiu Petera Parkera, a co za tym idzie pozycja obowiązkowa dla każdego fana pajęczaka. Jeśli wśród czytelników jest ktoś, kto kupił kiedyś tylko 1 tom WKKM, bo był tani, to niech zajrzy i do tego. Warto wydać te 40 zł, żeby zobaczyć co było dalej.
Mariusz Basaj