Severed. Pożeracz marzeń
Bardzo długo czekałem na komiks, który zrobiłby na mnie tak duże wrażenie, a możecie mi wierzyć nie łatwo było zaspokoić mój głód dobrej komiksowej historii grozy! Do Severed. Pożeracz marzeń podchodziłem optymistycznie nastawiony, po przeczytaniu opisu na stronie wydawcy i notek polecających w różnych sklepach internetowych miałem nadzieję, na dobrą historię w klimacie Lovecrafta, wszak akcja komiksu dzieje się w latach 20, XX wieku.
Lubię kiedy dostaje więcej niż oczekiwałem, w tym przypadku zaserwowano mi coś co przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Severed to historia napisana w formie wspomnienia pewnego podstarzałego jegomościa, który przypomina sobie wydarzenia, w których stracił rękę. Opowiada on czytelnikom przerażającą prawdę, której nie znają nawet jego najbliżsi. Wspomina on czasy młodości, kiedy to nie zważając na nic pognał za dziecięcym marzeniem odnalezienia ojca i rozpoczęcia kariery ulicznego skrzypka. Za marzeniem nieograniczonej niczym wolności, hulaszczego żywota i wielu przygód jakie mogły go spotkać w drodze. Nie spodziewał się wtedy, że pragnienia, za którymi ślepo gonił, będą wodą na młyn w horrorze, jaki wkrótce się rozegra.
Później, czytając całą opowieść mamy świadomość, że to przerażające zagrożenie czyha zaraz pod powierzchnią, możemy je obserwować i przyglądać się jak przygotowuje się do swojego ataku, do którego w nieunikniony sposób przybliża nas każda kolejna strona. Przy obracaniu, których nie sposób nie poczuć niepokoju i narastającego napięcia, kiedy to w końcu się wydarzy, kiedy w końcu diabeł pokaże rogi? Scott Snyder zaprezentował nam klasyczną opowieść, nie odbiegającą zbytnio od konwencji horroru, jednak to co odróżnia tę opowieść to prezentacja postaci, które są jak żywe. Główny bohater i jego kompan (sic!) bardzo łatwo zyskują sympatię czytelnika. To co najbardziej przeraża to świadomość tego co nastąpi, obserwowanie groteskowego mężczyzny, który kryje swoje
prawdziwe zamiary sprawiało mi dziwną, wręcz chorobliwą przyjemność. Natomiast opowieść o tym jak przygotowywał kaczkę w zestawieniu z tym co już wiemy o tym jegomościu, aż mrozi krew w żyłach! Tak właśnie, w tym komiksie to co nas przeraża jest na wyciągnięcie ręki i to właśnie jest najbardziej przerażające.
Na koniec trzeba dodać kilka słów o wstępie. Jeff Lemire napisał coś co na początku miałem za pusty komplement, dopiero kiedy o prawie trzeciej w nocy skończyłem czytać ten komiks przekonałem się, że faktycznie, kiedy już się zacznie nie sposób się oderwać aż do końca albumu.
Jeśli lubicie solidny dreszcz emocji, ten komiks musi znaleźć się na waszej półce.