Fibi i Jednorożec. Tom 1
Moje ubolewania nad brakiem jednorożca na okładce „Altora” kończą się tutaj. Obiecuję. Co prawda niespodziewanie wpadłem na jednego w „Wilku, który się zgubił” (więcej tutaj – klik), ale choć Narwal miał swój urok i nie można mu odmówić niesamowitości, brakowało mu blasku. Pustkę po tym niedosycie zasypuje „Fibi i Jednorożec. Tom 1” – różowa książeczka, która doczekała się licznych kontynuacji (już wkrótce u nas trzynasty tom!) i dodatkowych wydań. A że czasem lubię sprawdzić, co słychać w różnych segmentach komiksowych – i różu się absolutnie nie boję – postanowiłem zajrzeć, co przygotowała Dana Simpson.
Co w artykule?
Historia Fibi i Merigold
Fibi to zwyczajna dziewczynka, mało popularna w szkole, postrzegana przez inne dzieci jako dziwaczka i nieco stygmatyzowana. Fakt, że jej rodzice są totalnymi nerdami, wcale nie pomaga. Jak myślicie, jakie może być największe marzenie takiego dziecka? Nie, nie chodzi o zostanie gwiazdą popu, którą wszyscy podziwiają. Oczywiście – marzy o przyjacielu.
Okazja do spełnienia tego marzenia nadarza się w najmniej spodziewany sposób: podczas samotnego puszczania kaczek w lesie (serio, gdzie są rodzice Fibi?) dziewczynka przypadkowo wyzwala jednorożca z uroku, który… rzucił na siebie sam. Merigold, bo tak ma na imię jednorożec, w ramach wdzięczności oferuje spełnienie jednego życzenia. Ku zaskoczeniu wszystkich (łącznie z Merigoldem) Fibi prosi nie o bogactwo, popularność czy niezwykłe moce, ale o coś znacznie prostszego – o przyjaźń.
Ogromnie mocna przyjaźń
Opowieść o relacji Fibi i jednorożca jest przedstawiona w formie niewielkiej książeczki, w której strony często podzielone są na cztery panele. Nie jest to jednak sztywny schemat – liczba kadrów zmienia się w zależności od potrzeby. „Fibi i Jednorożec. Tom 1” to zbiór krótkich, kilkustronicowych żartów, które na 220 stronach tworzą całkiem pokaźną kolekcję. Tematyka jest różnorodna i na pierwszy rzut oka może wydawać się niepozorna: od jedzenia trawy, przez rozważania, czy ciężko być jednorożcem, aż po bitwę na poduszki czy nietypowe wyzwania w grze w kamień, nożyce, papier – szczególnie gdy ma się chrapy. Humor Dany Simpson jest cięty i błyskotliwy, a momentami poziom sarkazmu potrafi zaskoczyć – nawet kogoś o tak skrzywionym poczuciu humoru, jak moje.
Fibi nie rezygnuje ze swoich dziwactw, a Merigold pozostaje zapatrzona w siebie. W takim układzie komunikacyjnym pojawia się sporo ostrej prawdy i twardych spostrzeżeń, które mogą zarówno ranić, jak i pomagać w uświadamianiu sobie własnych mocnych i słabych stron. Gdybym miał wyobrazić sobie prawdziwą przyjaźń, wyglądałaby właśnie w taki sposób. Relacja Fibi i Merigold nie jest wolna od prób. Jedną z nich staje się Dakota – najpopularniejsza dziewczyna w klasie, która próbuje wkroczyć między przyjaciółki.
Magia jednorożca
Gdyby to była opera mydlana, moglibyśmy się spodziewać mezaliansu, romansu albo nawet zdrady. Jednak to przecież humorystyczny komiks dla dzieci, więc chytry plan turbo lubianej Dakoty szybko spala na panewce. I właśnie tutaj dochodzimy do mechanizmu, który wynagradza mi wszystkie jednorożcowe rozczarowania z ostatniego okresu. Merigold, jak przystało na prawdziwego jednorożca, włada magią. Dzięki niej może funkcjonować w miarę normalnie, bez wywoływania masowej histerii wśród tych, którzy znajdą się w jej otoczeniu.
TARCZA BANALNOŚCI (nie mylić z tarczą banalności) sprawia, że wszyscy traktują Merigold jako zwyczajne zjawisko, zupełnie nie warte uwagi czy głębszego zachwytu. I to, w sumie, idealnie tłumaczy, dlaczego w głosowaniu na warianty „Altora” przegrała moja ulubiona okładka. Większość uległa czarowi czegoś innego i wybrała inaczej. Ale jest tu też przestroga dla mnie. Jeśli będę się zachwycał tym mitycznym stworzeniem zbyt intensywnie, to któregoś dnia może zabraknąć mi siły woli, żeby odwrócić wzrok od jego przepięknego oblicza.
A jak wygląda jednorożec u Dany Simpson? Cóż, nie ma co liczyć na przepięknego konisia, jakiego znamy z „Legend” z Tomem Cruisem. Widziałem ten film tyle razy, że wręcz wrył mi się w pamięć. Merigold pod względem figury bardziej przypomina harta, ma rozdzielone chrapy jak u jelenia, owłosione pęciny i różowy pędzelek na końcu ogona. Ale przede wszystkim – błyszczy. Fibi w sumie też błyszczy, choć bardziej charakterem niż wyglądem. I chyba o to właśnie chodzi – o odkrycie, że najbardziej wartościowe piękno to to, które kryje się w środku.
Pewnie nie będę miał tyle determinacji, żeby nadrobić wszystkie tomy tej serii, ale z ciekawości na pewno sięgnę po kilka kolejnych. To naprawdę urocza laurka o przyjaźni odpornej na zepsucie. Żarty Dany Simpson mają w sobie siłę, która dosłownie uwalnia się z kartek tego komiksu. Szczególnie te dotyczące Dakoty – pozbawionej czupryny, a jednocześnie zmierzające wprost w kierunku przeciwnika pewnego obcego odzianego w czerwoną pelerynę – pokazują, że nie jest to książeczka tylko dla dziewczynek.
Scenarzysta: Dana Simpson
Ilustrator: Dana Simpson
Tłumacz: Mateusz Lis
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Fibi i jednorożec
Format: 148×210 mm
Liczba stron: 228
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Druk: kolor