WKKM. Tom 51 – Wielka Wojna Hulka

wwh1To nie było moje pierwsze podejście do komiksa Wielka Wojna Hulka. Czytałem tę historię już wcześniej, tyle że w całości – z całą masą lepszych lub gorszych tie-inów. Czytałem i zapamiętałem ją jako jeden z fajniejszych epizodów w uniwersum Marvela. Przecież tam tyle się działo… Teraz, dzięki WKKM miałem okazję zerknąć do niej ponownie i skonfrontować dobre wspomnienia z rzeczywistością. Naturalne jest, że wymagania czytelnicze z biegiem lat są coraz większe. Pytanie, jak z tego pojedynku wyszedł Niszczyciel Światów?

Historia zaserwowana nam w tym albumie przez Grega Paka jest bezpośrednią kontynuacją Planety Hulka (oba tomy również ukazały się w WKKM). Akcja osadzona jest tuż po wydarzeniach z Civil War, dlatego też nie powinien nikogo dzielić podział bohaterów na frakcje czy Tony Stark jako dyrektor S.H.I.E.L.D.

wwh3

Głównym założeniem fabuły jest powrót Hulka z planety Sakaar, gdzie Zielona Szrama po licznych perypetiach opisanych w dwóch wspomnianych wyżej tomach był władcą. Niestety wskutek wybuchu bomby (umieszczonej na statku, za pośrednictwem którego został wystrzelony w kosmos) zginęli jego najbliżsi, a także wielu poddanych. Teraz alter ego Bruce’a Bannera powraca, by zemścić się na tych, którzy przyczynili się do takiego obrotu sprawy, tj. na grupie Illuminatów, a przynajmniej większości z nich – Mr Fantasticu, Iron Manie, Black Bolcie i Dr. Strange’u. Upraszczając sprawę, Hulk wraz ze swoimi oddziałami z Sakaaru dokonuje inwazji na Stany Zjednoczone, oczywiście lądując na Manhattanie.

Nie łatwo być zielonym

Co ważne, Hulk wraca na Ziemię mocno odmieniony. Jest zdeterminowany, mądrzejszy i przede wszystkim silniejszy. Niewiele w nim pozostało z dawnego bohatera. Zresztą swoją siłę przychodzi mu zmierzyć z wieloma zawodnikami wagi ciężkiej – Black Boltem, Hulkbusterem (Iron Man), The Thingiem, Herculesem czy Dr. Strangem. I wokół tego tak naprawdę kręci się ten komiks. Przez 5 rozdziałów otrzymujemy jedną wielką siekę. Nie znajdziemy tu głębokiej fabuły. Cała rozpacz, którą niby kieruje się Zielony niknie w gąszczu kadrów przedstawiających bicie po mordach. Teoretycznie całość miała być okraszona eksponowaniem trudnych decyzji i silnych emocji, w praktyce jednak nie czuć tego zupełnie.

W żaden sposób jednak nie neguję takiego rozwiązania. Wielka Wojna Hulka to naprawdę solidny kawał sieczki, który przyjemnie się czyta. Główną historię można jednak bardzo krótko streścić: ciekawe kto następny dostanie po łbie od Hulka? Mnie to bawi, jednak dla czytelników oczekujących czegoś więcej, WWH może się okazać wielkim rozczarowaniem. Okrojone WWH, bo cała historia nabiera rumieńców wtedy, gdy czyta się ją z tie-inami.

wwh4

Ciągle mam w głowie scenę, kiedy jeden z członków młodych Mścicieli szkolonych w Camp Hammond – Trauma jest wysłany jako tajna broń przeciw Zielonej Szramie. Umiejętnością tego chłopaka jest wykorzystywanie największych lęków przeciwnika i urealnianie ich. W starciu z Hulkiem, nie miał on jednak żadnych szans. Kiedy zebrał łomot, usłyszał: „Powiedz im, że ja się niczego nie boję”. Właśnie takie epizody robiły cały smak tej historii. Przyjemnie czytało się o śledztwie w sprawie zabójstwa jednego z towarzyszy Hulka, o działaniach dziennikarzy z Frontline, o Humbugu z Heroes for Hire, o misji Amadeusza Cho czy o drużynie Rykera złożonej z „hulko podobnych” istot z Gamma Corps.

Wszystkie te poboczne wątki sprawiły, że tak ciepło wspominam Wielka Wojna Hulka. Bez nich, z całą pewnością traci. Nie mówię też, że były one idealne, ale dzięki nim czytelnik otrzymał coś więcej niż tylko bezmyślną sieczkę z głównej historii.

Zielono mi

Po raz kolejny otrzymaliśmy komiks spod ręki Romity Jr. Od pewnego czasu trwa wśród fanów dyskusja jak wiele jego komiksów ukazuje się w kolekcji. Jego kreska nie pasuje wielu czytelnikom i zwyczajnie chcą odmiany. Nie można jednak kwestionować tego, że facet przyłożył się do wielu znanych albumów. Tego mu nikt nie zabierze. W przypadku WWH sama kreska do mnie trafia, może przyzwyczaiłem się już do tych szerokich twarzy. Dużo gorzej wypadają kolory zaserwowane przez Christinę Strain. Gdzieniegdzie komiks jest wręcz nieczytelny (zwłaszcza w ostatnim rozdziale). Rozwiązanie wydaje się być co prawda zamierzone, ale dla oczu było wręcz męczące.

wwh5

Werdykt Niszczyciela Światów

Mimo wszystko, Wielka Wojna Hulka to jeden z ciekawszych eventów ze świata Marvela i uważam, że warto mieć ten komiks na półce. To dość zgrabne zakończenie pewnego etapu w życiu Zielonej Szramy. Najbardziej zachwyceni będą fani bezmyślnej sieczki. Tu znajdą ją w ogromnych ilościach. Ci, dla których fabuły było zbyt mało, powinni zajrzeć do tie-inów. Wtedy cała historia jest jeszcze lepsza.

Mariusz Basaj

Share This: