Nie tylko Yorgi – część 2
Paweł Chmielewski, autor serii traktującej o historii świętokrzyskiego komiksu, nie zwalnia tempa i dostarcza Nie tylko Yorgi – część 2. O autorze sporo można się dowiedzieć, czytając notkę umieszczaną na rewersie okładki. Absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Redaktor naczelny magazynu kulturalnego „Projektor”. Po tych obwieszczeniach następuje litania tytułów, w których autor publikował. Fiu, fiu. Na mnie zrobił wrażanie, popisując się swoją cierpliwością. Tej musi mieć ogromne złoża. Inaczej nie mógłby przekopać się przez sterty świętokrzyskiej prasy z lat 1949-2006, aby napisać swoją kronikę z wynurzeń komiksowych. Czuję jego wysiłek na swojej skórze, obcieram pot z czoła i otwieram książkę. Zaczynamy lekturę, ale może najpierw należy zapytać „po co?”.
Nauka to potęgi klucz
Pamiętam jak w podstawówce powtarzałem powyższy temat, mechanicznie uzupełniając go o puentę z woźnym dysponującym pękiem kluczy. W sumie to dopiero po wielu latach zdałem sobie sprawę z sarkastyczności, jakiej nabierało to stwierdzenie. Odbyło się to gdzieś z rok po zakończeniu studiów, kiedy to nie wiedziałem zupełnie jak odnaleźć się na rynku pracy i co z sobą zrobić. Jak połączyć moje bezrobocie z efektem pracy Pawła Chmielewskiego? Nie tylko Yorgi – część 2 to książka, u której fundamentów autor podłożył wartość historyczną. Z książki nauczyć się można całkiem sporo o tym, jak kształtował się komiks w świętokrzyskiej prasie. Interesujące to może być z dwóch powodów. Wiedza pomaga docenić wagę współczesnego komiksu. Poza tym, na kartkach książki jesteśmy świadkami dwóch przemian politycznych, jakie odbyły się w Polsce w latach 1949-2006, które oczywiście miały wpływ na świętokrzyską prasę.
Książka Nie tylko Yorgi – część 2 to dość ciężka w odbiorze lektura. Zauważyć należy, że ciekawie została dobrana do niej forma. Nie ma tu twardej oprawy, dodatkowych obwolut, skrzydełek i innych pierdalasów potęgujących ciężar wolumenu. Dodam, że pierwszy tom czytałem z pdf-u i wymęczyłem się strasznie. Przybliżanie, oddalanie, za mało, za dużo i ciągle od początku. Tym większe było dla mnie zdziwienie, gdy w rękach zważyłem dość spory tom. Okazało się, że książka jest leciutka jak piórko. Wpływa to na odbiór, bo bez niepotrzebnej, dodatkowej trudności można skupić się na studiowaniu kolejnych stron, zawierających wiele kilogramów wiedzy. Po pierwsze, dostajemy tekst podzielony na dwie kolumny. Tu Paweł Chmielewski dokumentuje kolejne lata, wskazuje daty, tytuły i nazwiska. Treść uzupełnia przedruk co poniektórych komiksów, które wydobył autor. I tu jest problem.
Nie tylko Yorgi – część 2
Traktuję kronikę Pawła Chmielewskiego jako zachętę do czytania historyjek obrazkowych, nie wstrzymywałem się ani chwili i zostawiałem tekst tak szybko, jak tylko pojawiał się na stronie kolejny komiks. Chętnie przeczytałbym więcej. Zdaję sobie sprawę, że nikt nie wyda Zbója Barbary w formie antologii zbierającej paski komiksowe drukowane w Słowie Ludu w roku 1968. Gdyby znalazł się ktoś wycinający te paski i wklejający je do przygotowanego klasera, to chętnie bym pożyczył i poczytał. Jest tego więcej. Sierżant Cień, Miedziana Stopa, czy Zbój, aby nazwać kilka. Wielka w tym zasługa autora, który niczym górnik wykopał wszystkie te paski, ale na tym nie zaprzestał, bo wydobywał jeszcze podstawy, podania i legendy, które doprowadziły do napisania tych historii. Jak choćby zadał sobie na tyle trudu, aby dowiedzieć się kim był tytułowy Zbój.
Jak się kopie, to się w końcu dokopie
Jakie są to komiksy? Wiele podobnych form komiksowych wymienionych w książce sam widywałem w gazetach i często ledwie je rejestrowałem. Niektórzy bawią się konwencją, jak przykładowo autor ilustracji z kablem telefonicznym plączącym się po stronie. Często ilustracjom nie towarzyszą komiksowe dymki, a tekst wpisywany jest pod obrazkami. Jest kilka przedruków z zachodu, z czego najbardziej rozpoznawalny jest chyba Kaczor Donald. Jest też niesamowity komiks Jerzego Ozgi, Pięć, sześć lat, oryginalnie wydrukowany na dwóch stronach Echa Dnia z 1991 roku i przedrukowany w książce Nie tylko Yorgi – część 2 w całości. Powiem tak, dla samych tych dwóch stron warto kupić tę pozycję. Gęsta kreska spływa niczym deszcz po stronach i współgra z opowieścią w stylu gangsterskim (czy noir, jak zwał, tak zwał). Bohaterów jest tylko dwóch. On i ona. Iskrzy między nimi tak intensywnie, że czytelnik wręcz odczuwa napięcie. Zręczny zwrot akcji i to koniec. Lekko zszokowany, ale dopiero po chwili zacząłem czytać dalej.
Nieco razi mnie utyskiwanie nad komercją komiksów oraz opłakiwanie, że wielu ludzi uważa je za najniższą formę rozrywki. No, ile można? Proponuję odsunąć te narzekania i razem z autorem wlepić wzrok w reklamo-konkurs PZU z 1979 roku. Toż to kunsztowny komiks opisujący realia PRL-u. W ostatnim rozdziale Paweł Chmielewski staje u boku Zbigniewa Jujki, cofa się jeszcze raz do lat 50. i krocząc szybko z rysownikiem, obserwuje to, w czym komiksy są najlepsze. Opisują rzeczywistość, w swoisty ironiczny i gorzki sposób ją komentując. To wszystko w tym tomie, część trzecia zatytułowana Paint-Men: Przyszłość, która nadeszła w przygotowaniu.
Sylwester
Dziękuję Wydawnictwu Stowarzyszenia Twórczego „Zenit” za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Recenzję pierwszej części cyklu Nie tylko Yorgi, znajdziecie o TU.