Nie jest źle – Polak i Czech – dwa bratanki?
Znacie legendę o Lechu, Czechu i Rusie? Stawiam trzynastą pensję, że tak. Jak podaje Kronika wielkopolska i jej anonimowy autor, trzej bracia pochodzący z Panonii (starożytna prowincja rzymska położona między Sawą a Dunajem), wyruszyli na północ (może było im za ciepło), by założyć państwa, kierując się swoimi imionami (przyznam, że zrobiłbym tak samo). Przez wieki między słowiańskimi narodami narosły różne animozje, dzisiaj stosunki między krajami, które powstały po historycznych państwach, określiłbym jako „nie jest źle”. Wojen nie ma, ale nadal gdzieś tam pod skórą tkwią stare żale i zranienia.
Zarzuciłem wędkę daleko i na ogromne morze, ale koncentrować się będę na bardzo małym wycinku europejskiej historii. Cofamy się niedaleko, do lat 50. XX wieku, a geograficznie przemieszczamy się na południe, za góry, do Czech (czy tak jak wtedy – Czechosłowacji). W Podebradach spotykamy czeskich młodzieńców, niczym nie wyróżniających się z szeregu odrostków wychowanych w komunistycznej, szarej rzeczywistości. Przed nami 256 (prawie) kolorowych stron. Pod koniec opowieści zatytułowanej swojsko Nie jest źle, chłopaki będą najbardziej poszukiwaną bandą w Europie Wschodniej. Ich tropem ruszy olbrzymia grupa poszukiwawcza. NRD-owskie służby bezpieczeństwa, funkcjonariusze Volkspolizei, a nawet żołnierze Armii Czerwonej. Kogo tam nie było?
Brzmi jak scenariusz filmu sensacyjnego? Tak właśnie czyta się Nie jest źle. Jak wciągające, napakowane akcją widowisko. Za ilustracje odpowiada Jaromir 99 (a właściwie Jaromír Švejdík), człowiek orkiestra – dosłownie i w przenośni. Od punkowego muzyka i gitarzysty, do rysownika komiksów i filmowych storyboardów (a niekiedy miesza obie dziedziny, tworząc soundtracki do graficznych noweli). W swoje kadry wpuszcza przede wszystkich dwa żywioły, grubą mocno umowną kreskę uzupełnioną przez kryminalny klimat w prostych, ponurych kolorach. Efekt piorunujący, przywołujący skojarzenia z komunistycznymi plakatami propagandowymi. Tyle że tak wesoło i przaśnie nie jest, nikt tu nie próbujące zakrywać brzydkiej prawdy.
Bracia Ctirad i Josef Mašín w trzy lata po tym, jak w 1948 roku Komunistyczna Partia przejęła władzę w Czechosłowacji, rozpoczęli działalność konspiracyjną. Podobną do działań ich ojca, prowadzonych podczas okupacji niemieckiej. W skład grupy zbrojnej wchodził jeszcze wujek chłopaków, Ctibor Novák, a także Milan Paumer, Zbyněk Janata i Václav Švéda (kto przeczytał wszystkie imiona, ma u mnie piwo). Ich działalność miała charakter antykomunistyczny. Zbierali broń i amunicję, konstruowali ładunki wybuchowe, planowali wysadzenie pociągu. W końcu postanowili zbiec na zachód, aby amerykanie przeszkolili ich w walce partyzanckiej. Przeszkody na ich drodze miały dwojaką postać. Naturalną, Czechy z każdej strony otoczone są górami. I polityczną, należało przejść przez „żelazną kurtynę”.
W Nie jest źle tło historyczne jest dosyć istotne, ale może okazać się niestrawne. Od samych dat może zrobić się ciężko. Nie pomaga też paleta barw. Grube czarne krechy, szarości, bordo i czerwień. Mimo to komiks czyta się bardzo lekko. Jan Novak prowadzi narrację niczym wprawiony w kinie akcji reżyser. Często splata linie wydarzeń, np. przesłuchania toczą się równolegle do wcześniejszych wydarzeń. Tempo zwalnia, przy mozolnych planach, leci na łeb na szyję w scenach pogoni i ucieczki, a później znowu się zatrzymuje, gdy bohaterowie kryją się w sianie przed pościgiem.
No i te ilustracje Jaromira 99. Zwłaszcza rozkładówki z zalanymi nocną czernią wiejskimi krajobrazami. Czysty klimat. Wystarczy chwila, aby przeczytać, czy bardziej w punkt, zrozumieć, co autorzy chcą przekazać przez te plansze. Często jednak przystawałem przy nich na dłużej. Rozglądałem się po wsi. Spoglądałem w gwiazdy. Patrzyłem na wschodzący księżyc. Żegnałem spojrzeniem przechodzące postacie. Spokój i cisza.
Pora zapiąć klamrę rozpostartą z czasów pochodzenia Słowian. W wielu miejscach odczuwałem deja vu z lekcji historii. W Polsce toczyła się podobna walka, jak opisana w Nie jest źle, prowadzona była konspiracja, trwały zbrojenia i potyczki z reżimem. Opisy brutalnych przesłuchań, niesprawiedliwych wyroków i rozstrzelań spokojnie mogłyby dotyczyć działań UB na Wilczej. Konsekwencje poczynań grup konspiracyjnych spotykały się z podobną reakcją, tak władz (potępieniem), jak i ludności cywilnej (ginęli przecież ludzie). Wiele osób w Polsce zostało zrehabilitowanych (jak np. Witold Pilecki), czego bracia Mašín się nie doczekali. Czy powinni? Czy są bohaterami, czy zwykłymi mordercami? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna, nie ma tu czarnej i białej strony, jedynie szarości, takie jak w Nie jest źle.
Sylwester
Dziękuję wydawnictwu Centrala za udostępnienie egzemplarza do recenzji.