Przystanek: Komiks 2017 – wrażenia z imprezy

W Piasecznie (pod Warszawą) 2 kwietnia mieliśmy okazję uczestniczyć w pierwszej edycji nowego festiwalu komiksowego. Przystanek: Komiks 2017 zadebiutował w mojej ogólnej ocenie pozytywnie, acz nie bez potknięć.

Komiksowy bazarek

Organizacją zajęło się Centrum Kultury w Piasecznie i w ich siedzibie też wszystko się odbyło. Przystanek: Komiks 2017 był imprezą może nie kameralną, ale na pewno niewielką i to wydaje mi się plusem. Przyjemnie było poruszać się przy stoiskach nieobleganych przez fandomową armię i w spokoju powiększać swoją stertę wstydu. Łatwiej było porozmawiać z wystawcami, a do artystów czekało się w niewielkiej kolejce, albo i wcale. Zdecydowaną większość odwiedzających Przystanek: Komiks 2017 stanowiły osoby ewidentnie z komiksem już związane, ale przewijali się też potencjalni neofici. Po części zapewne dlatego, że wstęp na wszystkie festiwalowe atrakcje był całkowicie darmowy (i za to bardzo duży plus dla organizatorów), a po części też z powodu lokalizacji siedziby Centrum Kultury w Piasecznie. Budynek stoi bowiem przy wielkim placu, który w słoneczną niedzielę zapełniony był spacerowiczami i dziećmi szalejącymi na hulajnogach, rolkach, czy deskorolkach. Wszystkie ławki ustawione dookoła placu były nieustannie zapełnione, między innymi przez czytelników komiksów. W jakiś minimalny sposób zatem lokalizacja przysłużyła się do popularyzacji komiksu, co wnioskuję chociażby z dziesiątek zaciekawionych spojrzeń rzucanych mi, kiedy przeglądałem swoje targowe zdobycze na świeżym powietrzu wśród tłumu. Wielu z tych gapiów zapewne pierwszy raz w życiu widziało dorosłych ludzi z komiksami w dłoniach, a to już jakiś zalążek dekonstrukcji stereotypu.

Dla dociekliwych

Przystanek: Komiks 2017 to na szczęście nie tylko strefa handlowa. Zaplanowano dwa wykłady, jeden na temat japońskich powieści graficznych, drugi o autobiografiach w komiksie. Ten pierwszy odbył się i przebiegł bez zastrzeżeń. Zgromadził kilka(naście) osób, ale większej widowni nikt się chyba nie spodziewał przy wydarzeniu o takiej skali. Pan Radosław Bolałek z wydawnictwa Hanami opowiadał o japońskim komiksie i ja osobiście co nieco z wykładu wyniosłem, ale fanatycy mangi zapewne niczego nowego się nie dowiedzieli. Prelekcja miała jednak charakter zdecydowanie popularyzatorski, więc tutaj bez zaskoczenia. Prowadzący nie reklamował przy tym jakoś specjalnie własnej oficyny – chwali się. Drugi z zaplanowanych wykładów natomiast, który miał poprowadzić Wojciech Szot z Wydawnictwa Komiksowego, nie odbył się. Powieszono kartkę z informacją, przyczyny niezależne od organizatorów, rozumiem i nie roztrząsam. Ale biorąc pod uwagę, że druga prelekcja stanowiła 50% z zaplanowanych… cóż, szkoda.

Komiks sztuką jest i basta!

Jak na porządny festiwal przystało, Przystanek: Komiks 2017 zaoferował uczestnikom również możliwość spotkania się z artystami. Zwieńczeniem całego eventu było otwarcie wystawy Daniela Chmielewskiego „Pusty Obszar”. W dużej sali rozwieszono całe mnóstwo oryginalnych plansz komiksowych, a część z nich leżała na biurku obok napisu zachęcającego do dotykania i przeglądania. Pod sufitem podwieszone były też rzeźby Daniela, a na podłodze znajdowały się oznaczenia poszczególnych elementów jego pokoju, dzięki czemu uczestnicy mogli poczuć się jakby byli w miejscu pracy artysty. Uważam, że taki klasyczny wernisaż połączony z festiwalem podkreśla mocno miejsce komiksu w obszarze tzw. sztuki wysokiej. I słusznie, niech no mi tylko ktoś zasugeruje co innego!

Przystanek: Komiks 2017, 2018…?

Ja wróciłem z festiwalu bardzo zadowolony. Z konkretną porcją mang zmarłego już niestety Taniguchiego w plecaku (kupiłem je przed wykładem, nikt mnie nie namawiał), rysunkowymi autografami od dwóch artystów, zaplanowanym wywiadem oraz kupnem oryginalnej planszy. Osobiście wybaczam organizatorom wszelkie zgrzyty (uwagi odnoście warsztatów dla dzieci zgłosił mój kolega redakcyjny tutaj). Nie ma co narzekać, ktoś zorganizował mi pod nosem festiwal komiksowy z prawdziwego zdarzenia, a tego typu lokalne inicjatywy należy wspierać. Szczerze liczę na to, że w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja, a potem następna, itd. Nie tylko dlatego, że mam blisko, po prostu było dobrze.

Konrad

Share This: