Dla mutantów nastały ciężkie czasy. Po epickim starciu pomiędzy Avengersami a ekipą mutantów, jaka wynikła po pojawieniu się kolejnej manifestacji mocy Phoenix mutanci poszli w rozsypkę. Myślę, że można się nawet pokusić o stwierdzenie, że tak ciężko mutanci nie mieli jeszcze nigdy. Liczba przedstawicieli rasy homo sapiens superior od długiego czasu tylko malała, uciski ze strony rządów były coraz bardziej uciążliwe, a społeczności wybitnie uzdolnionych bardzo mocno doskwierał brak ich wieloletniego przywódcy i mentora Charlesa Xaviera. W tym właśnie momencie zaczyna się opowiadanie Briana Michaela Bendisa – Uncany X-Men – Revolution.
Szajka wyjętych spod prawa mutantów, którzy chcą doprowadzić rasę homo sapiens superior do dawnej świetności i walczyć o ich prawa próbuje rozpocząć tytułową rewolucję. Ekipa Emma Frost, Magneto i Magik pod przywództwem Cyclopsa przechwytuje każdego nowo objawionego mutanta, aby go szkolić i chronić w założonej szkole. Oczywiście odrodzenie mutantów nie może być sprawą łatwą, na drodze ku temu staje S.H.I.E.L.D. z Marią Hill na czele, które uważa ekipę mutantów za terrorystów oraz ściga Scotta za morderstwo… jeśli czytaliście Avengers vs. X-Men wiecie o kogo chodzi. Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że w ekipie Summersa jest kapuś, który pomaga Hill. Dodatkowo sprawę komplikuje zanikanie mocy u każdego z wymienionej czwórki.
Album Revolution jest wprowadzeniem do odświeżonej serii Uncany i jedynie wstępem do bardzo ciekawie zapowiadającej się historii. Bardzo spodobał mi się sposób prowadzenia fabuły, dzięki któremu zaskakujące zwroty akcji oraz odkrywanie zagadkowych wątków daje maksimum satysfakcji. Co prawda domyślenie się tożsamości kapusia nie jest wyczynem godnym Sherlocka, bo już po pierwszych zdaniach wypowiedzianych podczas przesłuchania w S.H.I.E.L.D. można z dużym prawdopodobieństwem obstawić kto to, ale sam fakt ukrycia tożsamości przed czytelnikiem jest fajnym zabiegiem. Revolution to lektura bardzo płynna i przyjemna, warto również zauważyć mały ukłon do nowych czytelników. Postacie nowych mutantów nie są jedynie tłem do działań Cyclopsa i ekipy. Każdemu z nowych bohaterów poświęcono odrobinę uwagi co dobrze rokuje na przyszłość. Być może te postaci zagoszczą w serii na dłużej.
Sporą zaletą komiku są też ilustracje. Bardzo barwne i szczegółowe kadry dobrze współgrają z narracją. Za rysunki odpowiadali Chris Bachalo i Frazer Irving i do ich pracy nie mam szczególnych uwag poza jedną. W scenie spotkania Avengersów z mutantami Kapitan Ameryka i Hulk mają komicznie kwadratowe głowy, drobny szczególik, a jednak rzucił mi się w oczy 😉 Na pochwałę zasługują na pewno nowe stroje mutantów, w szczególności ten Emmy Revolution to dobry początek ciekawej historii, znajdziemy tutaj ekscytujące sceny, ciekawe dialogi (szczególnie ten Emmy z Celeste) przyprawione odrobiną humoru oraz bardzo ładną oprawę graficzną. Ostatnią chyba zaletą jest nowe spojrzenie na postać Cyclopsa, szczególnie ukazanie go na plakatach propagandowych, które przypominają mi te z Che Guevarą 😉
Za udostępnienie komiksu do recenzji dziękujemy niezawodnemu Geek Zone!